Już w najbliższym tygodniu zostanie otwarte w Krakowie muzeum Tadeusza Kantora. Miejsce równie monumentalne, jak pozycja tego wybitnego twórcy w świecie teatru XX wieku.
Stworzył teatr niełatwy. Igrał w nim z archetypami i mitami, śmierć była nieodłączna od miłości, a miłość od śmierci, przeszłość zaś istniała równolegle z teraźniejszością i razem z nią dowodziła, że przyszłości nie ma. Brzmi to wszystko skomplikowanie, ale też trudno byłoby oskarżyć Kantora o prostotę. Był wizjonerem o doskonale plastycznej wyobraźni – plastykiem zresztą też był – wychowanym na Wyspiańskim i Witkiewiczu, ale ich wpływy szybko zmodyfikowały obrazy II wojny światowej, które oglądał na własne oczy. Jego ojciec zginął zamordowany w Oświęcimiu, on sam uniknął jego losu ukrywając w okolicach rodzinnego Wielopola.
Nigdy nie uciekł od tych wspomnień, czego przykładem jego największe dzieła: „Wielopole, Wielopole”, „Dziś są moje urodziny”, czy autobiograficzny spektakl, w którym stawiał ponurą diagnozę zarówno sam sobie, jak i całemu XX wiekowi. „Umarła klasa” – ten do bólu dramatyczny spektakl przyniósł Kantorowi światową sławę.
W zupełnej ciszy wchodzą uczniowie: bardzo starzy ludzie w pogrzebowej czerni, dźwigający na plecach lalki – siebie samych z dzieciństwa. Zaczyna się lekcja, rutyna banalnych pytań i odpowiedzi. Śmiertelne przerażenie wywoływanych do tablicy, na przemian z euforią korowodu w takt wybuchającego co i raz walca „Francois”. Ale sentymentalna melodia cichnie, jak ucięta nożem, na rozkaz zawsze obecnego na scenie Kantora. Wraca cmentarny bezruch. To tylko chwilowa przerwa w nieustępliwej rozgrywce, jaką wielki mag wyobraźni prowadzi z czasem i pamięcią
— wspomina w najbliższym numerze tygodnika „wSieci” Adam Ciesielski, który z teatrem Kantora Cricot 2 objechał całkiem dosłownie pół świata.
Jego ocenę dobrze uzupełniają słowa wybitnego teatrologa Jana Kotta:
Nikt, komu dane było oglądać teatr Kantora, nie zapomni nigdy jego manekinów jak aktorzy i aktorów jak manekiny, domów i pokojów, których już dawno nie ma, kreowanych z paru desek na pustej scenie.
W przyszłym roku minie sto lat od urodzin reżysera – i ćwierć wieku od jego śmierci. Przez cały ten czas dokumentacją i popularyzacją jego twórczości zajmował się Ośrodek „Cricoteka”, choć „dokumentacja i popularyzacja” to nieco zbyt staroświeckie słowa na określenie działań Ośrodka. Oprócz bowiem funkcji klasycznie archiwalnej, podejmuje się w nim projekty bliższe szalonemu duchowi reżysera: tworzone są performance, bada się wpływ Kantora na międzynarodową sztukę współczesną, organizuje niekonwencjonalne wystawy, całkiem skutecznie dowodzące ponadczasowości jego twórczości.
Od 12 września wszystko to będzie miało miejsce w nowej, budowanej od kilku lat siedzibie na krakowskim Podgórzu, przy ul. Nadwiślańskiej.
Sztuka Kantora, osiągając światowy rozgłos, pozostała silnie związaną z Krakowem, Małopolską i Galicją. W twórczości artysty można znaleźć wartości uniwersalne a zaraz silny jest jej rodowód wywodzący się z historii i dziedzictwa kulturowego Polski
— przekonują działacze Cricoteki, w dniu otwarcia zapewniając szereg działań równie niekonwencjonalnych jak osobowość Tadeusza Kantora.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/212551-muzeum-kantora-w-krakowie-miejsce-rownie-monumentalne-jak-pozycja-wybitnego-tworcy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.