Z ”Mocy nadziei” Wojciecha Sumlińskiego czyli suma wszystkich strachów Bronisława Komorowskiego

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Pierwszą myślą, jaka nasuwa się po przeczytaniu książki Wojciecha Sumlińskiego pt. ”Z mocy nadziei”, jest skrajne wręcz niepodobieństwo wizerunku prezydenta Bronisława Komorowskiego opisanego w książce do tego, który funkcjonuje w przestrzeni publicznej.

Z podobieństwami bywa różnie, o czym przekonał się kiedyś Charlie Chaplin, który wystartował w konkursie na własnego sobowtóra i zajął trzecie miejsce, nie sposób zatem uciec od pytania: który z tych dwóch wizerunków prezydenta jest prawdziwy? Z odpowiedzią na tak postawione pytanie czytelnicy książki nie powinni mieć najmniejszych problemów.

W książce ”Z mocy nadziei” Sumliński opisuje wydarzenia, które miały miejsce zaledwie rok temu. Do dziennikarza dotarł jego były informator, znajdujący się w ostatnim stadium choroby nowotworowej oficer Wojskowych Służb Informacyjnych, który przedłożył dziennikarzowi dziesiątki stron nieznanych dotąd opinii publicznej dokumentów i fragmenty nagrań z udziałem Bronisława Komorowskiego, mówiąc, że to tylko fragment większej całości.

Jak w swojej książce zapewnia Sumliński, ujawnienie już tylko tej drobnej części materiału wystarczyłoby do tego, by opinia publiczna - która wciąż uważa Komorowskiego za polityka godnego zaufania - całkowicie zmieniła zdanie. Czy tak się stanie? Przekonamy się za kilka miesięcy, gdy Sumliński - jak zapowiada - ujawni materiały, które zostały zdeponowane u notariusza.

Odstęp czasowy pomiędzy śmiercią informatora Sumlińskiego (zmarł niedawno), a upublicznieniem materiałów był jedynym warunkiem przekazania materiałów. Dlaczego zatem Sumliński pisze o tym w swojej książce już teraz? Bo - jak wyjaśnia - liczy się z tym, że odpowiednie służby i tak już wiedzą, że jest posiadaczem wiedzy o prezydencie i  ma nadzieję na to, że upublicznienie faktu, iż tę wiedzę ma, pozwoli mu uniknąć sytuacji, w której ”spadnie mu na głowę cegła w drewnianym kościele, albo drewniana belka w kościele murowanym”.

Książka z ”Mocy nadziei” zawiera wiele takich i jeszcze bardziej mrocznych opisów zagadkowych śmierci, tajnych operacji służb specjalnych i wielomilionowych, a nawet miliardowych podskórnych transakcji, które - zdaniem autora - są charakterystyczne dla III RP, a który to obraz przed opinią publiczną jest skrzętnie skrywany.

Myliłby się jednak ten, kto by sądził, iż jest to jedyna warstwa książki, która jest także – a może przede wszystkim – przejmującym świadectwem bycia człowiekiem w nieludzkiej rzeczywistości pokrętnych gier, knowań i różnorakich kombinacji operacyjnych służb tajnych, głównie Wojskowych Służb Informacyjnych i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Jest, niczym odpowiedź na wołanie Jana Pawła II na Westerplatte, który przekonywał Polaków, że każdy z nas powinien mieć takie swoje własne ”Westerplatte”, którego będzie bronił bez względu na koszty i że bez względu na wszystko lepiej być, niż mieć. W swojej książce Sumliński wychodzi naprzeciw temu wołaniu przekonując czytelników, że wyboru dokonał już dawno temu i że od tej dewizy - lepiej być niż mieć - jest tylko jeden wyjątek, tylko jedna sytuacja, w której lepiej jest mieć niż być: ”lepiej mieć świnię, niż być świnią” - pisze Sumliński. I to poszukiwanie dystansu  w odniesieniu do mrocznej rzeczywistości post PRL – owskich służb specjalnych oraz służb specjalnych III RP jest charakterystyczne dla tej książki o nadziei, która nie umiera - i dla jej autora.

Dystrybucja i spotkania autorskie tel. 518350786, [email protected]

UWAGA! Książkę Wojciecha Sumlińskiego szybko i tanio kupisz w naszym wSklepiku.pl

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

gim

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych