W „Rzeczpospolitej” pojawiła się ciekawa relacja ze spektaklu Krystyny Jandy o Danucie Wałęsie. O przedstawieniu pisze Jacek Cieślak.
W ilustrowanym wizualizacjami finale spektaklu „Danuta W." Teatru Polonia, gra na ekranie sama Danuta Wałęsa. Samotna w wielkim domu, poprawia poduszki na kanapie w gigantycznym salonie i wychodzi do ogrodu, gdzie pieści jabłoń z dorodnymi owocami. Sama nie mogła liczyć na taką czułość. Rodziła dzieci, dawała sławnemu mężowi chwile wytchnienia, żyjąc w jego cieniu. Wyszła z niego dzięki szczerej, pełnej goryczy autobiograficznej książce „Marzenia i tajemnice" napisanej wspólnie z Piotrem Adamowiczem, a teraz zainscenizowanej przez Janusza Zaorskiego
pisze autor. Zdaniem Cieślaka w spektaklu „Danuta W." Krystyna Janda nie udaje Danuty Wałęsy. Aktorka nie użyła nawet charakteryzacji.
Tylko głos aktorki jest pełen bólu, jaki jej bohaterka skrywała przez lata. Janda czasami się zacina, myli, robi pauzy, by opowieść nie robiła wrażenia wypolerowanego teatralnego scenariusza, tylko brzmiała jak wspomnienia prostej kobiety próbującej poprzez opowieść, rwaną, chropowatą, niechronologiczną zrozumieć swoje życie, o którym powiedziała, że nie daje się pojąć.
czytamy w „Rz”. Cieślak podkreśla scenę, w której Janda wylicza ośmioro dzieci pani Danuty. Daty ich urodzin były ważniejsze od wielkich wydarzeń, które zmieniły losy naszej części świata. Publicysta „Rz” podkreśla, że forma monodramu jest idealna, bo tylko ona może pokazać, że miłość do Lecha, człowieka skrytego, wiązała się z samotnością.
W spektaklu pada wiele mocnych słów, które mogłyby wypowiedzieć polskie matki, żony, córki. O ojcu niepotrafiącym zmienić pieluchy i mężu nieumiejącym przygotować kanapek czy obiadu. Na tym tle imponują słowa pani Danuty, że miłość to znaczy być z kimś do końca i dawać mu to, o czym marzy się dla siebie. W tym przypadku bez wzajemności.
Spektakl odnosi się również o komunistycznej rzeczywistości PRL-u. Poprzez życie Danuty Wałęsy widzimy problemy gospodarcze i inwigilacje służb specjalnych. Jednak Cieślak podkreśla, że dla młodych równie straszny jak komuna może być męski szowinizm i konserwatyzm.
Jest wreszcie w monodramie Krystyny Jandy przerażająca opowieść o tym, że życie nigdy nie jest takie, jak sobie wymarzymy, miłość zaś często kończy się samotnością we dwoje lub związkiem wirtualnym. Dosłownie. Ostatnio Lech Wałęsa chciał się komunikować z żoną przez Skype – mieszkając z nią pod jednym dachem! W tym momencie zaczyna się dramat współczesnych rodzin.Trawestując historyczne hasło „Nie ma wolności bez »Solidarności«", można powiedzieć, że nie ma też solidarności bez miłości.
kończy swój tekst publicysta.
Ł.A/rp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/246350-walesa-stala-sie-bohaterka-spektaklu-wcielila-sie-w-nia-janda
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.