wNas.pl: Dlaczego reporter nagle zdecydował się na napisanie powieści?
Od dłuższego czasu w środowisku dziennikarskim jest mi duszno, wokół coraz więcej pieczeniarzy i karierowiczów, a coraz mniej prawdziwych dziennikarzy – odważnych, bezkompromisowych ludzi. Mam głęboką niechęć do celebrytów tzw „środowiska dziennikarskiego” ich pustota, brak charakteru i kłamstwa sprawiają, ze nie chce być utożsamiany z tym co robią. To jedna przyczyna. Druga, to moja indywidualna walka o wolność, o moją wolność. Zbyt dużo wiem, aby milczeć i jednocześnie zbyt dobrze znam miernoty rządzące mediami, aby mieć złudzenie, że ktoś pozwoli mi opowiadać o tym co w Polsce najważniejsze, a co skrzętnie przemilcza propaganda ustrojona dziś w piórka dziennikarstwa.
Aby to wszystko opowiedzieć trzeba aż książkę napisać?
Postanowiłem być jak woda. Kiedy cenzura (ta niewidoczna, ale dobrze wpojona) zablokuje mi jedną drogę, szukam szczeliny, aby przecieknąć i dalej robić swoje, mówić swoje i nikomu nie czapkować, nikogo, kto na to nie zasługuje, nie poważać. Woda musi płynąć, bo jak stoi to staje się mętnym płynem, a w konsekwencji - bagnem. Byłem już wyrzucany z wielu polski redakcji za to, że nie przebierając w słowach, mówiłem swoim szefom co sądzę o próbach cenzurowania moich reportaży. Nawet z „Gazety Polskiej” zostałem wyrzucony, gdy powiedziałem Piotrowi Wierzbickiemu, że nie po to całe dziennikarskie życie dbam o swoje nazwisko i nie napisałem nigdy ani linijki w „Gazecie Wyborczej”, aby on, kuchennymi schodami wprowadzał mnie do Michnika. Poszło o przeprowadzony na kolanach wywiad z Bronisławem Geremkiem, który miał się ukazać w ówczesnej „Gazecie Polskiej”. Uznałem, że mój warsztat reporterski i wiedza zebrana w czasie wielu lat reporterskiej pracy, wiedzy o podskórnych mechanizmach rządzących III RP, wymagają nowej formy wyrazu. Usiadłem i zacząłem pisać powieść – swój literacki debiut (wcześniej, wraz z Przemkiem Wojciechowskim, wydaliśmy reportażową książkę „Tragarze Śmierci” - opowieść o tworzeniu się współczesnego terroryzmu, w której były wywiady z „Carlosem”, Abu Daudem – ostatni wywiad przed śmiercią ostatniego żyjącego przywódcy „Czarnego Września” - Hansem Joachimem Kleinem, ludźmi RAF i wieloma innymi).
Teraz też jedziesz po bandzie
Kiedy rękopis książki dałem do przeczytania dwóm znajomym (prokuratorowi prowadzącemu kiedyś najpoważniejsze śledztwa w Polsce i emerytowanemu wysokiemu oficerowi wywiadu) obaj zgodnie odpowiedzieli mi żebym tej książki nie wydawał.
Dlaczego?
Bo – jak stwierdzili – to „petarda”, mina podłożona pod system. Każdy, kto ją przeczyta, już nigdy nie będzie oglądał głównych wydań serwisów informacyjnych telewizji tak jak dawniej. Postanowiłem tą „petardę” zdetonować.
No więc o czym jest „Wieża”?
O naszym życiu, a raczej o jego podskórnych mechanizmach, o tym czego nie wiemy. Pokazuje tych którzy naregulowali zegarek i ten zegarek, od ponad dwudziestu lat, odmierza czas naszego życia. „Wieża komunistów” pokazuje starcie samotnego człowieka z maszyną państwa a właściwie antypaństwa. Na kartach „Wieży” szukam też odpowiedzi na pytanie, jak w sytuacji opresji, w sytuacji gdy wszyscy boja się wychylić nosa, ocalić swoją godność, ocalić wolność.
Jak mniemam bohater „Wieży” - Andrzej Brenner – to w rzeczywistości Witold Gadowski.
Nie, „Wieża komunistów”, pomimo że jej autorem jest zawodowy reporter, jest jednak utworem literackim. Brenner to postać, która nigdy w polskim środowisku dziennikarskim nie istniała., to w moim pojęciu dziennikarz wymarzony, taki za jakim tęsknie. Marzyłbym, aby taki Andrzej Brenner działał dziś, w naszej przaśno – gnilnej rzeczywistości.
Czyli jednak ucieczka w literaturę?
Postanowiłem zostać pisarzem, bo rozmaici śmieszni ludzie usiłowali mi nałożyć kaganiec, zmusić do zgodzenia się na cenzurę. „Wieżą komunistów” pokazuje im: a kuku!!! Ja już jestem gdzie indziej, a zanim mnie złapiecie, to będę już daleko. Nie uciekłem w literaturę, znalazłem po prostu nowy sposób przekazu, a poza tym sama gra literacka zaczęła mnie mocno wciągać. Tak mocno, ze właśnie kończę pisać kolejną powieść.
Wierzysz w powodzenie „Wieży” wśród polskiej publiczności?
Nieskromnie powiem, że tak. „Wieża” już osiągnęła sukces. Bez żadnej reklamy, zamilczana przez media, sprzedaje się o wiele lepiej niż utwory promowane w TVN i „Gazecie Wyborczej”. Książkę chciał utopić MPiK, ale teraz i on jest zmuszony, z okazywanym wstrętem i ukrywaniem „Wieży” w najciemniejszych kątach – sprzedawać moją powieść, dla zysku. A „Wieża” sprzedaje się naprawdę znakomicie – co bardzo podnosi mnie na duchu, bo znaczy, że „ci, którzy wiedzą jak jest, a myślą, że są sami” (dedykacja na wstępie książki), to wcale liczne i zacne grono czytelników. Dziękuje im wszystkim za wspólny sukces „Wieży”.
Co dalej?
Nowa powieść – będzie zaskoczeniem dla czytelników „Wieży” - bardziej literacka, zanurzona w bardzo egzotycznych klimatach, ale...z tym samym bohaterem, trochę nieporadnym, pełnym rozterek, nieznośnym Andrzejem Brennerem. A potem powieść, o której myślę już od wielu lat – wielkie wyzwanie, w którym znów zmierzę się z najnowszą historia Polski.
Niektórzy mówią, że jesteś zarozumiały…
Tak twierdzą ci, którzy jednocześnie oskarżają mnie o grafomanię i wrodzony idiotyzm. Im mocniej brnę w opisywanie Polski, tym bardziej muszę być pokorny. Moja pokora i chęć uczenia się nie oznaczają jednak, że nie potrafię mocno odpowiedzieć pętakom, którzy kąsają na zlecenie, zza węgła. W „Wieży komunistów” czytelnicy znajdą ich całą galerię. „Wieża komunistów” ma prawie pięćset stron, ale tak ją napisałem, że każdy czytelnik może przeczytać ją w jeden weekend, a każdemu kto po lekturze stwierdzi, że się zawiódł, Gadowski osobiście stawia kawę. No, jak widać pewna doza zarozumiałości nie jest mi jednak obca.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/246336-postanowilem-te-petarde-zdetonowac-nasz-wywiad-z-gadowskim
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.