Ta książka przywraca wiarę w zdolność polskiej politologii do opisania tego kraju. Bo Polska współczesna ani nie jest totalną porażką, jak chcieliby jedni, ani oszałamiającym sukcesem, jak głoszą inni. Owszem, Polska miała niebywałą szansę w 1989 r. i częściowo ja wykorzystała. Ale mogła ją wykorzystać o wiele lepiej – o tym jest ta książka.
Dawniej, przed rokiem 1939, Polska miała elitę, która poczuwała się do troski o kraj – tą elita była inteligencja, przeważnie ziemiańskiego pochodzenia. Najpierw wojna i okupacja, a potem okres rządów komunistycznych, doprowadziły do niemal zupełnego unicestwienia tej warstwy społecznej. Niejako siłą rozpędu inteligenckie postawy przetrwały w pewnych niszach w okresie PRL-u, ujawniając się w takich przedsięwzięciach jak opozycja demokratyczna z drugiej połowy lat 70-tych, a po trosze także „Solidarność” (którą wszakże trudno byłoby nazwać ruchem inteligenckim). A potem przyszedł rok 1989 i te wzory zachowań już się nie reprodukowały, a w każdym razie nie na taką skalę, jak można było wtedy przypuszczać.
Pisze Autor:
Jest zaskakujące, że w transformacji ustrojowej po 1989 roku tradycja ta znalazła wyraz w stosunkowo niewielkim stopniu. Interes grup dominujących w polskiej polityce tego czasu można, z pewną przesadą, określić jako maksymalizację prywatnych korzyści wynikających z kontroli nad agendami państwa, przy niezbędnym minimum uwagi poświęconej sprawności jego funkcjonowania. >>Niezbędne minimum<< polegało na tworzeniu warunków, które umożliwiały utrzymanie równowagi politycznej, w tym bierności społeczeństwa. […] Dla profitariuszy przemian ustrojowych słabość instytucji państwa stanowi gwarancję niezakłóconego czerpania niezasłużonych korzyści.
Sroga jest ta diagnoza, ale profesor Kamiński z żelazną konsekwencją udowadnia, że sprawy tak się rzeczywiście mają. Polska mogła była zbudować silne państwo, takie, które w ramach międzynarodowej konkurencji wykazywałoby się siłą i podmiotowością, ale go nie zbudowała. Przegapiono między innymi „moment konstytucyjny” – krótki czas po upadku komunizmu w Europie Środkowej, kiedy w warunkach consensusu społecznego można było opracować i uchwalić konstytucję, dającą fundament silnemu, sprawnemu państwu. Tak się nie stało. Nie zbudowano na czas wielu podstawowych instytucji, które dałyby nam do ręki oręż: państwo, które cechuję się demokratyczną rozliczalnością (accountability), wysoką jakością rządzenia (quality of gouvernance) i dalekosiężną wydolnością strategiczną (strategic capacity).
Skoro takiego państwa nie mamy, nie możemy prowadzić polityki suwerennej. Oczywiście pojęcie suwerenności państwowej znaczy dziś, w dobie globalizacji i silnych organizacji międzynarodowych (jak MFW, Bank Światowy, czy Światowa Organizacja Handlu) oraz ponadnarodowych (częściowo taki charakter ma Unia Europejska), co innego niż w XIX czy w pierwszej połowie XX wieku. Ale niektóre państwa zachowują wpływ na te organizacje i w ogóle na politykę światową, inne zaś nie. Przy czym Kamińskiemu nie chodzi o państwa niedemokratyczne, które z racji swej siły militarnej czy demograficznej po prostu są czynnikiem nie do ominięcia światowej polityki. Chodzi mu o państwa demokratyczne, które potrafiły tak zbudować, a w razie potrzeby przez trudne reformy strukturalne tak przebudować swoje instytucje, by dawały im ten realny wpływ na bieg spraw. W tym sensie Polska ma jeszcze dużo do zrobienia. Czy jednak mamy elity, które zdolne są tego rodzaju zmiany przeprowadzić?
Roman Graczyk
Antoni Z. Kamiński, Dezercja elit. Kosolidacja ustroju politycznego w pokomunistycznej Polsce, Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2014.
————————————————————————————————————————————————-
————————————————————————————————————————————————-
————————————————————————————————————————————————-
Uwaga!
TYLKO U NAS, wSklepiku.pl, można jeszcze nabyć archiwalne i nieosiągalne już w tej chwili numery czasopisma „Na Poważnie”.Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/190502-antoni-z-kaminski-dezercja-elit-kosolidacja-ustroju-politycznego-w-pokomunistycznej-polsce-recenzja-romana-graczyka