Portal wPolityce.pl ustalił, że Prokuratura Regionalna w Warszawie kieruje kasację od decyzji Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Sąd utrzymał bulwersujący wyrok, który przyzna aktywiście i dziennikarzowi związanemu z „Gazetą Wyborczą” 50 tys. złotych odszkodowania. Ta ogromna kwota została zasądzona za to, że mężczyzna spędził dobę w policyjnym areszcie.
Bartłomiej Sabel został zatrzymany w czerwcu 2020 roku. To wtedy w gablotach wiat przystankowych pojawiły się plakaty szkalujące i obrażające osobę ówczesnego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego.
Policjanci postępowali w ten sposób wobec uzasadnionego wówczas przypuszczenia popełnienia przestępstwa. Do działania funkcjonariuszy odniósł się w okresie późniejszym Sąd Rejonowy dla Warszawy – Mokotowa, który postanowieniem z 17 września 2020 roku uznał, że zatrzymanie odbyło się zgodnie z przepisami prawa.
Sprawa dotycząca plakatów została ostatecznie umorzona, a 17 listopada 2021 roku Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał Sabelowi ogromną kwotę 50 tys. złotych „tytułem rekompensaty za doznaną krzywdę wynikłą z niesłusznego zatrzymania”.
Prokuratura skarży
Prokuratura nie zgodziła się z tym wyrokiem, słusznie uznając kwotę za wygórowaną. Jednak wyrokiem z 22 marca 2023 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał wyrok zaskarżony apelacją prokuratora. Warto zauważyć, że sędzia sprawozdawca głosował w tej sprawie odmiennie od większości składu sędziowskiego.
Z tym orzeczeniem nie zgodziła się Prokuratura Regionalna w Warszawie, która w skierowanej do Sądu Najwyższego kasacji zarzucił, że kontrola sądu odwoławczego była nierzetelna, co znalazło odzwierciedlenie w pobieżnym i ogólnikowym uzasadnieniu wyroku. Takie działanie sądu stanowiło naruszenie artykułów 433 § 2 i 457 § 3 kodeksu postępowania karnego. Skarżący podkreślił, że obowiązek rozważenia wszystkich wniosków i zarzutów w środku odwoławczym, zarówno zawartych w jego zarzutach, jak i uzasadnieniu, znajduje oparcie w ugruntowanym orzecznictwie Sądu Najwyższego.
Prokurator Regionalny w Warszawie, który w kasacji nie kwestionował krzywdy Bartłomieja S. wskazał, że w sprawie tej błąd Sądu Apelacyjnego w Warszawie polegał na braku rzetelnego odniesienia się do kluczowego argumentu zawartego w apelacji prokuratora. Była nim kwestia relacji wysokości zasądzonego zadośćuczynienia do warunków i aktualnej wysokości przeciętnej stopy życiowej społeczeństwa. To właśnie takie porównanie pozwala w pewien sposób obiektywizować przyznane zadośćuczynienie za krzywdy, które z natury rzeczy u poszczególnych pokrzywdzonych ma subiektywny wymiar.
Zgodnie z dominującym orzecznictwem sądów przyznając zadośćuczynienie sędzia powinien wyważyć złoty środek między przyznaniem kwoty symbolicznej i kwoty, która prowadziłaby do niesłusznego wzbogacenia się. W niniejszej sprawie, w ocenie Prokuratora Regionalnego w Warszawie doszło do tej drugiej sytuacji
– mówi nam osoba znająca kulisty tej sprawy.
2 tys. zł za godzinę
Za oceną taką przemawia fakt, że za niesłuszne zatrzymanie wynoszące około doby Bartłomiej S. otrzymał zadośćuczynienie w kwocie stanowiącej równowartość około 9 przeciętnych wynagrodzeń w gospodarce narodowej (wg danych GUS na początek 2022 r.), względnie równowartość około 18 minimalnych wynagrodzeń za pracę (zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 15 września 2020 roku).
Zastosowana przez sąd stawka ponad 2 tys. złotych za godzinę niesłusznego zatrzymania jest całkowicie oderwana od realiów życia gospodarczego Polaków. Prokurator podkreślił, że jego ocena znajduje potwierdzenie w wyrokach tych samych warszawskich sądów (okręgowego i apelacyjnego), które zapadały w podobnych sprawach. W przypadku niesłusznych zatrzymań wynoszących około doby sądy orzekały co najwyżej kilka tysięcy złotych zadośćuczynienia – a nie 50 tys. złotych.
Prokurator Regionalny w Warszawie wniósł o uchylenie wyroku przez Sąd Najwyższy i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania warszawskiemu sądowi.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/644589-nasz-news-sad-hojny-dla-ulicznego-aktywisty