Sędzia Piotr Gąciarek, członek skrajnie upolitycznionego stowarzyszenia „Iustitia”, zawiesił wykonanie kary wobec matki, która katowała swoje własne dziecko. Niemowlakowi tylko cudem uratowano życie, a matka sprawczyni miała trafić do więzienia na osiem lat. Wykonanie kary zawieszono, gdyż sędziemu Gąciarkowi nie podobał się fakt, iż zwyrodniałą matkę, w drugiej instancji, osądzili Piotr Schab, Przemysław W. Radzik oraz Dariusz Drajewicz. Aktywista „Iustitii” skierował też w tej sprawie pytania prejudycjalne do TSUE. Pytania, które z przedmiotem tej straszliwej zbrodni nie mają nic wspólnego.
Maleńka Kasia (imię zmieniliśmy ze względu na dobro dziecka) już od pierwszych dni życia była w niewyobrażalny sposób maltretowana przez swoją matkę. Urodzona w październiku 2019 roku, już kilka dni po porodzie stała się workiem treningowym. Gdy 30 marca 2020 roku trafiła do szpitala, lekarze z przerażeniem analizowali stan zdrowia dziecka. Kasia miała wielokrotnie połamane kości nóg, obojczyk, liczne otarcia, krwiaki i siniaki. Nie ulega też wątpliwości, że niemowlę było regularnie uderzane w głowę. Biegli stwierdzili, że dziewczyna była bita otwartą i zaciśniętą dłonią, a nawet twardym przedmiotem. Ślady na ciele dziecka świadczyły także o wielomiejscowym stłuczeniu mózgu. Sama dokumentacja medyczna katowanego dziecka sprawia przerażajace wrażenie. Lekarze byli pewni, że obrażenia zagrażały życiu malutkiej Kasi. Musiała też potwornie cierpieć, gdyż nikt nie zajmował się jej ranami, krwiakami i wielokrotnie złamanymi nóżkami.
Słuszny wyrok sędziego Schaba
Sąd pierwszej instancji skazał matkę Kasi m.in. na karę 4 lat więzienia i zakaz zbliżania się do dziewczynki na okres 10 lat. Dodatkowo, wyrok upubliczniono na tablicy w budynku, w którym rodzice urządzili dla dziewczynki katownię. W drugiej instancji sprawę rozpatrywał Sąd Apelacyjny w Warszawie. Ten nie miał wątpliwości, że kara dla matki - oprawcy musi być wyższa. Dlatego zdecydowano o ukaraniu kobiety wyrokiem ośmiu lat pozbawienia wolności. Przewodniczącym składu był Piotr Schab, Prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie oraz sędziowie Przemysław W. Radzik oraz Dariusz Drajewicz. Dwóch pierwszych sędziów nie trzeba przedstawiać. To odważni i bezkompromisowi rzecznicy dyscyplinarni sędziów, którzy tropią sędziowskie patologie i są atakowani przez skrajnie upolitycznioną „kastę” sędziowską, szczególnie przez stowarzyszenie „Iustitia”. Jego jednym z najaktywniejszych członków jest sędzia Piotr Gąciarek.
Gąciarek uchyla
W marcu tego roku sprawa trafiła do Wydziału Wykonywania Orzeczeń Sądu Okręgowego w Warszawie. Tu do akcji wkroczył właśnie sędzia Piotr Gąciarek, który wielokrotnie, w trakcie pikiet i protestów atakował m.in. sędziów Schaba i Radzika. Znany jest ze swoich wypowiedzi o zemście na niepokornych sędziach m.in. Sądu Najwyższego i nie tylko. 14 marca Gąciarek wydał postanowienie o zwieszeniu w całości postępowania wykonawczego wobec matki dziecka. Dlaczego? Aktywista sędziowski wpadł na pomysł (postanowienie wydano z urzędu, a nie na wniosek stron), by skierować pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej! W pytaniu zawarł swoją stałą wątpliwość dotyczącą tzw. nowych sędziów i brednie o rzekomej złej obsadzie Sądu Apelacyjnego, który wymierzył matce z piekła rodem karę 8 lat więzienia. Zarzucił więc sędziemu Piotrowi Schabowi, że został on powołany na urząd sędziego sądu apelacyjnego [postanowieniem prezydenta, na wniosek, nieuznawanej przez Gąciarka Krajowej Rady Sądownictwa]. Podobny „zarzut” Gąciarek postawił sędziemu Przemysławowi W. Radzikowi, zaś sędziemu Dariuszowi Drajewiczowi wytknął iż ten, w dniu wydania wyroku, był delegowany do SA w Warszawie przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Fakt, że w czasach rządów PO-PSL i wcześniej, sędziowie byli delegowani do sądów wyższych instancji, sędziemu Gąciarkowi nie przeszkadzało. Przeszkadza mu jednak konstytucja, która mówi o nienaruszalności statusu sędziego powołanego przez prezydenta, z opinią KRS.
Metoda Gąciarka
Postanowienie Piotra Gąciarka jest wprawdzie szokujące, ale wynika z jego praktyki orzeczniczej w ostatnich miesiącach. Sędzia masowo (wydał już kilkanaście takich postanowień) zawiesza wykonywanie kar dla groźnych przestępców, podważając status sędziów, którzy owych bandytów skazywali. Korzysta z tzw. „bezwzględnej przyczyny odwoławczej” (art. 439 §1 pkt 2 kpk). Tak było w przypadku oszusta, który wyłudził ponad 9 milionów złotych z funduszy unijnych. Gąciarek odroczył też wykonanie kary na mężczyźnie, który dokonał brutalnego rozboju. Na szczęście działania Piotra Gąciarka zostały niedawno utemperowane. Przeniesiono go z Wydziału Wykonywania Orzeczeń Sądu Okręgowego w Warszawie i będzie teraz nadzorował egzekucję należności na rzecz skarbu państwa (z wyłączeniem wyroków karnych). Oczywista decyzja wobec sędziego, który chce zanarchizować sądownictwo karne wywołała lament „Iustitii” i zblatowanych z „kastą” mediów. Sędzia Gąciarek uważa się za ofiarę represji. Szkoda tylko, że wcześniej stawał po stronie bandytów, próbując sabotować wyroki swoich kolegów po fachu. Teraz zajmie się więc fakturami i przelewami. Może ten czas poświęci refleksji nad sprawą zmasakrowanej dziewczynki i jej matki, po której stronie stanął. Do spraw karnych nigdy nie powinien już zostać dopuszczony. Niestety, prędzej czy później do nich powróci.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/640262-gaciarek-zawiesil-wykonanie-kary-dla-zwyrodnialej-matki