„Kurator – przyjaciel artysty czy wróg” na Kongresie „Polska Wielki Projekt”. RELACJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Polska Wielki Projekt
Polska Wielki Projekt

W sobotę i niedzielę 11 i 12 kwietnia, odbyła się w poznańska edycja Kongresu „Polska Wielki Projekt” nad którym patronat medialny objął między innymi portal wPolityce.pl. Ponieważ Poznań tradycyjnie jest bastionem lewicy i PO, czymś naturalnym było wyjście poza ramy tego co określamy mianem słusznych „prawicowych” poglądów utrwalanych we własnym tylko gronie.

Piszę słowo „prawicowych” w cudzysłowie, gdyż nie postrzegam swoich poglądów jako prawicowych, tylko będących konsekwencją używania krytycznego racjonalizmu jako metody rozumienia świata. Nie moim zatem problemem jest to że jestem postrzegany jako prawicowiec przez zafiksowanych ideologicznie lewaków. W niedzielę 12 kwietnia prowadziłem panel pt „Kurator – przyjaciel artysty czy wróg”. Wybór tego tematu podyktowany był obserwacją, że dla świata sztuki, nie tylko plastyki, ale i teatru, bo tam kuratorstwo także się pojawia, kurator to figura, która wzbudza gwałtowne emocje i to emocje najczęściej zdecydowanie negatywne.

Zaproszenie do debaty przyjęli dr Agata Siwiak, wykładowczyni na UAM, kurator i kulturoznawca, reprezentująca ideologię lewacką, którą jest „kodowana” głośna działalność artystyczna. Piszę „lewacka”, a nie „lewicowa”. To rozróżnienie jest istotne, gdyż tradycyjna lewica socjalna, socjalistyczna nie czyniła z preferencji seksualnych części swego programu artystyczno-politycznego, tak samo jak nie atakowała religii jako czegoś, co jest wobec człowieka restrykcyjne. To był wynalazek bolszewików, ich twórczy wkład w historię „postępu ludzkości”, wdrażany z życie w pierwszej fazie rewolucji bolszewickiej w Rosji. Drugim gościem był prof. Roman Kubicki, filozof, dyrektor Instytutu Filozofii UAM, także przedstawiciel ideologii lewackiej. Interlokutorami wyżej wymienionych byli dr Piotr Bernatowicz, dyrektor Galerii Miejskiej, wykładowca akademicki, ( między innymi wykładał w Oxfordzie) i Bronisław Wildstein, którego przedstawiać nie trzeba. Dodam tylko, że to modelowy przykład intelektualisty, który używa rozumu w sposób precyzyjny według kryterium logiki i ma alergię na wszelkie typy zaczadzenia ideologicznego czy to z prawej czy lewej strony.

Dyskusja była burzliwa i cenna, ponieważ takie starcie krystalizuje stanowiska i pozwala „zobaczyć” kondycje i strukturę mentalną przeciwników ideologicznych. Do żadnych konsensusów nie może oczywiście dojść, gdyż istotą demokracji jest starcie i debata, cywilizowana próba sił. Mity o tym, że prawica jest „moherowa”, ciemna, nietolerancyjna to wszystko klisze tworzone na użytek ideologicznej ofensywy, która ma przeobrazić tradycyjny porządek, a kurator jak można było wnosić z rozważań to ważna figura w tej rewolucji. Jako moderator dyskusji musiałem zachować powściągliwość. Ilość sprzeczności, która pojawia się w lewackim myśleniu, pozwala autorytarnie stwierdzić, że to ideologia „podbija” język sztuki po to, by niosła ona idee wyzwolenia świata z opresji, niszcząc sztukę jednocześnie. Atak na liberalną demokrację ma taką siłę, że gdyby brać serio to, co mówią niektórzy przedstawiciele „nowej lewicy”, to można odnieść wrażenie że żyjemy w Państwie Islamskim. Z jednej strony projekty kuratorskie, działania kuratorów mają w założeniu poszerzać sferę wolności, wkluczać wykluczonych, z drugiej strony towarzyszy temu postępuje wrażenie coraz silniejszego nacisku na wolność twórczą. Dzieje się tak ponieważ rozbudowana retoryka wolności, jest maską instytucjonalnego nacisku. To czysta władza, która udaje niewinność. Ideologiczna władza, która stwarza chorobę, po to by za chwilę mianować się lekarzem. Kim jest zatem kurator, przyjacielem artysty czy jego wrogiem? Dla sztuki rozumianej jako poszukiwanie piękna, dla sztuki, która odwołuje się do tradycyjnej estetyki, to moim zdaniem wróg śmiertelny. Siła tego nacisku ideologicznego jest ciekawa w punktu widzenia socjologii kultury. Otóż kilka lat temu powstał na Uniwersytecie Jagiellońskim wydział uczący kuratorstwa. Jeśli tak szacowna uczelnia udziela konsekracji nowemu zakresowi wiedzy, to znaczy, że to poważna sprawa, albo przynajmniej taką ma się jawić. Tradycja okazuje się jednak przydatna. Ciekawe, że osoby krytykujące tradycyjne instytucje ludzie, posługujący się dyskursem krytycznym wobec wszystkiego, co ma mocniejszą, tradycyjną formę (a więc kojarzy się im z faszyzmem), gdy trzeba korzystają z konsekracji instytucji, których odziedziczona po poprzednich generacjach forma, tak bardzo im się nie podoba. To sprzeczność nad którą przechodzi się do porządku dziennego w świecie kuratorów, a w zasadzie wszystkich wyznawców teorii krytycznej.

Ideologiczne zaczadzenie zdradza także język quasi- naukowy używany przez kuratorów do opisu swoich działań. Mnożenie dyskursów w dyskursie, opis praktyk kuratorskich w kontekstach odnoszonych do innych kontekstów, badanie pól instytucji władzy sztuki itd. wywołuje zawrót głowy. Ta „hiper-naukowość” języka, która zdradza intencje próby obiektywizacji że odbywa się w dyskursie, który z zasady kwestionuje możliwość obiektywnego opisu, jest maską ukrytych interesów nowej klasy intelektualistyczno-kuratorskiej. Czym jest to nowa klasa? Na to pytanie odpowiedzi udzieli analiza historyczna.

Kurator pojawił się wraz z kontrkulturą. Kontrkultura przyniosła wizję ustawicznej rewolucji w sztuce i życiu a jakiekolwiek granice między sztuką a życiem miały zostać zniesione. Ta wizja była niezwykle atrakcyjna dla przedstawicieli kulturalno-intelektualnych elit zachodnich, ponieważ działała w ich interesie. Czyniła ich nauczycielami egoistycznego społeczeństwa kapitalistycznego. Używam słowa „interes” w sensie najbardziej dosłownym, biorąc pod uwagę walkę o władzę i przywileje. W tym sensie klasa kuratorów nie różni się zasadniczo od klasy politycznej.

To, co działo się w latach sześćdziesiątych niektórzy ekonomiści określali jako drugą rewolucje przemysłową lub wejście w etap społeczeństwa postindustrialnego. Faktem jest, że poziom technologii spowodował, że coraz mniejsza liczba ludzi od tego czasu była zatrudniona przy produkcji i dystrybucji towarów a coraz większa w administracji i sferze usług. Jednocześnie coraz więcej ludzi zaangażowanych było nie w produkcję i podział rzeczy, lecz w wytwarzanie i dystrybucje symboli. To znaczy, że pracują w przemyśle wiedzy. Jest to szeroka grupa, nie stanowią jej już tylko intelektualiści. Intelektualiści to oficerowie w tym przemyśle. I mamy do czynienia z nową klasą. I łączy ją wspólny interes. Zaczyna zajmować się tym, co można określić indoktrynacją, swoistą opieką nad ludźmi, którzy ponoć tej opieki potrzebują, zwłaszcza, gdy nie są świadomi tej potrzeby. Trzeba ich wyzwalać. Klasa ta koncentruje się na uczeniu innych ludzi jacy być powinni, jak powinni żyć. Działalność intelektualistów skupia się przeważnie w sektorze publicznym i rozwija się w ramach rozszerzającego się mechanizmu politycznego obdzielania społeczeństwa. Lewacka ideologia jako konkurencyjna wobec tradycyjnych wartości świetnie się do tego nadaje, gdy nie stawia jednostce wygórowanych oczekiwań, nie wymusza na niej opresji czyli wysiłku intelektualnego, samodoskonalenia. W obecnej fazie oligarchizacja systemu władzy wraz z kryzysem gospodarczym spowodowała scedowanie na tę klasę realizacji (poprzez publiczne instytucje kultury) polityki partycypacji i inkluzji, która jest jednym ze sposobów amortyzowania napięć spowodowanych kurczeniem się dostępności do dóbr. Przez instytucję kultury, ale i szkoły realizowana jest „polityka godnościowa”, która ma na przykład czynić zwykłych ludzi „niezwykłymi” za sprawą sztuki. Stąd obieranie ziemniaków w Zachęcie, co oznacza inkluzję bezrobotnych gospodyń w kulturę czy skrajny, ale wymowny przykład tej tendencji, uczenie malowania niewidomych. Kuratorzy są inicjatorami idei i pomysłów mających zagospodarowywać ten segment kapitału ludzkiego. W ten sposób pacyfikuje się potencjalny, bunt, używając jako maski „języka buntowniczego”. Wymowne i chyba samo  w sobie nie wymagające komentarza jest słowo „kurator”. W realnym socjalizmie, kurator był nadzorcą nieletnich przestępców, który miał kontrolować ich resocjalizację. Zatem kurator to wynalazek realnego socjalizmu. Ciekawe że samym kuratorom, to słowo nie przeszkadza. A skoro nie przeszkadza, to chyba się podoba.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych