Jan Peszek w ogóle nie szokuje. On po prostu przynudza jak większość polskich artystów "odważnie" uderzających w martyrologię

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. filmweb
fot. filmweb

Jakiś czas temu wywiad z wp.pl z Janem Peszkiem pewnie by wzbudził szerokie kontrowersje. Ba, przeprowadzająca go dziennikarka nawet dopytuje się czy aktor będzie czytał prawicowe media, komentujące jego wypowiedź. Gwiazda wchodzącej do kin „Hiszpanki” mówi, że nie chce się babrać „w tamtym świecie”, który go nie interesuje. Po doświadczeniach z płytą jego córki Marii Peszek, która nagrała słynne „Sorry Polsko” wie też „czego się spodziewać”. Peszek ubolewa również, że Polacy nie potrafią ze sobą rozmawiać. Pewnie w ramach tej próby rozmowy ( choć czytać polemik nie zamierza) udzielił wywiadu, gdzie rozprawia się z polską martyrologią.

Bo my Polacy, uwielbiamy cierpieć i być za to poświęcenie nagradzani, chcemy być traktowani wyjątkowo przez świat, takie jest przesłanie naszych romantyków. Krew zawsze jest przelewana niewinnie. Śmierć, nawet za ojczyznę, jest bezsensowna.

—mówi m.in. aktor grający w filmie „Hiszpanka” dotykającym tematyki Powstania Wielkopolskiego.

Wygodnie jest nam się zasłaniać szalenie efektownymi planszami krwi, bohaterstwa na barykadach. Dla mnie jest to dość pokraczne. Z epoki kamienia łupanego. Tak jakby część naszej osobowości nie nadążała za zmianami w świecie. Nie zarejestrowała na przykład tego, że mamy demokrację.

— ciągnie w wywiadzie Peszek. Nie wiadomo o jaki rodzaj bezkrwawej demokracji chodzi artyście, który woli dokonać analizy polskiego narodu.

Mamy zaciśnięte różnego rodzaju pętle, a to na szyi, a to na głowie, z tym się wiąże nasza nietolerancja, ona ma korzenie w naszej historii. To rozpaskudzenie zaczęło się dawno temu.

I choć można zacytować jeszcze kilka podobnych kwiatków z wywiadu, to nie ma większego sensu tego czynić. Dlaczego? Powód jest prosty. Jan Peszek zamiast szokować po prostu przynudza. Banalne, oklepane, żenująco wyświechtane hasła rzucane przez „postępowych” i zawsze będących o kilka kroków do przodu przed reakcyjnym ludem nie robią już najmniejszego wrażenia.

Może stąd właśnie tezy Peszka o „nieustannym stawianiu obrzydliwych pomników, które szpecą nasze krajobrazy i ulice” są wytłuszczane przez pryzmat pytanie o zachowanie „prawicowej prasy”. Do niedawna takie słowa spowodowałyby nie jeden, a kilka komentarzy, które siłą rzeczy byłby darmową reklamą nowego filmu z wypowiadającym je w głównej roli. Tyle, że trudno się oburzać, skoro Peszek jest daleko za podium z celebryckimi rewizjonistami polskiej historii i lustratorów ducha narodu.

Nie uważam, że Peszek i Peszkowa juniorka nie mają prawa do poglądu, iż za ojczyznę umierać nie trzeba. Mają prawo nawet głosić, że podczas gdy polska armia będzie tłuc się z wrogiem, oni uciekną gdzieś ciepłe miejsce. W wolnym kraju każdy ma prawo do bohaterstwa, jak i do tchórzostwa. Niemniej jednak trudno nie czuć zażenowania czytając takie wywody coraz większej liczby polskich artystów. Dlaczego?

Artysta siłą rzeczy musi być kontrowersyjny. Wchodzi w rejony, gdzie zwykły człowiek się nie zapędza. Artysta ku uciesze odbiorców ma dotykać rejonów dla nich niedostępnych. Musi więc przy tym prowokować i ma prawo mówić więcej. Jednak do cholery musi być też ORYGINALNY! Prawdziwy artysta powinien też w opozycji do mainstreamowych poglądów i  nie dać się jednoznacznie szufladkować. W przypadku polskich gwiazd jest to jednak coraz rzadsze. Doprawdy trudno przyznać, że modne co najmniej od ćwierćwiecza walenie w Polaków za martyrologię i patriotyzm jest choć minimalnie odważne i intrygujące.

Nie chodzi już nawet o poglądy polityczne. Te w show biznesie przecież są najczęściej lewicowo-liberalne. Problemem jest to, że polscy artyści są tak często banalni i nudni. I płyną zawsze z głównym nurtem, co samo w sobie jest zabójcze dla sztuki. Jan Peszek w wywiadzie dla wp.pl jest przewidywalny jak filmy ze Steven Seagalem albo dowcipy o aborcji Marii Czubaszek. Czy tego oczekujemy od artysty? Czy tego oczekujemy od kogoś, kto ma inicjować ciekawe i rozdrapujące rany debaty?

Jest jednak plus tego ciągłego pałkowania Polaków pedagogiką wstydu. Tak bardzo to wszystko się już opatrzy i spowszednieje, że artyści będą zmuszeni przejść na przeciwległe pozycje. Choćby z potrzeby bycia oryginalnym. Może więc trzeba być wdzięcznym Peszkom za modę na walkę martyrologią? Może nie przez przypadek polska popkultura tak mocno wsysa w ostatnich latach polską… martyrologię?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych