"Mapy Gwiazd" Cronenberga otworzyły 30. Warszawski Festiwal Filmowy

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
Fot. PAP/Leszek Szymański/Dyrektor Warszawskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Stefan Laudyn (L) i Martin Katz (P), producent filmu "Maps to the Stars"
Fot. PAP/Leszek Szymański/Dyrektor Warszawskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Stefan Laudyn (L) i Martin Katz (P), producent filmu "Maps to the Stars"

Nazwane „mroczną satyrą na Hollywood” „Mapy gwiazd” kanadyjskiego reżysera Davida Cronenberga, z nagrodzoną w Cannes Julianne Moore w roli głównej, pokazano w piątek na otwarcie 30. Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Międzynarodowe święto kina w stolicy potrwa 10 dni.

W inaugurującej je uroczystej projekcji wzięli udział m.in. minister kultury Małgorzata Omilanowska oraz producent „Map gwiazd” Kanadyjczyk Martin Katz. Obraz Cronenberga miał premierę na tegorocznym festiwalu w Cannes, gdzie nominowany był do Złotej Palmy.

Ten film czekał na realizację dwadzieścia lat

— zwrócił uwagę Martin Katz.

David Cronenberg (ur. 1943 w Toronto), znany widzom jako autor „Niebezpiecznej metody” (2011, z Keirą Knightley, Viggo Mortensenem i Michaelem Fassbenderem) i „Cosmopolis” (2012, z Robertem Pattinsonem), wyreżyserował „Mapy gwiazd” według scenariusza Amerykanina Bruce’a Wagnera. W obsadzie, oprócz Moore, są m.in. John Cusack, Mia Wasikowska, Olivia Williams i Robert Pattinson.

Cusack wciela się w autora bestsellerowych poradników doktora Stafforda Weissa, szanowanego nestora hollywoodzkiej dynastii. Weiss zbił fortunę na doradzaniu innym, jednak nie do końca radzi sobie z sytuacją we własnym domu. Jego żona Cristina (Williams) większość czasu poświęca karierze 13-letniego syna Benjiego. Córka pary, Agatha Weiss (Wasikowska), u której zdiagnozowano piromanię, zaprzyjaźnia się tymczasem z Jeromem (Pattinson), szoferem, któremu marzy się aktorska kariera. Być może przepustką do niej będzie romans ze znaną pacjentką Stafforda, aktorką Havaną Segrand.

Havana - za rolę której Julianne Moore otrzymała w Cannes nagrodę dla najlepszej aktorki - staje się centralną postacią w opowiadanej historii. To blaknąca hollywoodzka gwiazda, od lat funkcjonująca w cieniu swojej legendarnej matki, gwiazdy klasycznego Hollywood Clarice Taggart. Matki już nie żyjącej, ponieważ Clarice zginęła w tajemniczym pożarze.

Do kin w całej Polsce „Mapy gwiazd” trafią 7 listopada.

Pełna smoliście czarnego humoru opowieść o hollywoodzkiej dynastii, ogarniętej obsesją celebryckiej sławy. Jej członkowie rzucają się sobie do gardeł i przegrywają walkę z osobistymi demonami

— opisuje film jego polski dystrybutor.

Współczesna potrzeba dążenia do zyskania „pięciu minut sławy”, związane z nią skrywane lęki, tęsknota za bliskością, obawa przed stratą, ze świadomością tego, jak kruche jest ludzkie życie - o tym m.in. opowiadają wspólnie scenarzysta Bruce Wagner i reżyser David Cronenberg, elementy wzniosłe przeplatając z absurdem, a sceny komediowie z dramatycznymi, niekiedy wręcz mrocznymi.

Ten film odnosi się do niemocy i swego rodzaju zmęczenia, które obserwujemy obecnie w kulturze zachodniej, opanowanej żądzą bycia znanym, popularnym, rozpoznawalnym

— powiedział Martin Katz.

Akcja toczy się w Hollywood, a bohaterami są ludzie funkcjonujący w tym środowisku. Jednak stanowią oni jedynie punkt wyjścia do opowiedzenia historii o wymowie znacznie szerszej. Opowiedzenia między innymi o pustce skrywającej się za powszechną fascynacją „kulturą celebrycką”

— mówił producent.

Być może pojawiają się jakieś symptomy tego, że ludzie „celebryctwem” są już zmęczeni, że ono ich już tak nie fascynuje i że stopniowo zaczną je odrzucać

— uważa Katz.

Mówi się, że swoje „pięć minut sławy” chciałby mieć każdy. Autor tej historii pokazuje, że pięć minut to jest za mało

— mówił.

Widzimy obecnie, jak wielu ludzi pragnie stać się rozpoznawalnymi, zdobyć popularność dzięki Instagramowi czy Twitterowi. Jednocześnie rozwija się „trend” odwrotny: coraz więcej osób odczuwa i deklaruje nostalgię za czasami, kiedy nie byliśmy - nie musieliśmy być - dostępni, osiągalni w każdej chwili. Ludzie zdają się na powrót doceniać wartość, jaką jest poczucie prywatności. Myślę, że takich osób będzie coraz więcej

— powiedział Katz.

Jak mówił, „Mapy gwiazd” nie zostały pomyślane jako „historia z przesłaniem”, trudno jednak ten film obejrzeć i nie odnieść go potem w jakiś sposób do własnego życia.

Mapy gwiazd” mogą zainspirować wielu spośród widzów, aby zastanowili się nad tym, jak sami żyją i jakie wartości w ich życiu są dla nich ważne

— uważa producent.

Kanadyjczyk zwrócił uwagę, że „Mapy gwiazd” to „jednak przede wszystkim historia o rodzinie”.

Takiej rodzinie, która się rozpada, ponieważ coś w niej „jest nie tak”. Rodzinie przykładającej nazbyt dużą wagę do tego, jak jest postrzegana przez otoczenie. Rodzinie, której poszczególni przedstawiciele tak skupiają się na interakcjach z osobami spoza tej rodziny, że na relacje z ludźmi im najbliższymi i tak naprawdę dla nich najważniejszymi nie starcza im już czasu

— mówił.

Na pytanie, czy jego zdaniem po nakręceniu krytykującego Hollywood filmu popularność Cronenberga w tamtejszych kręgach towarzyskich zmniejszy się, Martin Katz zareagował uwagą:

We Francji czy Wielkiej Brytanii recenzje „Map gwiazd” były znacznie lepsze niż w prasie amerykańskiej.

Mówiąc o historii powstawania tego filmu zaznaczył, że napisany przez Wagnera scenariusz czekał na realizację aż dwie dekady.

Bruce Wagner napisał ten scenariusz 20 lat temu, 10 lat temu przekazał go Davidowi. Do mnie, jako producenta, scenariusz ten dotarł dwa lata temu

— wspominał Katz.

Scenariusz „Map gwiazd” to historia w znacznym stopniu inspirowana własną biografią Bruce’a Wagnera i opowieściami, które usłyszał on od innych ludzi.

Wagner uczył się w liceum w Beverly Hills. Potem pracował jako kierowca karetki. Następnie został szoferem - w latach 80. woził limuzyną ludzi związanych z Hollywood. Z siedzenia kierowcy regularnie słyszał dobiegające go zza pleców rozmowy - poznał niesamowite historie, widział niesamowite sceny dotyczące zdrady, obsesji sławy. Po jakimś czasie został pisarzem i postanowił zacząć te historie spisywać

— opowiadał Katz.

Pytany, dlaczego - skoro okazał się materiałem na tak ciekawy film - scenariusz Wagnera na przeniesienie na ekran czekać musiał aż 20 lat, Katz odparł:

Filmowe historie muszą poczekać na swój czas. Teraz świat jest gotów, aby skierować oczy na Hollywood, a dokładnie na to, jak ono funkcjonuje.

30. edycja Warszawskiego Festiwalu Filmowego potrwa do 19 października. Seanse odbywają się w Kinotece i Multikinie Złote Tarasy. Przez kolejne dni festiwalu z widzami w Warszawie spotka się - przedstawiając im swoje filmy - łącznie 200 reżyserów, aktorów i filmowych producentów z ponad 50 krajów, m.in. z: Polski, USA, Rosji, Niemiec, Szwecji, Japonii, Wietnamu, Panamy, Wenezueli, Argentyny, Iranu, Meksyku i Kolumbii.

Polskie akcenty w programie to m.in.: startujący w konkursie głównym nowy film Jana Jakuba Kolskiego „Serce, serduszko” (z Marcinem Dorocińskim i Julią Kijowską w obsadzie) oraz wyreżyserowane przez Krzysztofa Zanussiego „Obce ciało” (z Agnieszką Grochowską i Agatą Buzek), które zostanie zaprezentowane w ramach Pokazów Specjalnych.

Przez zagranicznych specjalistów z branży WFF zaliczany jest - obok m.in. Cannes, Berlinale, Wenecji i San Sebastian - do najważniejszych na świecie dorocznych wydarzeń poświęconych kinematografii. Jak podają organizatorzy, w roku ubiegłym impreza ta zgromadziła przed kinowymi ekranami 100 tys. widzów. Szczegółowe informacje o programie tegorocznej edycji dostępne są na stronie www.wff.pl.

bzm/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych