„Ten sprawca, co wiemy z racji jego zachowania w trakcie samego zabójstwa, a następnie w trakcie procesu, że jest to człowiek szalenie niebezpieczny, dlatego też należy go odizolować od społeczeństwa” - mówi portalowi wPolityce.pl nadkom. Dariusz Loranty, były policjant kryminalny, szef ekspertów bezpieczeństwa Instytutu Badań i Analiz Strategicznych (IBiAS), dydaktyk w Akademii Nauk Społecznych w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Wyrok na Stefana Wilmonta
Dożywotnie więzienie z możliwością przedterminowego wyjścia na wolność najwcześniej po 40 latach odosobnienia - taki wyrok wydał gdański sąd w sprawie Stefana Wilmonta, oskarżonego o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w styczniu 2019 roku.
Sędzia Aleksandra Kaczmarek, odczytując uzasadnienie wyroku, zaznaczyła, że „przedmiotowa sprawa nie była sprawą polityczną”, a polityka nie była motywacją zbrodni.
Wilmont (sąd wyraził zgodę na upublicznianie wizerunku i nazwiska oskarżonego - m.in. ze względu na publiczny charakter sprawy) podczas procesu zachowywał się w sposób skandaliczny. Kiedy sędzia przypominała, jakie obrażenia zadał oskarżony prezydentowi Adamowiczowi, Stefan Wilmont śmiał się.
„Jest to człowiek szalenie niebezpieczny”
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy nadkom. Dariusza Lorantego.
Uważam, że wyrok dożywocia jest wyrokiem adekwatnym do czynu, który popełnił ten człowiek. Czyn był oczywiście straszny, nie miejmy co do tego wątpliwości, jednak polski kodeks karny nie przewiduje wyższej kary za tego rodzaju przestępstwo
— wskazuje nasz rozmówca.
Wyrok łączy w sobie wiele funkcji - to m.in. odizolowanie sprawcy od społeczeństwa. Ten sprawca, co wiemy z racji jego zachowania w trakcie samego zabójstwa, a następnie w trakcie procesu, że jest to człowiek szalenie niebezpieczny, dlatego też należy go odizolować od społeczeństwa
— dodaje były policjant kryminalny.
„Miał świadomość, że zabija człowieka”
Choć sąd wykluczył chorobę psychiczną, to stwierdził jednocześnie, że dokonując zamachu na Pawła Adamowicza, Wilmont działał w stanie ograniczonej poczytalności. Jak zinterpretować tę ocenę?
Chciałbym podkreślić, że przestępstwo - jeśli spojrzeć na nie okiem sądu - składa się z wielu elementów. Jednym z elementów przestępstwa jest zawinienie, czyli stosunek emocjonalny sprawcy do czynu oraz to, czy sprawca ma świadomość, że dopuszcza się złego, nagannego czynu, takiego jak zabójstwo
— mówi nadkomisarz.
Także stan chorobowy czy stan psychiczny nie wyklucza odpowiedzialności sprawców
— zwraca uwagę Loranty.
Stefana Wilmonta badało co najmniej trzech biegłych, uczestniczył w długotrwałej obserwacji psychiatrycznej. Badania, którym został poddany udowodniły, że sprawca - choć zachowywał się irracjonalnie w trakcie odizolowania czy podczas rozpraw - to jednak miał świadomość, że zabija człowieka. Co do tego nikt chyba nie powinien mieć wątpliwości
— dodaje.
Pytany, czy można powiedzieć, że sprawiedliwości stało się zadość, potwierdza:
Sprawiedliwości stało się zadość.
CZYTAJ TAKŻE:
Not. JJ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/638524-nadkom-loranty-sprawiedliwosci-stalo-sie-zadosc