Walka o kino „Femina”, którą niedawno rozpocząłem to rzadkość. Zwykle placówki kulturalne radzą sobie dobrze i nie wymagają wsparcia publicznymi pieniędzmi. Inaczej ma się sprawa muzyką, plastyką czy teatrem. Te dziedziny tak zwanej kultury wysokiej w ogromnej większości nie są w stanie finansować się samodzielnie. Niestety, niewielu dysponentów publicznych pieniędzy zdaje sobie z tego sprawę i nie rozumieją, że kulturę naród buduje przez setki lat, a o wiele szybciej może ja zniszczyć… miejski urzędnik.
Teatr Powszechny to jeden z najbardziej prestiżowych teatrów w Warszawie. Dla każdego aktora i reżysera bycie w jego zespole to ważny i liczący się krok w artystycznej karierze. Tym bardziej zaskakuje fakt, że niedawno, po trzech latach pracy ze stanowiska dyrektora tego teatru zrezygnował Robert Gliński. Co było przyczyną tego niespodziewanego kroku?
Otóż sam Robert Gliński na konferencji prasowej, która odbyła się w końcu sierpnia stwierdził, że ma już dość „walenia głową w mur”. „Wysyłałem pisma do pani prezydent Warszawy” – mówił, „do ministra kultury, prosiłem o pomoc. Odpowiedzią była kolejna kontrola finansowa w teatrze - czwarta w roku 2013”.
Okazało się, że sztandarowy Teatr Warszawy nie mógł liczyć na finansowe wsparcie swego organu założycielskiego a więc m.st. Warszawy, choć jego żądania nie były wygórowane. Warszawskim placówkom kulturalnym w ostatnich latach systematyczne obniżano subwencje, co w efekcie uniemożliwiło prowadzenie normalnej pracy.
Staliśmy w sprzeczności z pewną koncepcją, która się wyraźnie zarysowała w warszawskich teatrach, teatr najlepszy to taki, który nie gra - teatr zamknięty. Nie sprawia on kłopotów, nie przynosi strat finansowych
– mówił Robert Gliński
Decyzja dyrektora Glińskiego nie była zaskoczeniem dla władz Warszawy. Po raz pierwszy zrobił to w 2012 roku, kiedy zorientował się jak ciężkie miliony idą na promocję piłkarskich mistrzostw, kosztem stołecznej kultury. Na samą strefę kibica Biuro Promocji Miasta otrzymało 30 milionów złotych, podczas gdy w budżecie zadaniowym na 2013 rok dla Teatru Powszechnego zaplanowano 7,5 mln złotych.
W 2012 roku dymisji Roberta Glińskiego nie przyjęła Hanna Gronkiewicz Waltz. Obiecano, że sytuacja się poprawi, a dyrektor Gliński wspaniałomyślnie uwierzył. Jednak nic się nie zmieniło, poza coraz częstszymi kontrolami finansowymi. Robert Gliński nie chciał być dłużej upokarzany i podjął definitywną decyzje o swojej dymisji. Być może Pani Prezydent przestała lubić Roberta Glińskiego, bowiem w odpowiedzi na hojne dofinansowanie piłkarskich mistrzostw zaplanował „Strefę Kultury”, teatralno-muzyczną odpowiedź na „Strefę kibica”, działającą na placu Defilad podczas Euro 2012.
W tym sezonie próbę nierównej walki z „kulturalnymi” władzami stolicy podejmie nowy dyrektor Paweł Łysak, ale mam nadzieję, że o przyszłym budżecie Teatru będzie rozmawiał już z innym Prezydentem Warszawy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/215689-teatr-ktory-nie-gra-nie-przynosi-finansowych-strat
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.