Batgej i Superhomoś, czyli tęczowi superbohaterowie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
screenshot z filmu  "Batman i Robin"
screenshot z filmu "Batman i Robin"

Profesor Fredrick Werham w wydanej w 1954 roku książce „Seduction of the Innocent napisał, że komiksy są groźne dla młodzieży. Przekonywał on wówczas, że Batman i Robin symbolizują parę homoseksualną. Jego teza została wyśmiana przez komiksowych fanów. A jednak, jak się okazuje, to profesor trafnie przewidział, w jakim kierunku zmierzać będzie ta opowieść.

To jednak przed czym przestrzegał profesor, co jego zdaniem było zagrożeniem, dziś jest traktowane jako wielki sukces i dowód postępu. A tak swoją drogą ciekawe, kiedy okaże się, że homoseksualistami byli również Kajko i Kokosz, a także Romek i a’Tomek (bo do promowania relacji z Tytusem, miejmy nadzieję szybko nie dojdzie).

Batgej i Superhomoś, czyli tęczowi superbohaterowie

Showbiznes szczególnie mocno eksponuje ostatnio w swoich utworach homoseksualistów. Gej jest obecny niemal w każdej poważniejszej produkcji telewizyjnej w USA i niemal nigdy nie zdarza się by był postacią negatywną. Negatywne opinie na temat homoseksualistów są nie tylko jednoznacznie piętnowane, ale mają również swoje konsekwencje. Reżyser Brett Ratner został pozbawiony możliwości wyreżyserowania gali rozdania Oscarów za wypowiedzenie słowa „fags”, które zostało użyte w potocznej mowie bez podtekstów homoseksualnych. Nie pomogły mu nawet wiernopoddańcze przeprosiny, choć w rozmowach z organizacją GLAAD (Gejowska i Lesbijska Liga przeciw Zniesławieniu) zapewniał, iż zrobi wszystko by udowodnić, że nie jest homofobem. Histeryczne przeprosiny nie były zresztą niczym zaskakującym. GLAAD staje się w Stanach Zjednoczonych coraz bardziej wpływową organizację. To ona doprowadziła do ukarania gracza NBA za to, że na boisku użył słowa „pedał”.

„Czasy, kiedy Ellen DeGeneres wsławiła się jako pierwsza lesbijka dokonująca telewizyjnego coming outu (1997), to już zamierzchła przeszłość. W ciągu niespełna 15 lat show-biznes płynnie przeszedł od zauważania homoseksualizmu do jego wychwalania. O ile seriale takie jak „L Word" (o gejach, lesbijkach i transach z LA) lub „Glee" (między innymi o nastolatkach gejach) mogą być bronione jako próby opisania świata dotąd nieprzedstawionego, o tyle to, co dzieje się w tzw. głównonurtowej rozrywce, najlepiej określa ukute przez amerykańską prawicę sformułowanie „glamourising homosexuality". Chodzi o przedstawienie homoseksualizmu już nie tylko jako czegoś normalnego (to Ameryka ma już dawno za sobą), ale o pokazanie, że jest to coś lepszego, bardziej światowego i w ogóle cool – w porównaniu z nudnym heteroseksualnym życiem. Doskonałym przykładem propagandy serwowanej odbiorcy niemal podprogowo są amerykańskie seriale komediowe znane także z polskich ekranów”

pisał Piotr Gociek w „Uważam Rze”. Dziś oglądając amerykańskie hity takie jak „Californication”, „Seks w wielkim mieście” czy „Gotowe na wszystko” trudno oprzeć się wrażeniu, że gej należy do wyższej klasy społecznej. Naprawdę trudno się więc dziwić, że ikona Hollywood Brad Pitt niedawno przyznał, iż nie miałby nic przeciwko temu by jego dziecko było gejem i sam weźmie ślub dopiero, gdy zalegalizowane będą małżeństwa homoseksualne w USA.

Archie przeciera szlaki

Amerykańska telewizja w znaczącym stopniu została już skolonizowana przez środowiska gejowskie. Podobnie jest z hollywoodzkimi filmami, choć w tym przypadku poprawność polityczna jest jeszcze czasami łamana. Gejowskie organizacje mają jednak to do siebie, że nie wystarcza im zdobycie zaledwie jednego przyczółka. Tęczowa ekspansja musi przekuć duszę odbiorców również innych rozrywkowych gałęzi. Po kinie przyszedł więc czas na komiksy. Nie chodzi oczywiście o komiksy stricte gejowskie, które wychodzą spod rąk takich autorów jak Ralf König czy twórców podobnych do geja murzyna z kultowego „W pogoni za Amy” Kevina Smitha, ale o umieszczanie homoseksualistów w opowieściach o superbohaterach.

Marsz „tęczowych” przez świat komiksów rozpoczął się od kultowej opowieści o Archiem. „Archie Comics” zostało założone w 1939 roku. Najbardziej znane jest z serii komiksów, których bohaterami są nastolatki, Archie Andrews, Betty Cooper, Veronica Lodge, Reggie Mantle i Forsythe „Jughead” Jones. Wydawnictwo jest od dawna wpisane w pejzaż amerykańskiej popkultury i stanowi jeden z jej symboli. Już w 2010 roku twórcy komiksu, którzy przekonują, że „trzeba iść z duchem czasu” (można zrozumieć teraz słowa Chestertona o tym, że tylko katolicyzm chroni nas przed byciem niewolnikiem swoich czasów), wprowadzili do serii postać geja. Rok później przedstawili „ślub” gejowskich postaci.

„Bardzo dobrze, że pokazano kochających się Amerykanów”

mówił Evan Wolfson, przewodniczący pro gejowskiej organizacji „Freedom to Marry”, który dodał również, że „geje dzielą takie same marzenia jak inni”. Innego zdania byli amerykańscy konserwatyści, jednoznacznie potępiając pomysł szerzenia homoseksualnej agitacji na kartach komiksu, który wychował całe pokolenia Amerykanów. Protesty nie przyniosły jednak spodziewanych efektów, a numer z czarnoskórym gejem i wojskowym na ślubnym kobiercu stał się hitem.

Choć to Archie jest symbolem zmian w obyczajowości amerykańskiej, to nie on doprowadził do największych protestów przeciwko gejowskiej propagandzie w komiksach. Nie ulega jednak wątpliwości, że to on miał przetrzeć szlaki chłopakom, którzy lubią się przebierać z superbohaterów i celowo wkładają na siebie obcisłe ciuszki. Tęczowy Batman i X- Men na ślubnym kobiercu.

Znany autor komiksów Grant Morrison, który współtworzy fabułę m.in. „Supermena”, „X-Mena” i „Batmana”, w wywiadzie dla amerykańskiego „Playboya” wyznał, że ten ostatni jest „w 100 procentach gejem”. Jego zdaniem Batman odbiega od normy zarówno seksualnie jak i stylem życia.

„Ma dość dziwną misję, by wychodzić nocą przebrany za nietoperza, a potem wraca do domu, w którym nie mieszka z żadną kobietą. Nosi obcisłe ubrania, w każdym filmie ma nowy batmobil i bardziej niż rodziną zainteresowany jest starszym mężczyzną i młodym Robinem. Batman jest gejem, by wszyscy go lubili. By ochotę na niego miały i kobiety i mężczyźni. A on o to nie dba”

zapewniał w „Playboyu” Morrison. Niedługo po tej wypowiedzi Dan DiDio z DC Comics powiedział, że jeden z bohaterów komiksowych wykona coming out i od tej pory stanie się „jedną z najbardziej prominentnych homoseksualnych postaci”. Bob Wayne, wiceprezes wydawnictwa powiedział zaś wprost, że polityka DC Comics odnośnie homoseksualnych postaci ewoluowała. Wayne porównał ją do ewolucji prezydenta Baracka Obamy. Tęczowa transofrmacja Batmana jest o tyle zaskakująca, że nawet w każdym filmie opartych na przygodach Człowieka Nietoperza, superbohater był otoczony pięknymi kobietami. Należy więc zadać sobie pytanie czy w świetle znanych na całym świecie opowieści o walce „mrocznego rycerza” można podejrzewać go o bycie krypto gejem? Czy burtonowski Batman, który przyciskał piękną Kim Basinger do swojej zbroi był gejem? Czy chłopców lubił Batman walczący dzielnie z Kobietą Kot? Można oczywiście podejrzewać, że „seksowny” Joker i Człowiek Pingwin słabo „wyzwalali” homoseksualizm Batmana i dlatego nie miał on okazji pokazać swojego prawdziwego „ja”. No, ale przecież nie pociągał go również kształtny zadek Jimma Carreya jako Człowieka Zagadki (może zagadka tkwi w podtekstach?). Batmana nie rajcował również szaleńczy Joker z twarzą Heatha Ledgersa (mimo, że aktor pięknie zagrał wcześniej geja kowboja). Relacja z postacią o ksywce Dwie Twarze też wyglądała normalnie (chyba, że dualizm tej postaci oznaczał coś innego). Również w ostatniej odsłonie nolanowskiej trylogii Batman zmierzył się z wrogiem, który wyglądał jak skrzyżowanie nazisty z Hulkiem. Jednak nawet taki wizerunek twardziela nie powalił na kolana (tak, tak w tym znaczeniu) Batmana. Wydaje się, że takie szczegóły jak uprawianie seksu z pięknymi kobietami nie oznaczają wcale, że nie jest się gejem. Ukrywanie swojej orientacji w patriarchalnym społeczeństwie, które na dodatek jest dotknięte przez chrześcijańską zarazę jest dziś normą. W końcu czytając niektóre artykuły z prasy gejowskiej można dojść do wniosku, że większość mężczyzn pożąda skrycie penisa. Dlaczego Batman, który dobrał sobie do współpracy pięknego Robina miałby być wyjątkiem? Czy jest on gorszym mężczyzną? Oj nie. Jest prawdziwym arystokratą. A jak wiemy, geje stanowią dziś lepiej wykształconą, bogatszą i najbardziej obytą arystokrację.

Trudno się więc dziwić, że gejami okazują się kolejni superbohaterowie, którzy niedługo będą ratować świat nie tylko przed niebezpiecznymi psychopatami, ale również przed powszechną homofobią. Na dodatek, gdy okazało się, że tęczowy jest DC Comics, kolory gejowskiego wyzwolenia musiały również pojawić u jego największej konkurencji firmie Marvel. Na szczęście nie doszło jeszcze do tego by gejem okazał się być bezczelny Thor Gromowładny ani Kapitan Ameryka, który ma swoją drogą najbardziej gejowski stój ze wszystkich superbohaterów. Trudno gejem nazwać również Iron Mana, który w mizoginizmie przebijał samego nicholsowego Jokera. Okazuje się jednak, że gejem jest jeden z bohaterów serii X- Man- Nortstar, który wraz ze swoim partnerem Kylem stanęli nawet na ślubnym kobiercu.

„Uniwersum Marvela zawsze starało się odzwierciedlać świat widziany za oknem, dlatego staramy się sprawiać, żeby nasi bohaterowie, ich relacje i przygody były zakorzenione w rzeczywistość”

napisał w oficjalnym oświadczeniu szef wydawnictwa Axel Alonso. Superbohaterowie wzięli „ślub” oczywiście w Nowym Yorku, który dołączył niedawno do mapy postępowych stanów Ameryki. Northstar długo musiał czekać na „ślub” ze swoim wybrankiem, bowiem już w 1992 roku ujawnił on swoją orientację seksualną. Teraz spełnił marzenia wszystkich postępowców w tym jednej z autorek serii „X- Men” Marjorie Liu, która powiedziała: „Jako pisarce zawsze mi się wydawało dziwnym, że komiksowi bohaterzy przez lata pozostają w związkowym limbo. Z pewnością, dzieje się tak w rzeczywistości – pewne związki nie rozwijają się – lecz wspaniałą rzeczą w opowieściach jest ich tendencja do posuwania się naprzód.” Decyzja władz Marvela wzburzyła m.in. organizację „One Million Moms”, która rozpoczęła akcję polegającą na pisaniu maili do korporacji będących właścielami wydawnictwa. Marvel podtrzymał jednak swoje stanowisko pisząc o…zmianach dokonanych przez administrację Obamy.

Profesor Fredrick Werham w wydanej w 1954 roku książce „Seduction of the Innocent napisał, że komiksy są groźne dla młodzieży. Przekonywał on wówczas, że Batman i Robin symbolizują parę homoseksualną. Jego teza została wyśmiana przez komiksowych fanów. A jednak, jak się okazuje, to profesor trafnie przewidział, w jakim kierunku zmierzać będzie ta opowieść. To jednak przed czym przestrzegał profesor, co jego zdaniem było zagrożeniem, dziś jest traktowane jako wielki sukces i dowód postępu. A tak swoją drogą ciekawe, kiedy okaże się, że homoseksualistami byli również Kajko i Kokosz, a także Romek i a’Tomek (bo do promowania relacji z Tytusem, miejmy nadzieję szybko nie dojdzie).

Łukasz Adamski

Tekst pochodzi z 64 numeru kwartalnika "Fronda"

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych