Jak z Gombrowicza zrobić młot na celebrytów – klęska w Dramatycznym

"Operetka", reż. Wojciech Kościelniak (fot Krzysztof Bielinski/Teatr Dramatyczny)
"Operetka", reż. Wojciech Kościelniak (fot Krzysztof Bielinski/Teatr Dramatyczny)

Spektakl „Operetka” według Witolda Gombrowicza w reżyserii Wojciecha Kościelniaka wystawiany jest od kilku dni na deskach Teatru Dramatycznego w Warszawie (dyrektor – Tadeusz Słobodzianek).

Miał to być:

Spektakl muzyczny, w którym zetrą się różne gatunki: opera, współczesna muzyka transu, biały śpiew i operetka.

A co widzimy na scenie? O tym szczegółowo pisze dziś w „Rz” Jan Bończa-Szabłowski w tekście o znamiennym tytule „Sekrety orgazmów Albertynki”:

Operetka" jako schematyczna historia 
o świecie polskich celebrytów? Szkoda Witolda Gombrowicza, by opowiadać 
o dzisiejszych paparazzi

inscenizacja Wojciecha Kościelniaka wydaje się pusta i blada. Dwaj główni antagoniści, hrabia Szarm i baron Firulet, są współczesnymi paparazzi polującymi na kolejne obiekty do swych portfolio. To postacie pozbawione osobowości. Pozostają bezradni jak dzieci. Reżyser, nie mając na nich pomysłu, w akcie desperacji każe im zdjąć spodnie...

Świat dzisiejszych celebrytów uosabiają Księżna i Książę. Słowa, które mówią o historii, rewolucji, właściwie nic nie znaczą, bo wypowiadane są niedbale, tak od niechcenia. Błyskotliwe komentarze Gombrowicza odlatują gdzieś w niebyt. Jeśli Albertynka (Karolina Kazoń) od każdego błysku flesza aparatu fotograficznego dostaje orgazmu, to pod koniec utworu trzeba ją rzeczywiście wsadzić nie do trumny, lecz do zamrażarki, by nie eksplodowała.

W zniewieściałym świecie dyktatorów mody pomysł, by Mistrza Fiora grała kobieta, jest całkiem logiczny. Niestety, Anna Czartoryska prezentująca się z klasą na plakacie, w spektaklu prawie nie istnieje. Wielka scena Teatru Dramatycznego obnaża niedostatki warsztatowe i bezradność większości aktorów.

Tymczasem jak przed spektaklem zapowiadał reżyser Wojciech Kościelniak:

O czym my dziś chcemy opowiedzieć „Operetką”? Jakiego rodzaju zmiana nas dziś czeka lub jaka zachodzi? Jest kilka takich zmian, którym moim zdaniem warto się przyjrzeć. Jedną z nich jest zbliżający się koniec świata naładowanego testosteronem. Pierwiastek żeński wydaje się być lepiej przystosowany do nadchodzących czasów. Kryzys, a może koniec mężczyzny, jest powszechnie widoczny.

Jak widać kryzys przekombinowanych adaptacji - również

Więcej w „Rzeczpospolitej”.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych