Codogni o mechanizmie zwycięstwa z 4 czerwca 1989

Fot. Wydawnictwo Instytut Pamięci Narodowej
Fot. Wydawnictwo Instytut Pamięci Narodowej

To jest książka o tym, jak niemożliwe stało się możliwe. A dokładniej: o tym, jak udało się „Solidarności” zwyciężyć w wyborach, w których władza miała z góry przyznaną większość mandatów.

Autorka objaśnia to całościowo: od opisu wyczerpania ideologicznego i politycznego ekipy gen. Jaruzelskiego i pieriestrojki w Związku Radzieckim, poprzez prace nad kontraktową ordynacją wyborczą, następnie dwie – całkiem różne w stylu i treści – kampanie wyborcze (kandydatów „Solidarności” oraz kandydatów obozu władzy), a w końcu szok polityczny w postaci wyborczego wyniku z 4 czerwca 1989 – i to szok zarówno dla przywództwa PZPR, jak i dla przywództwa „Solidarności”.

Wszystko jest tu ciekawe. Dla badaczy polityki i ideologii władzy schyłkowego komunizmu w Polsce najbardziej interesujący będzie rozdział pierwszy, pokazujący chwiejność linii politycznej władzy w latach 1986 – 1988, a więc już po ogłoszeniu amnestii dla więźniów politycznych. Ciekawe (a nawet zabawne) są cytaty z wystąpień generała Jaruzelskiego, w których próbował on – jak rozumiem – osiągnąć dwa cele: stworzyć jakieś pole dla politycznego dialogu z opozycją, a równocześnie zapewnić beton partyjny, że „socjalizmu będziemy bronić za wszelką cenę”.

Oto w jakiś czas po amnestii (wrzesień 1986) Jaruzelski mówi: „w naszym systemie […] opozycja jest nie do przyjęcia. […] Natomiast my musimy wbudować w nasz system różnego rodzaju elementy opozycji w samej partii […] musimy wmontować takie opozycyjne, ale z naszych pozycji, z naszych ustrojowych pozycji, działania nas kontrolujące, ciągle szpilkę dające nam w siedzenie”.

Oto pod wpływem pieriestrojki, a tym bardziej reakcji polskiej opozycji (nielegalnej wtedy) na politykę reform Gorbaczowa, Jaruzelski 1 września 1988 mówi: „[…] tu są dwie płaszczyzny, które trzeba rozgrywać. Nasi przeciwnicy w tym, co się w Związku Radzieckim dzieje, przede wszystkim widzą, odczytują i popularyzują to, że Związek Radziecki jak gdyby umywał ręce. Umywa ręce i tutaj nie ma się czego bać. I drugie, że właściwie te reformy idą w takim kierunku, który nas niemalże wyprzedza […]. A my powinniśmy chyba mocniej eksponować to, że te zmiany, które w Związku Radzieckim zachodzą, są zmianami w obrębie socjalizmu, na rzecz socjalizmu, są sterowane przez partię komunistyczną, która się przez to umacnia, i że jednoznacznie prowadzą do umocnienia socjalizmu”.

Czego by nie mówić o ograniczonym charakterze zmian politycznych w 1989 r., ta próba tłumaczenia przez I sekretarza KC PZPR, że cofanie się komunizmu, jest jego umacnianiem się, jest jednak godna odnotowania. Czegoś takiego wcześniej w historii komunizmu w Polsce nie było.

Roman Graczyk

Paulina Codogni, Wybory czerwcowe 1989 roku, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2012

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.