Irańska opozycja czerpała z "Solidarności". Zaskakujące słowa reżyserki "Czerwonej róży"

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
Kadr z filmu "Czerwona róża"
Kadr z filmu "Czerwona róża"

Zwolennicy opozycji protestujący po wyborach prezydenckich w Iranie w 2009 r. korzystali z opracowań nt. ruchu „Solidarność” - powiedziała reżyserka Sepideh Farsi, która na 30. Warszawskim Festiwalu Filmowym pokazała film poświęcony tamtym manifestacjom.

Dramat „Czerwona róża” na WFF obejrzeć można było w sekcji „Odkrycia”. Akcja toczy się w czerwcu 2009 r. w Teheranie. Opozycja zarzuca władzy sfałszowanie wyników wyborów prezydenckich. W proteście ludzie wychodzą na ulice. Według nieoficjalnych danych, w wyniku kilkudniowych starć ze służbami bezpieczeństwa ginie ponad 100 osób.

Jedno z mieszkań w stolicy staje się schronieniem dla kobiety i mężczyzny, pragnących poinformować świat o przebiegu zdarzeń. Zamknięci w czterech ścianach bohaterowie mają tylko telefon komórkowy, komputer oraz - swoje towarzystwo. Z czasem pojawi się też uczucie.

Tło dla fikcyjnej historii miłosnej stanowią prawdziwe historyczne wydarzenia

— zaznaczyła na festiwalu Sepideh Farsi, reżyserka irańska od lat mieszkająca we Francji.

Próbowałam pokazać, w jaki sposób - zwłaszcza na przykładzie takich krajów, jak Iran - na prywatnie życie ludzi wpływają wydarzenia polityczne

— tłumaczyła.

Jeśli chodzi o bohaterów, reprezentują dwa różne pokolenia, które się w tym filmie konfrontują. On to przedstawiciel klasy średniej, ma około 50 lat. Jako nastolatek był świadkiem irańskiej rewolucji islamskiej 1979 r. Przeżył rozczarowanie, padł ofiarą represji, wreszcie poddał się. Gdy go poznajemy, jest już totalnym cynikiem, chce być z dala od polityki, izoluje się od otoczenia w swoim mieszkaniu, nie wychodząc z niego przez wiele miesięcy. Rozważa emigrację do Kanady, gdzie wcześniej wyjechały jego żona i córka. Ona to z kolei 25-latka. Początkowo jest zafascynowana tym, co w 2009 r. widzi na ulicach Teheranu

— opowiadała reżyserka.

Jak powiedziała Farsi, mieszkanie mężczyzny oraz to, że niemal cała akcja filmu rozgrywa się w ograniczonej, wyizolowanej przestrzeni ma być metaforą sytuacji, w jakiej znajdują się ludzie żyjący w Iranie.

Do „Czerwonej róży”, obok zdjęć aktorskich, wprowadzone zostały materiały dokumentalne - nakręcone telefonami komórkowymi filmiki, na których uwieczniono przebieg protestów z 2009 r.

Irańczycy z kraju oraz ci, którzy żyją poza jego granicami, diaspora, mówili wtedy jednym głosem

— zauważyła reżyserka.

Wspominając zamieszki, Farsi zwróciła uwagę:

W Polsce świętujecie w tym roku 25-lecie wolności. W Iranie podczas manifestacji w 2009 r. ich uczestnicy czytali, przekazywane sobie dzięki internetowi, przetłumaczone z języka polskiego na perski instrukcje na temat tego, jak prowadzić protest w obronie wolności - wzorem w tych instrukcjach były działania polskiej „Solidarności”. Ruch ten jest przykładem długiej walki zakończonej sukcesem.

Lech Wałęsa wśród ludzi z Iranu cieszy się popularnością - jako osobowość i jako lider tego ruchu

— podkreśliła.

Farsi dodała, że historie, które znalazły się w programie WFF, ukazują wspólne problemy ludzi zamieszkujących najróżniejsze zakątki świata.

Bohaterów „Czerwonej róży” zagrali aktorzy pochodzenia irańskiego mieszkający w Europie, Vasilis Koukalani i Mina Kavani. Zdjęcia kręcono w 2013 r. w Grecji.

Sepideh Farsi urodziła się w 1965 r. w Teheranie. W 1984 r. wyjechała do Francji i zamieszkała w Paryżu.

Wyjechałam sama, rodzice zostali w Iranie. Po ukończeniu szkoły średniej nie mogłam studiować w Iranie, bo w szkole byłam polityczną aktywistką. Jako 16-latka trafiłam do więzienia, na osiem miesięcy

— wspominała.

W Paryżu Farsi studiowała matematykę na Uniwersytecie Piotra i Marii Curie. Do Iranu podróżowała regularnie kilka razy w roku, aż do roku 2009. W 2009 r. nakręciła tam jeszcze dramat „Dom pod wodą”, nagrodzony na festiwalu w Moskwie. Filmy, fabularne i dokumentalne, Farsi realizuje od połowy lat 90.

Studiowałam matematykę, ale to obraz zawsze mnie fascynował

— opowiadała.

Jako nastolatka zapisałam się w Iranie na kurs fotograficzny. W grupie byli sami chłopcy oraz trzy dziewczynki, wśród nich ja. Nauczyciel opowiadał nam także wiele o kinie, o filmowym kadrze, jego kompozycji. Do samych filmów nie mieliśmy dostępu, ale profesor referował nam ich treść i rysował na tablicy fragmenty scen. Opowiedział nam tak np. o „Dziecku Rosemary” Romana Polańskiego, dał nam też kasetę z muzyką z „Dziecka Rosemary”

— wspominała Farsi.

  1. Warszawski Festiwal Filmowy trwa od 10 października, zakończy się w niedzielę. Seanse odbywają się w Kinotece i Multikinie Złote Tarasy.

AM/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych