27-letni programista z Katowic odpowie wkrótce przed sądem za podrobienie zaświadczeń o negatywnym wyniku testu na koronawirusa i usiłowanie oszustwa – oferował przez internet rzekome szczepionki przeciwko SARS-CoV-2. W rzeczywistości w ampułkach był środek kosmetyczny.
Informację o skierowaniu do sądu aktu oskarżenia w tej sprawie przekazała we wtorek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek. Sprawę rozpozna Sąd Rejonowy Katowice-Zachód.
Jak podała prokurator, 27-latek odpowie za podrobienie dwóch zaświadczeń stwierdzających negatywny wynik testu PCR na SARS–CoV–2 oraz usiłowanie dokonania oszustwa na szkodę 10 osób, poprzez wprowadzenie w błąd co do faktu posiadania szczepionki i możliwości jej sprzedaży.
Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się w drugiej połowie stycznia od informacji w mediach – reporterzy „Raportu” Polsat News kupili rzekomą szczepionkę Pfizera od mieszkańca Katowic, który obiecywał hurtowe ilości tego preparatu. Ten sam mężczyzna oferował zaświadczenia o negatywnym wyniku testów na zakażenie koronawirusem.
W oparciu o przeprowadzone dowody ustalono, iż mieszkaniec Katowic dokonał sfałszowania dwóch zaświadczeń stwierdzających negatywny wynik testu PCR na SARS-COV-2, za każde otrzymując kwotę 100 złotych. Ustalono także, iż wprowadził w błąd 10 osób co do faktu posiadania szczepionki i możliwości jej sprzedaży. Za rzekomą szczepionkę mieszkaniec Katowic żądał kwot od 1.500 złotych do 4.000 złotyc
— podała prok. Zawada-Dybek.
Jak zaznacza prokuratura, żadna z osób, które kontaktowały się z oskarżonym, nie zdecydowała się na wpłatę żądanej zaliczki. W toku śledztwa zabezpieczono dwie ampułki z zawartością bezbarwnej cieczy, które oskarżony mężczyzna oferował dziennikarzom.
Oskarżony przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Składając w śledztwie wyjaśnienia wskazał ogólnodostępny sklep, w którym kupił ampułki zawierające środki kosmetyczne, które to ampułki po usunięciu etykiety oferował dziennikarzom, jako rzekome szczepionki
— dodała prokurator.
Dla potrzeb śledztwa ze sklepu wskazanego przez podejrzanego pozyskano taki sam produkt. Powołani przez prokuratora eksperci potwierdzili, że zabezpieczona i przekazana do badań substancja to powszechnie dostępny środek kosmetyczny zawierający kwas hialuronowy. Biegli wskazali, że zabezpieczona w śledztwie substancja i ta nabyta dla potrzeb postępowania we wskazanym przez oskarżonego sklepie mają ten sam skład. Wykluczono, by była to szczepionka przeciwko COVID-19 .
Wnioski do prokuratury
Razem z Ministerstwem Cyfryzacji, policją i innymi służbami operacyjnymi udało nam się namierzyć osoby, które rzeczywiście dopuszczały się handlu certyfikatami covidowymi. Są już wnioski do prokuratury - powiedział we wtorek minister zdrowia Adam Niedzielski.
W czasie wtorkowej konferencji prasowej szef resortu zdrowia pytany był o działania organów ścigania wobec zachowań środowisk antyszczepionkowych, w tym m.in. przypadku podpalenia punktu szczepień w Zamościu, czy zakupu w Internecie certyfikatów covidowych.
Niedzielski powiedział, że zjawisko handlu certyfikatami covidowymi jest przedmiotem zainteresowania jego resortu.
W tej chwili razem z Ministerstwem Cyfryzacji, policją i innymi służbami operacyjnymi udało nam się namierzyć osoby, które rzeczywiście dopuszczały się takiego handlu. To będzie karane z całą surowością. Są wnioski do prokuratury, do policji
— poinformował szef MZ.
Przyznał, że nie została znaleziona osoba, która dopuściła się podpalenia punktu szczepień w Zamościu.
Ocenił, że karanie tego typu zachowań powinno być przedmiotem surowej polityki państwa.
Tylko taką politykę w tym zakresie sobie wyobrażam
— oświadczył.
Wspomniał również, że środowisko antyszczepionkowców grupuje osoby o skrajnie nacjonalistycznych poglądach, których działania są częściowo finansowane spoza granic Polski.
W ocenie Niedzielskiego przypadki takie, jak w Zamościu, są elementem świadomej polityki.
Niestety, ta polityka dość skutecznie dzieli Polaków
— stwierdził.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/571559-oszusci-odpowiedza-za-falszerstwa-zwiazane-z-pandemia