Bronisław Komorowski nie wytrwał do końca koncertu muzyki Fryderyka Chopina w Starej Pomarańczarni. Nie pomogło mu w tym nawet towarzystwo luksemburskiej pary książęcej: księcia Henryka Wielkiego i księżnej Marii Teresy. Prezydent po prostu… odpłynął.
Jak widać, trudy przesiadywania na prezydenckim fotelu dają o sobie znać. Jak przypomina dziennik.pl, akurat tego dnia Komorowski miał na swojej głowie sporo zajęć.
Na obowiązki prezydenta złożyły się: wysłuchanie w Sejmie informacji rządu na temat polityki zagranicznej, rozmowa z dziennikarzami (m.in. na temat ewentualnej wizyty Władimira Putina w Polsce), spotkanie z sekretarzem generalnym NATO Andersem Foghiem Rasmussenem, a jeszcze wcześniej otwarcie Polsko-Luksemburskiego Forum Biznesowo-Finansowe i wizyta w Muzeum Powstania Warszawskiego.
Zmęczenie zmęczeniem, ale jak śpiewał Kazik Staszewski: „Trzeba trzymać fason w każdej chwili/Nawet wtedy, kiedy wszystko się wali”.
Tym bardziej, że to już nie pierwsza taka wpadka Komorowskiego. Wystarczy przypomnieć to nagranie:
AM/tvn24.pl/dziennik.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/194875-muzyka-chopina-jako-kolysanka-dla-prezydenta-bronislaw-komorowski-przysnal-podczas-koncertu