Dyrektor Teatru Starego w Krakowie nie odpuszcza. Na pomoc w obronie skandalicznego spektaklu wzywa adwokatów i stosuje wybieg prawny, byle tylko zapis o wydarzeniach w jego placówce nie dotarł do szerszej publiczności.
W ten sposób udało mu się zablokować nagranie, na którym pokazano fragment dyskusji po spektaklu „Zamach na Swinarskiego? Hipotezy – Poszlaki – Dowody”.
O performensie Michała Płaczka zrobiło się głośno w listopadzie ubiegłego roku. Widowisko jest na pozór próbą znalezienia odpowiedzi na pytanie, jak doszło do katastrofy samolotu, w której zginął wielki polski reżyser. Jednak z niejasnych powodów roi się w nim od aluzji do wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r., w dodatku pełnych ironii i szyderstwa. „Dziesięć sekund przed katastrofą skrzydło zderzyło się z palmą i zostało odcięte” - ten fragment dobrze obrazuje, jaki stosunek do tragedii pod Smoleńskiem ma Płaczek.
Wydawało się, że skandaliści zrobili swoje, a dyrekcja może starać się o laury u ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Tymczasem wyszło na jaw, że sprawa ma dalszy ciąg. Okazuje się bowiem, że dyrektor zza pleców prawników atakuje osoby, które rejestrują wydarzenia w teatrze i dla dobra opinii publicznej udostępniają w internecie bez cięć i skrótów. W przeciwieństwie do niego mają cywilną odwagę robić to pod nazwiskiem – ofiarą jest tym razem krakowski reżyser i operator Bogusław Dąbrowa-Kostka.
Podstęp polega na bardzo oryginalnej interpretacji przepisów o prawie autorskim. Zdaniem adwokata Michała Hanusy, pełnomocnika teatru, filmowanie dyskusji, jaka rozgorzała po zakończeniu spektaklu, jest zabronione, gdyż nie jest to wydarzenie towarzyszące przedstawieniu, lecz jego integralna część. Dlatego nie może być rejestrowana bez zgody władz palcówki. O stosownym zakazie nie omieszkano poinformować przed rozpoczęciem widowiska.
W związku z tym rozpowszechnianie nagrania z przedstawienia „Zamach na Swinarskiego” stanowi naruszenie autorskich praw majątkowych przysługujących Narodowemu Staremu Teatrowi i nie ma podstaw do wycofania uzasadnionego zawiadomienia o ich naruszeniu na portalu You Tube
— można przeczytać w piśmie wystosowanym przez mecenasa Hanusę do autora filmiku.
Wychodzi więc na to, że niereżyserowane, spontaniczne wystąpienia widzów w czasie dyskusji po spektaklu stają się sztuką, choć nie mają o tym bladego pojęcia. Może więc dlatego swoje role traktują poważnie. W przeciwieństwie do obecnych tam artystów, którzy powtarzają utarte frazy niczym raz zaprogramowana i wciąż nakręcana maszyna.
Nie ma nic w gorszym smaku niż sakramenckie bzdury, do słuchania których jesteśmy przymuszeni od bardzo długiego czasu. Nie ma bardziej ohydnego sposobu żerowania na ludzkiej tragedii niż zbijanie tandetnego kapitału politycznego na tragicznej śmierci przypadkowych ludzi. Nie wiem, co trzeba zrobić, żeby przebić coś w tak niebywale bezprzykładnie złym smaku
-– nie kryje emocji Michał Płaczek. W ten sposób ocenia poszukiwanie prawdy o śmierci w Smoleńsku polskiej elity, w tym dwóch prezydentów RP, wicemarszałków Sejmu i Senatu, szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, prezesa NBP oraz Rzecznika Praw Obywatelskich.
Najwyraźniej dyrekcja wstydzi się tych słów, skoro nie życzy sobie ich upubliczniać. Trzeba przyznać, że to dość niezwykła sytuacja, gdy instytucja kultury cenzuruje swoich współpracowników. O tempora, o mores! Co innego, gdy robi to w obronie swojego dobrego imienia, na które zamachnęli się ludzie nie znający meandrów nowoczesności. Jedną z nich musi być Elżbieta Morawiec, była kierownik literacka Teatru Starego. W jej imieniu zostało po widowisku odczytane następujące oświadczenie:
Konrad Swinarski zbudował wielkość tego teatru. Po nim zostanie wielkość, po was zostaną ruiny. Wy celujecie wyżej, ośmieszając po pierwsze śledztwo w sprawie największej tragedii polskiej pod Smoleńskiem, po drugie IPN. We własnym wirtualnym świecie żyjecie w przekonaniu, że jesteście buntownikami, kontestatorami. Nic błędniejszego. Płyniecie zgodnie z obowiązującą falą, która niszczy wartości i fundamenty tożsamości europejskiej. Jako klasyczni oportuniści podpisujecie się pod dewizą premiera Tuska – „polskość to nienormalność”. Ale nienormalność to właśnie wy. Wasza normalność to rechot nad tragedią smoleńską, rechot nad poszukiwaniem prawdy.
I dalej jeszcze dosadniej:
W tym teatrze w ciągu 10 miesięcy mamy nieustający festiwal barbarzyństwa i szkalowania tradycji. Tu się postponowało Piłsudskiego i gloryfikowało czerwonego zdrajcę i kata Dzierżyńskiego. Chcecie powrotu bolszewickiej Polski spod znaku Dzierżyńskiego, Kona, Marchlewskiego z roku 1920? Dalej tak się bawcie! Jakiś nowy Dzierżyński albo wielkorządca Putin wskaże wam wasze miejsce w kulturze
-– pisze Elżbieta Morawiec.
Tego niestety już nikt nie usłyszy. Nikt nie zobaczy także reakcji Michała Płaczka i jego kolegów. A szkoda, bo zachowują się jak dzieci, którym ktoś zwraca uwagę, że się źle bawią, a one w odpowiedzi stroją głupie miny, bo nie stać je nawet na jedno „przepraszam”.
Obraźliwe słowa, które wtedy padły, do dziś bulwersują wielu ludzi. Tym większa to strata, że za cały komentarz dyrekcji teatru musi wystarczyć groźba procesu sądowego za rozpowszechnianie nagrania.
Michał Kuc
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/217092-nie-zadzieraj-z-klata-dyrekcja-teatru-blokuje-niewygodne-nagrania
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.