"Nie da się zabić tego miasta." I nie da się zapomnieć tego filmu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. M. Czutko
Fot. M. Czutko

70 lat temu w dniach 5-7 sierpnia w masowych egzekucjach i mordach zginęło od 40 do 60 tys. mieszkańców warszawskiej Woli. W dniach, w których wspominamy tę makabryczną rzeź, warto poświęcić chwilę na obejrzenie filmu „Nie da się zabić tego miasta”.

Autorami 20-minutowego dokumentu są Marcin Wikło (dziennikarz portalu wPolityce.pl i tygodnika „wSieci”) oraz Paweł Wudarczyk (operator telewizji Polsat), którzy chcieli oddać hołd Warszawie. Tak po prostu - z potrzeby serca, z miłości i szacunku do miasta, w którym żyją. I tak wpadli na pomysł, żeby sfilmować wstrząsające relacje kilku kobiet, które zeznawały przed Główną Komisją Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Pomysł niezwykle prosty - efekt porażający.

Wikle i Wudarczykowi udało się ten materiał przygotować, m.in. dlatego, że w ich pomysł i pasję uwierzyli znajomi i przyjaciele. Aktorki, które wystąpiły w materiale Katarzyna Misiewicz - Żurek, Kim Grygierzec i Anna Kerth oraz pojawiający się w drugiej części mieszkańcy Warszawy, nie wzięli za udział w przedsięwzięciu żadnych pieniędzy. Autorzy montowali dokument „po godzinach”, a Muzeum Powstania Warszawskiego udostępniło im niepublikowane dotąd zdjęcia. I tak przy zerowym budżecie, bez kosmicznych efektów specjalnych Wikło i Wudarczyk stworzyli dokument, który wstrząsnął mną do trzewi. Bo żadna normalna matka nie może po prostu pozostać obojętna, gdy słyszy opowieść drugiej matki, o tym, jak mordowano jej dzieci. Na przykład tę, ciężarnej wówczas Wandy Lurie:

Wtedy Ukrainiec, który stał najbliżej nas strzelił w głowę mojego synka. Kolejne strzały zabiły moje młodsze dzieci, kula trafiła również i mnie. Trafiła w kark z lewej strony, przechodząc przez dolną część czaszki, wychodząc policzkiem. Wraz z kulą wyplułam kilka zębów.

I naprawdę nie trzeba wszystkiego zobaczyć na własne oczy, żeby wyobrazić sobie, poczuć, zrozumieć, jak to było. Czasem lepiej niektóre rzeczy zostawić wyobraźni odbiorców. Tym bardziej, że aktorki odegrały zeznania w sposób niezwykle poruszający i plastyczny. Ich słowa wgryzają się w pamięć i już nigdy nie da się ich wymazać. Poruszają tym bardziej, że przecież wiemy, że nie jest to żadna fikcja literacka, te historie niestety napisało życie.

W czasach, w których do rangi bohaterstwa urasta decyzja o posiadaniu i wychowaniu dzieci, w czasach, w których niektórzy rodzice nie mają skrupułów, by zabijać dzieci nienarodzone, a niektórzy bezmyślnie wystawiają je na męczeńską śmierć w gorących samochodach, porzucają w krzakach czy bestialsko katują, Marcin Wikło i Paweł Wudarczyk przypomnieli, że kiedyś niemal nieosiągalnym szczytem marzeń było móc patrzeć jak własne dziecko dorasta. Częściej jednak matki musiały patrzeć, jak ich małe dzieci giną od kuli z pistoletu lub w płomieniach.

Z filmu płynie też optymistyczne przesłanie: na szczęście plan Hitlera, żeby zmieść Warszawę z powierzchni ziemi się nie powiódł, dzieci wciąż się rodzą, a życie biegnie swoim normalnym rytmem. Bo nie da się zabić tego miasta. I nie nie da się zapomnieć tego dokumentu.

Czytaj także:

Komasa ma żal do „miśków”, którym nie podobał się jego film. Ubliżanie widowni, to jakieś nowe standardy?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych