Pani sędzia Iwona Szymańska, członkini skrajnie upolitycznionego stowarzyszenia sędziów „Iustitia” nie chce już prowadzić sprawy karnej Sławomira Nowaka. Jak ustalił portal wPolityce.pl, skierowała ona do Sądu Najwyższego wniosek, w którym proponuje przeniesienie jego sprawy poza apelację warszawską, do równorzędnego sądu. Tymczasem akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego już w grudniu 2021 roku i od tej pory panuje procesowy bezruch.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Już kilka miesięcy temu sprawę sędzi Szymańskiej objęto podwójnym nadzorem administracyjnym. Tez znak, że władze sądu są zaniepokojone ślimaczącą się procedurą. Tymczasem dokumenty dotyczące powyższych nadzorów trafiły do akt sprawy. Z wypowiedzi naszych rozmówców wynika, że taka decyzja sędzi Szymańskiej była co najmniej osobliwa. Dokumenty o nadzorze szybko stały się więc łatwym łupem obrońców oskarżonego o łapówkarstwo, byłego najbliższego współpracownika Donalda Tuska. Pełnomocnicy Nowaka zażądali, by sędzia Szymańska została wyłączona ze sprawy. Na to jednak nie zgodził się sąd, który zadecydował o odrzuceniu wniosku obrony o wyłączenie sędzi. Sędzia Janusz Zalewski, który rozpatrywał wniosek obrońców, wskazał jednak sędzi Szymańskiej drogę do „wyjścia z sytuacji”. Chodzi o wiosek do Sądu Najwyższego o przeniesienie sprawy do innego sądu (poza apelację warszawską). Tak też się stało. 11 kwietnia wniosek sędzi Szymańskiej trafił do SN. Pani sędzia argumentuje w uzasadnieniu, że tego wymaga „dobro wymiaru sprawiedliwości”. Dziwią też podnoszone argumenty o rzekomej presji wywoływanej na sędzi przez oczywisty, legalny nadzór administracyjny. Dla pani sędzi Szymańskiej działania nadzorcze mogły wzbudzić w stronach procesowych „obawy” co do bezstronności sędziego, a także co do „zaangażowania” zwierzchników w przebieg i wynik sprawy.
Te argumenty są wyjątkowo nietrafione. Nadzór zarządzony przez sąd apelacyjny i okręgowy w Warszawie wynikały z faktu, że proces Sławomira Nowaka nie mógł ruszyć, pomimo upływu czasu. To bezczynność sądu spowodowała, że w odbiorze społecznym działania sądu były odbierane negatywnie, a nie działania administracyjne.
„Kasta” przejmie sprawę?
Co zrobi Sąd Najwyższy? To zależy od składu sędziowskiego. Łatwo się domyślić, że jeśli wniosek rozpatrywać będą przedstawiciele „kasty” sędziowskiej, to jet niemal pewne, iż sędzia Szymańska pozbędzie się kłopotliwej dla niej sprawy, a ta trafi do innego sądu. To oczywiście znów spowoduje zwłokę. Może o to właśnie chodzi? O to, by opinia publiczna nie zobaczyła Sławomira Nowaka na ławie oskarżonych w przedwyborczych relacjach medialnych? A może tajemnicza siła czuwa nad tym skompromitowanym politykiem? W sprawie może też chodzić o grillowanie tych sędziów, którzy dla dobra wymiaru sprawiedliwości, odważyli się na objęcie nadzorem tej ślimaczącej się sprawy. Mowa tu m.in. o sędzim Przemysławie W. Radziku, wiceprezesie Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Jeśli w SN wniosek rozpatrywać mają tacy sędziowie, jak Wróbel i Matras, to możemy być pewni, że w uzasadnieniu będzie się roiło od aktywistycznej publicystyki. Ci sędziowie są z niej znani. Sprawa zapewnie trafi poza apelację warszawską.
Uczciwy proces
Nikt nie zmusił sędzi Szymańskiej do prowadzenia tej sprawy. Została ona wylosowana przez system. Nikt też nie twierdzi, że możliwa opieszałość wynika ze złej woli. Sądy są „zawalone” sprawami i ciężko o wolny termin (sędzia Szymańska także to podnosi). W tym jednak przypadku dobro wymiaru sprawiedliwości i oczekiwania społeczne powinny powodować, że ta sprawa powinna znaleźć rychły koniec w sądzie. Oczywiście, każdy ma też prawo do uczciwego procesu i nikt nie zamierza przewidywać jakim wyrokiem zakończy się ta bulwersująca historia. Od tego właśnie mamy niezawisłe i niezależne sądownictwo. Dziwne działania wokół sprawy Nowaka wywołują jednak uzasadnione obawy dotyczące intencji i zamierzeń sądu oraz samej sędzi Iwony Szymańskiej.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/644108-nasz-news-dziwna-gra-wokol-sprawy-nowaka-wniosek-do-sn