Lewica chce, aby przed Sejmem premier Mateusz Morawiecki przedstawił informację ws. wycieku danych funkcjonariuszy publicznych - przekazał szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Dodał, że Lewica oczekuje też odpowiedzi od wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego odpowiedzialnego za bezpieczeństwo.
Wyciek danych funkcjonariuszy publicznych
Rzecznik rządu Piotr Müller pytany w środę w Polsat News o wyciek danych funkcjonariuszy publicznych przez udostępnienie ich przez pracownika Rządowego Centrum Bezpieczeństwa odparł, że podejmowane są w tym zakresie „stosowne procedury”.
W tej chwili jest podjęta procedura, która jest w takiej sytuacjach uruchamiana i jest weryfikowana informacja, co do zakresu potencjalnego wycieku danych (…). Jeżeliby ktoś popełnił błąd, który by doprowadził do takiej sytuacji, to oczywiście to jest jasne i klarowne, że osoba, która jest za to bezpośrednio odpowiedzialna poniesie konsekwencje
— zapowiedział Müller.
Lewica chce informacji od premiera
Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski powiedział na konferencji prasowej, że mamy do czynienia z „bezprecedensowym ujawnieniem danych osobowych”.
Odpowiedzialność za ten wyciek jest w kilku miejscach - wśród tych, którzy zarządzają MSWiA, w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, która nadzoruje Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, ale również taki nadzór powinien mieć szef komitetu do spraw bezpieczeństwa wicepremier Jarosław Kaczyński
— mówił polityk Lewicy.
Zaznaczył, że ujawnienie danych funkcjonariuszy oznacza, że zagrożeni mogą być nie tylko oni, ale także ich rodziny.
„Zwracamy się z prośbą o informację prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego, aby na posiedzeniu Sejmu wyjaśnił jak mogło dojść do takiego bezprecedensowego ujawnienia danych osobowych ludzi odpowiadających za polskie bezpieczeństwo
— mówił Gawkowski.
Dodał, że premier, który sprawuje nadzór na RCB, powinien odpowiedzieć m.in. na pytania, czy rzeczywiście jest jakikolwiek nadzór nad bazami danych oraz czy rejestry danych osobowych są bezpieczne.
I czy mamy do czynienia po prostu z partactwem, które dzisiaj rozlało się danymi po całej Polsce
— mówił Gawkowski.
Podkreślił, że Lewica oczekuje też odpowiedzi od wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, ponieważ - jak mówił - jest odpowiedzialny za monitorowanie i analizowanie wszystkich „czynników mających wpływ na polskie bezpieczeństwo, również za dane osobowe”.
Posiedzenie komisji
Poseł Lewicy, szef sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych Wiesław Szczepański zapowiedział, że będzie chciał zwołać posiedzenie swojej komisji w związku z udostępnienia danych funkcjonariuszy.
Według portalu Niebezpiecznik.pl, plik z danymi funkcjonariuszy publicznych miał udostępnić pracownik Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Portal podał ponadto, że plik zawierał dane osobowe ponad 20 000 funkcjonariuszy publicznych; policjantów (także z CBŚP), celników, pracowników Służby Ochrony Państwa, Administracji Skarbowej, Straży Granicznej, Straży Pożarnej (także ochotniczej), Inspekcji Transportu Drogowego, Straży Miejskiej, Straży Ochrony Kolei czy Służby Więziennej.
W pliku miały znajdować się zarówno nazwiska, numery telefonów, PESEL-e, e-maile (służbowe lub prywatne) a także dokładny adres miejsca pracy. Miał on zostać udostępniony w popularnym serwisie do wizualizacji danych ArcGIS.
Niekompetencja po stronie instytucji?
Podczas konferencji prasowej w Sejmie posłowie KWiN wskazali, że jeżeli nie zostaną wyciągnięte wnioski z tego wydarzenia, to „wyciec” mogą także np. z odciski palców obywateli, które będą wymagane po niedawnej nowelizacji ustawy o dowodach osobistych.
Szef koła Konfederacja Jakub Kulesza (KORWiN) ocenił, że opisany przez niebezpiecznik.pl incydent „pokazuje niekompetencję po stronie instytucji państwowych”.
Skoro Rządowe Centrum Bezpieczeństwa odpowiada za takie uchybienie w kwestii bezpieczeństwa (…), to mamy do czynienia z kompletną niefunkcjonalnością państwa polskiego
— oświadczył.
Kulesza przyznał, że „wycieki były i będą”, także poprzez włamania, więc - jak przekonywał - „państwo, urzędnicy, powinni, zbierać o nas jak najmniej informacji”. „Jesteśmy przeciwko zwiększaniu poziomu inwigilacji obywateli” - podkreślił szef koła Konfederacja.
Problem bezpieczeństwa w sieci
Według Michała Urbaniaka (Ruch Narodowy) pracownicy RCB „powinni iść na kursy do „niebezpiecznika” (ekspertów tego portalu)” i „należy także zastanowić się, czy jest sens trzymać osoby, które w taki nieodpowiedzialny sposób się zachowują w tym urzędzie”. Poseł zwrócił ponadto uwagę na włamania na konta w mediach społecznościowych „niektórych polityków partii rządzącej” i ocenił, że „widać państwo z dykty i kartonu nie tylko na poziomie rządowych instytucji”.
Jeśli oni nie są w stanie sami swojej strony zabezpieczyć, swoich kanałów informacyjnych, swoich profili w mediach społecznościowych, czy innych, to mamy duży problem też ze świadomością o bezpieczeństwie w sieci
— ocenił Urbaniak.
Odnosząc się do przekazywania odcisków palców obywateli do dowodów osobistych Urbaniak zaznaczył, że będą one także dostępne „dla 50 agencji unijnych”.
Czyli nie tylko państwo polskie, które jak widać bywa dziurawe, ale też unijni biurokraci będą mieli dostęp do jeszcze większej ilości danych o Polakach. Na to naszej zgody nie ma
— oświadczył.
Apel o wyciągnięcie wniosków i konsekwencji
Krzysztof Tuduj (RN) wyraził nadzieję, że z tego incydentu „zostaną wyciągnięte konsekwencje” i apelował o wyciągnięcie wniosków.
Apelujemy o to, bo zależy nam, żeby państwo polskie było państwem poważnym, żeby nikt nigdy nie musiał mówić, że przypomina państwo z dykty, czy z tektury. A sektor bezpieczeństwa powinien być „zadbany” bez względu na poglądy polityczne, czy na bieżąca sytuację polityczną
— oświadczył Tuduj.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/547937-wyciek-danych-funkcjonariuszy-publicznych-politycy-reaguja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.