Kulisy budowy Muzeum Powstania Warszawskiego. Niezwykła książka o "miejscu, które zwróciło Warszawie duszę"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. The Facto
Fot. The Facto

Muzeum. Miejsce, które zwróciło Warszawie duszę” to wywiad rzeka Macieja Mazura, dziennikarza TVN z Janem Ołdakowskim - Dyrektorem Muzeum Powstania Warszawskiego. Książka będzie w sprzedaży od 16 lipca. Poniżej prezentujemy jej fragment.


Maciej Mazur: Jak się zostaje dyrektorem Muzeum Powstania Warszawskiego, mając niewiele ponad trzydzieści lat, a w CV w rubryce „wykonywany zawód” wpisane: właściciel awangardowego klubu młodzieżowego?

Jan Ołdakowski: Przez przypadek.

Jasne. Ale szczęściu pewnie trzeba pomóc, na przykład będąc dobrym znajomym Lecha Kaczyńskiego, prezydenta Warszawy?

Ale ja go nie znałem. Nigdy wcześniej nie widziałem go na żywo.

Pierwszy raz spotkaliście się z Lechem Kaczyńskim i on ot tak zaproponował: „Panie Ołdakowski, mam dla pana angaż. Zostanie pan szefem muzeum?

Z tym spotkaniem to wcale nie było takie proste. Najpierw wiosną 2003 roku w gronie przyjaciół wymyśliliśmy szkolny konkurs wiedzy o Powstaniu Warszawskim. Wcześniej pracowaliśmy razem w Ministerstwie Kultury, gdzie robiliśmy różne okolicznościowe akcje. Wpadliśmy więc na pomysł, że skoro zbliża się sześćdziesiąta rocznica Powstania, a widać było, że nic się w tej kwestii nie dzieje, to może warto coś przygotować. Byliśmy wtedy radnymi dzielnicowymi z list Prawa i Sprawiedliwości – ja z Leną Cichocką na Mokotowie, Paweł Kowal na Ochocie, był też w tym zespole Robert Kostro, dzisiejszy dyrektor Muzeum Historii Polski, i jeszcze kilka osób. Do takiego konkursu potrzebowaliśmy nagród, bo wiadomo, że patriotyzm oczywiście rozpala żar młodzieży, ale dopiero konkretne nagrody odpowiednio go podsycają. Z kolei bez patronatu prezydenta Warszawy pies z kulawą nogą się tym naszym konkursem nie zainteresuje i z nagród też nici. Musieliśmy się więc spotkać z Lechem Kaczyńskim.

Wystarczyło zadzwonić do sekretariatu Lecha Kaczyńskiego i już? „Dzień dobry, pani mnie pewnie nie zna, ale mówi radny Ołdakowski, chciałbym się umówić z prezydentem miasta”.

To nie było takie proste. Musieliśmy użyć znajomości. Pomógł Kazimierz Ujazdowski i Mariusz Kamiński (późniejszy szef CBA), chociaż nawet z jego wstawiennictwem i tak to trwało długo. W końcu się udało, dostałem termin spotkania. Musiałem przyjść godzinę wcześniej i wszystko najpierw wyjaśnić Elżbiecie Jakubiak, szefowej gabinetu prezydenta. Ją też dopiero wtedy poznałem. Konkurs miał się nazywać „Mój bohater”. Szefem jury był już dogadany z nami Władysław Bartoszewski, a w komitecie honorowym widzieliśmy Jarosława Kaczyńskiego, Lecha Kaczyńskiego i Andrzeja Przewoźnika (wtedy sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa). Patronat medialny miała objąć „Gazeta Stołeczna”.

Zestaw Bartoszewski i Kaczyńscy plus „Wyborcza” z dzisiejszego punktu widzenia to dosyć oryginalne połączenie. Mówiąc oględnie.

Inna epoka. Wtedy wszystko było na dobrej drodze. W końcu prezydent Kaczyński przyjmuje mnie w gabinecie. Mam kwadrans na wyłożenie koncepcji. Kłopot w tym, że prezydent niby mnie słyszy, ale kompletnie nie słucha. Zdawkowo zadaje jakieś pytania – widać, że myśli o czymś innym. W pewnym momencie wchodzi sekretarka i mówi, że prezes Najwyższej Izby Kontroli, który miał przyjść na spotkanie, nie dotrze. Musiał wrócić do sejmu i bardzo przeprasza. Mamy dodatkowe pół godziny. Lech Kaczyński się rozluźnia, przestaje nerwowo chodzić i podziwiać ściany, łapie kontakt wzrokowy i zaczyna słuchać. Rozmowa zaczyna się od nowa. Szybko podchwytuje ideę naszego konkursu i po chwili już w nieco luźniejsze atmosferze opowiadam mu, dlaczego interesuje mnie historia i jak opowiadać o niej młodym ludziom. Spotkanie mocno się przeciąga, pod koniec Kaczyński mówi: „Wie pan, bo ja mam taki kłopot. Kilka tygodni temu wyrzuciłem z pracy za brak postępów swojego pełnomocnika do spraw budowy Muzeum Powstania Warszawskiego. A może pan by się tym zajął?”. Ja na to, że bardzo chętnie, ale z jednym zastrzeżeniem: wszystkie takie projekty przygotowujemy w duecie z Pawłem Kowalem. W zasadzie – pomyślałem – świetnie się składa. Galeria OFF już się wtedy zamykała, bo teatr wypowiedział umowę najmu. Mieliśmy co prawda pomysł na nową, nieco ambitniejszą knajpę – a tu nagle taka propozycja.

(…)

W maju 2003 roku prezydent Kaczyński składa panu propozycję objęcia funkcji pełnomocnika do spraw budowy muzeum, potem zbieracie wasze doświadczenia z Wersalu, Zamku Królewskiego i Muzeum Wielorybnictwa, piszecie konspekt, podwijacie rękawy i zaczynacie budowę?

Nie. Nic się nie dzieje, a my jedziemy na wakacje. Konspekt złożyliśmy w jakieś trzy tygodnie, po czym zapadła cisza. Kompletna. Propozycja prezydenta pozostała propozycją i nie przełożyła się na żadne umowy czy nominacje. No nic. Cisza to cisza. Jest w końcu czerwiec, rodziny czekają na nas na wakacjach, więc co robić? Pojechałem do Darłowa, Paweł też wyjechał do swojej rodziny. Widać – nasz projekt się nie spodobał. Trudno. Gdy leżałem na plaży, rozmawiałem z Pawłem przez telefon o powrocie do koncepcji założenia ambitnej klubokawiarni, skoro z muzeum nic nie wyszło. Snuliśmy plany i cieszyliśmy się wakacjami. Nawet może trochę za bardzo. Pewnego razu poszedłem z kolegami poskakać z takiego typowego bałtyckiego falochronu z drewnianych palików. A że akurat był sztorm, tak się jakoś niefortunnie złożyło, że fala przewlekła mnie wzdłuż tych pali i poraniłem sobie nogę. Rana średnio się goiła, noga spuchła jak balon. Dalszą część wyjazdu spędziłem, leżąc z nogą w górze i podziwiając największą w Polsce farmę wiatraków. I nagle przychodzi SMS. Nadawca: Elżbieta Jakubiak, szefowa gabinetu prezydenta. „Szanowny Panie. Zapraszamy pojutrze rano na nominację”. I tyle. Powiedziałem więc żonie, że niestety musimy skrócić wakacje o tydzień.

Fot. De Facto
Fot. De Facto

Jan Ołdakowski, Maciej Mazur, „Muzeum. Miejsce, które zwróciło Warszawie duszę”, The Facto 2014

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych