Demirski: "Przestańmy krytykować Polaków za to, co ogólnie nazywamy wadami narodowymi"

Fot. youtube.pl
Fot. youtube.pl

Paweł Demirski jest dramatopisarzem i publicystą. Przyznaje też, że od zawsze jest lewicowcem. W odróżnieniu od wielu artystów nie zajmuje się jednak ciągłym krytykowaniem i obrażaniem swoich rodaków.

Niedawno o Demirskim zrobiło się głośno z powodu jego sporu z Michałem Żebrowskim w TVN. Dyskutowali oni o wizji polskiej transformacji po ‘89 roku. Dramatopisarz wytykał zaniedbania, jakie popełnili rządzący Polską w ciągu ostatniego 25-lecia i podkreślił, że aktor należy do wąskiej grupy beneficjentów przemian. Żebrowski mówił, że i jemu, i wszystkim żyje się dziś lepiej dzięki wysiłkom postsolidarnościowych polityków i reformatorów.

W wywiadzie dla „Polska the Times” Demirski przyznaje, że zawsze zależało mu na tworzeniu teatru związanego z sytuacją społeczno-polityczną. Działając w Partii Zielonych jest on też nie tylko obserwatorem, ale też aktywnym uczestnikiem debaty publicznej o przyszłości naszego kraju.

Bardzo trudno jest być lewicowcem w kraju, w którym nie ma lewicowej partii. (…)Wyobrażam sobie swoja rolę, jako doradca, w strukturze kampanijnej na przykład. (…) Na razie przed „Zielonymi” jest długa droga do tej polityki przez duże „P”.

Demirski, który jest przecież związany z „Krytyką Polityczną” i „Gazetą Wyborczą”, za skandal uznaje odwołanie spektaklu „Golgota Picnic” i przyznaje, że:

świat momentami staje na głowie.

Ma rację - „świat staje na głowie”, bo nawet ktoś o mocno lewicowych poglądach, krytykujący Polaków za zachowawczość jednocześnie szczerze przyznaje:

Nie wiem, czy zajmowałem się patriotyzmem, tak naprawdę. Może w jednej, dwóch sztukach. Czy w teatrze ważne jest oddawanie definicji? Chyba ważny jest sam gest podważenia tego, w jaki sposób mówimy o tym obecnie. Bardzo lubię przedstawienia, jakie zrobiliśmy półtora roku temu w Starym Teatrze w Krakowie, pt. „Bitwa Warszawska 1920”. Istotne dla mnie było to ( i widownia też zwróciła na to uwagę), aby przestać krytykować Polaków za to, co ogólnie nazywamy wadami narodowymi. Tacy jesteśmy i trzeba to przyjąć. To jest nawet fajne. Nie musimy być cały czas w cieniu i równać do europejskich standardów.

Demirski mówi też wprost o tym, co w naszych rzekomych przywarach najbardziej mu się podoba:

Ten rodzaj sentymentalizmu i melancholii. To cecha śmieszna i bywa żałosna, ale potrafi nas połączyć. To, że tak lubimy powspominać sobie z dzieciństwa. Albo to, jak babcia gotowała żurek.

Demirski mówi również o czymś, co warto zadedykować wszystkim rozgadanym i chętnie wypowiadającym się na każdy temat artystom.

Od jakiegoś czasu roku postanowiłem korzystać z luksusu, jakim jest dla mnie niewypowiadanie się na każdy temat.

—zaznacza.

Szkoda, że tak niewielu artystów korzysta z tego luksusu…

ann/”Polska the Times”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych