Joanna S., organizatorka finansowej piramidy, określana jako najbardziej poszukiwana Polka na świecie, uciekła z Hiszpanii, skąd miała zostać poddana ekstradycji. Umożliwił to hiszpański sąd, który wprawdzie wydał postanowienie o ekstradycji, ale nie zastosował aresztu tymczasowego.
CZYTAJ WIĘCEJ: Zatrzymano twórców dużej piramidy finansowej! Rzeźbę od Galleri New Form zakupił m.in. Marian Banaś. Sprzedał ją z zyskiem
Niebywała historia Joanny S. i jej syna, którym polska prokuratura zarzuca oszustwo na wielką skalę, ma niespodziewany zwrot akcji. Kiedy 20 października zatrzymano w Hiszpanii poszukiwaną międzynarodowymi listami gończymi Joannę S. i Mikaela S., wydawało się, że sprawa szybko znajdzie swój finał. Tymczasem sąd w Madrycie zachował się nieoczekiwanie, by nie powiedzieć skandalicznie.
Hiszpański sąd postanowił co prawda bezwarunkowo przekazać Polsce podejrzanych, ale równocześnie, do czasu uprawomocnienia wyroku ekstradycyjnego, zadecydował, że mogą przebywać na wolności. Joanna S. i jej syn musieli tylko podać swój numer telefonu do kontaktu i informować o zamiarze zmiany miejsca pobytu.
Nie mieliśmy o tym pojęcia, strona hiszpańska nas nie informowała. To niezrozumiała sytuacja, biorąc pod uwagę fakt, że podejrzani ukrywali się długo przed wymiarem sprawiedliwości i grozi im wyrok 15 lat więzienia
—mówi prokurator Piotr Sawoń z Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, która prowadzi sprawę piramidy finansowej.
Gdy okazało się, że Joanna S. poszukiwana m.in. Europejskim Nakazem Aresztowania, ukrywa się w Hiszpanii, wydawało się to dziwne i nielogiczne. Przywłaszczyła przecież setki milionów złotych, mogła wybrać dowolny kraj Ameryki Południowej, który nie ma z Polską umowy o ekstradycji. Ale, jak pokazały ostatnie wydarzenia, nie była to z jej punktu widzenia zła decyzja.
Sprawę Joanny S. i jej finansowego przekrętu znanego jako Galleri New Form, opisaliśmy jako pierwsi w styczniu 2018. Stworzyła zaskakujący mechanizm inwestowania — klienci kupowali dzieła sztuki, przede wszystkim rzeźby, a Joanna S., zobowiązywała się odkupić je po pół roku. W większości wypadków nigdy zresztą nie dostali rzeźby, a jedynie certyfikat, że są jej właścicielem.
To był biznes dla wtajemniczonych, którym obiecano wielki i szybkie zyski. Nie było reklam w mediach, do klientów docierano pocztą pantoflową. Z założenia miało być to przedsięwzięcie ekskluzywne, przyciągające biznesmenów i celebrytów, choć w ostatnim etapie trwającej kilka lat działalności szukano nawet dość przypadkowych osób, starając się zagarnąć jak najwięcej pieniędzy, zanim wszystko się kończy.
Jaka była skala przestępczej działaności Joanny S. i jej syna? Prokuratura mówi o 300 milionach złotych, ale inne źródła szacują że w grę może wchodzić nawet miliard. Niektóre osoby, które zainwestowały, nigdy się do tego nie przyznają, bo w grę wchodziło też pranie brudnych pieniędzy.
Maja Narbutt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/577156-nasz-news-joanna-s-uciekla-z-hiszpanii