Okazuje się, że wielki talent, olbrzymi dorobek i wieloletnie doświadczenie to za mało dla pracodawców Franciszka Pieczki i Kazimierza Kaczora, którzy postanowili pozbyć się utytułowanych artystów. Powód? Brak etatów dla młodych aktorów.
Artyści mają opuścić Teatr Powszechny w Warszawie już jesienią. Tylko dlatego, że są… starzy. Pieczka ma 86 lat, a Kaczor - 73. To jednak nie podoba się fanom ich talentu.
Ci aktorzy muszą dalej grać. Są po prostu świetni!
— apelują protestujący.
Wszystko przez miany personalne w teatrze. Od września nowym dyrektorem będzie Paweł Łysak, który już poinformował pracowników o zwolnieniach. Jak informuje „Super Express”, teatr ma opuścić aż 13 aktorów, w większości po sześćdziesiątce. Niestety dotyczy to również Franciszka Pieczki i Kazimierza Kaczora.
I pomyśleć, że to aktorzy, których znają niemal wszyscy! Pieczka stworzył wiele filmowych i telewizyjnych kreacji. Najbardziej zapamiętane zostały role: tytułowego bohatera w filmie „Jańcio Wodnik” Jana Jakuba Kolskiego, Gustlika w kultowym serialu „Czterej pancerni i pies” czy ostatnio Stacha Japycza w „Ranczu”.
Z kolei Kaczor to niezapomniany Leon Kuraś z „Polskich dróg” czy tytułowy bohater serialu „Jan Serce”. W ostatnim czasie sporą popularność przyniosła mu rola Mirosława Kamińskiego, urzędnika skarbówki w znakomitym filmie Ryszarda Bugajskiego „Układ zamknięty”.
Swojego oburzenia nie kryją koledzy po fachu.
Jeśli to, co słyszałem, jest prawdą, jako stary człowiek i przyjaciel Pieczki, nie zgadzam się z takim traktowaniem. Nigdy w moim teatrze nie dostałem tak smutnej wiadomości. Trzymano mnie, a nawet zatrzymywano, dopóki chciałem, odszedłem, gdy uznałem, że tak będzie lepiej dla mnie i dla teatru. Ci aktorzy muszą czuć się fatalnie… Ktoś musi zagrać starszego lub starego człowieka
— mówi Jan Kobuszewski.
W podobnym duchu wypowiada się Krystyna Sienkiewicz.
To jest strasznie nieeleganckie wyrzucać ludzi zasłużonych. W teatrze jest więcej ról dla ludzi starszych niż młodszych. Oni są niezbędni. A młodsi bez etatu? Jak nie są mocno utalentowani, niech robią na drutach, haftują. Praca nie hańbi, praca to modlitwa. Nie można pozbywać się tak ważnych dla kultury polskiej nazwisk
— podkreśla aktorka.
Nad decyzją kierownictwa teatru ubolewa również Emilian Kamiński.
No cóż, przychodzi nowy człowiek i zamiata po swojemu. Jest to stres dla dyrektora i aktorów. Nie chciałbym być na miejscu dyrektora i zwalniać nestorów teatru, bo tak dyktują warunki ekonomiczne czy artystyczne. Współczuję aktorom, że świat się taki zrobił, że wszystko stało się takie dowolne, że niepisane zasady przestały obowiązywać
— mówi artysta.
Tylko, czy taka decyzja na pewno opłaci się włodarzom Teatru Powszechnego w Warszawie? W końcu jest on utrzymywany m.in. dzięki hojności widzów. A jak widać, tym ostatnim nie przypadły do gustu ostatnie roszady personalne. Może zamiast widowni podziwiającej nowe gwiazdy teatru, dyrektor Łysak będzie przyglądał się pustym miejscom?
AM/”Super Express”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/203724-franciszek-pieczka-i-kazimierz-kaczor-zostana-zwolnieni-protesty-przeciwko-wyrzuceniu-znanych-aktorow-z-teatru-powszechnego