Muzealnicy jako "dziady kultury": "Chcemy podwyżek!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Podwyżek płac żądali protestujący w piątek w Krakowie przed siedzibą urzędu marszałkowskiego muzealnicy i pracownicy Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej. Kolejne pikiety mają odbyć się wieczorem podczas Nocy Muzeów - przed Cricoteką i Muzeum Narodowym.

Według policji w zgromadzeniu przed urzędem uczestniczyło blisko 150 osób. Muzealnicy żądają 500 zł podwyżki dla pracowników instytucji kultury, które podlegają samorządowi województwa i 1,5 tys. zł dla osób zatrudnionych w muzeach podległych resortowi kultury.

Petycję w tej sprawie zostawili w piątek w kancelarii marszałka województwa. Protestujący podkreślili w piśmie, że „dziedzictwo kulturowe jest strategicznym zasobem Małopolski”, „małopolskie muzea zachwycają zwiedzających swą wyjątkowością”, a mimo to płace animatorów kultury, muzealników i bibliotekarzy są bardzo niskie.

Doprowadzono do sytuacji, że postrzegamy siebie jako dziadów kultury. Za parę groszy oferujemy województwu i państwu całą naszą wiedzę

— mówił podczas pikiety przewodniczący Regionalnej Sekcji Muzeów i Instytucji Ochrony Zabytków NSZZ „Solidarność”, starszy kustosz Andrzej Rybicki.

Nie pozwalamy sprowadzać nas do roli dziadów i pariasów kultury. Czas nas docenić

— napisali w petycji muzealnicy.

Chcemy podwyżek, ale tak naprawdę chcemy, żeby odpis przeznaczony na kulturę z budżetu centralnego był większy. Chcemy szacunku dla naszej pracy, wykształcenia i doświadczenia, chcemy rozwiązań systemowych na poziomie muzeów oraz ich organizatorów

— mówiła przewodnicząca Komisji Zakładowej NSZZ „S” w Muzeum Narodowym w Krakowie, kustosz Katarzyna Podniesińska.

Dodała, że obecny protest to konsekwencja wieloletnich zaniedbań i braku decyzji na różnych poziomach.

Muzealnicy chcą, by ich pensje wzrosły do wysokości średniej wynagrodzeń pracowników instytucji kultury za 2012 r., która według danych ministerstwa wynosiła 4 tys. 597 zł brutto.

W Muzeum Żup Krakowskich w Wieliczce średnia pensja to 2 tys. 886 zł brutto, a licząc z wynagrodzeniem dyrekcji to niecałe 3,2 tys. brutto. Różnica jest niesamowita. Nie wiemy, dlaczego jesteśmy dyskryminowani jako muzea wobec innych instytucji kultury, jeżeli takie kwoty są prawdziwe i potwierdzane w dokumentach ministerstwa

— mówił przewodniczący komisji zakładowej „S” w tym muzeum Jarosław Fraś.

Nasze muzeum stoi równo na nogach, ma własne dochody, ale nie może nawet części z nich przeznaczyć na wynagrodzenia, premie czy nagrody. To musi się zmienić

— dodał.

Pracownicy instytucji kultury mówili w piątek dziennikarzom, że od lat są zbywani i pomijani przy podwyżkach.

Jesteśmy ludźmi kultury. Nie będziemy palić opon, nie będziemy rzucać śrubami czy młotkami w okno, ale władza i tak poczuje, że musi coś zrobić, że tak dalej być nie może

— mówił Rybicki.

Nie chcemy strajku. Domagamy się, żeby włodarze województwa i pani minister kultury nie zmuszali nas do zamknięcia muzeów

— powiedział dziennikarzom.

Protestujący przynieśli transparenty „Nie chcemy zabytkowych pensji – muzealnicy” i „Kraków miastem literatury – bibliotekarz dziad kultury”. Do ubrań przypięli biało–czerwone znaczki z napisami: „Dziady kultury – protest”, „Protest muzealników 2015”, „Protest zabytkowe są nasze pensje”, które będą mieć także podczas Nocy Muzeów.

Ministerstwo kultury brak podwyżek w podległych sobie muzeach tłumaczy dyscypliną finansów publicznych, wynikającą z zaleceń UE związanych z procedurą nadmiernego deficytu budżetowego. Jak podało Centrum Informacyjne resortu kultury, z obowiązującego od 2011 r. zamrożenia wynagrodzeń we wszystkich państwowych instytucjach kultury udało się wyłączyć w ostatnich latach tylko trzy instytucje: Państwowe Muzeum Auschwitz – Birkenau w Oświęcimiu (od 2013 r.), Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku (od 2013 r.) i Narodowy Instytut Dziedzictwa (na rok 2015).

Szanse na zmianę sytuacji mogą się pojawić, kiedy Komisja Europejska zdejmie nałożone na Polskę ograniczenia

— podało Centrum Informacyjne.

W komunikacie przekazanym PAP podkreślono, że ustawa okołobudżetowa zamraża fundusz wynagrodzeń danej jednostki, ale nie indywidualne wynagrodzenia, co daje swobodę kierownictwu instytucji w restrukturyzacji wynagrodzeń i zatrudnienia.

KE zaleciła w środę zdjęcie z Polski procedury nadmiernego deficytu, która obowiązywała od 2009 r. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmą ministrowie finansów państw UE w czerwcu.

bzm/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych