Rusza proces Magdaleny Adamowicz, żony zamordowanego przez szaleńca prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Śledczy badali fakt wynajmu przez europoseł KO licznych mieszkań oraz kwestię rzekomej darowizny dziadków Magdaleny Adamowicz, która miała uzasadniać olbrzymi majątek Adamowiczów. Europoseł wydała oświadczenie, w którym atakuje prokuraturę oraz niezależne media, badające kontrowersje narosłe wokół jej majątku. Tymczasem „Gazeta Gdańska” ujawnia nowe fakty ws. wynajmu licznych mieszkań należących do Adamowiczów. Zdaniem gazety, wśród najmujących, znalazły się firmy, będące beneficjentami gdańskiego budżetu.
CZYTAJ TAKŻE: Co (nieudolnie) próbuje ukryć Magdalena Adamowicz? Odsłaniamy kulisy finansowego wehikułu gdańskich książąt
CZYTAJ RÓWNIEŻ: W Gdańsku bez zmian, czyli wszystko na głowie. Wy też dajecie kasę dzieciom swoich szefów?
W poniedziałek rusza wyczekiwany przeze mnie proces. Wyczekiwany, bo tylko on może osuszyć bagno oszczerstw wylewanych na moją rodzinę od lat - wylewanych w rządowych mediach na podstawie fałszywych przecieków z rządowej prokuratury
– pisze Magdalena Adamowicz.
Zasłania się mężem?
Magdalena Adamowicz tłumaczy zwiłości prawne swojej sprawy, ale przede wszystkim atakuje prokuraturę i media. Przekonuje, że działania wymiaru sprawiedliwości miały uzasadniać rzekomą nagonkę, która mogła doprowadzić do śmierci jej męża.
Jest dla mnie oczywiste, że w obu przypadkach chodzi prokuraturze o jedno: w opinii publicznej wzbudzić podejrzenie, że trwająca latami nagonka na Pawła Adamowicza była choćby częściowo uzasadniona. Nie jest to zatem atak na mnie, jest to obrona - próba obrony wizerunku prokuratorów i mediów rządowych po zabójstwie mojego męża. Próba tyleż desperacka, co niemoralna. Z rządowych prokuratorów i pracowników rządowych mediów nic nie zmyje odpowiedzialności za wyreżyserowanie, a potem rozpowszechnienie, tych wszystkich kłamstw o „walizce złota przywiezionej z Niemiec przez dziadków”, „36 kontach”, „ukrywanych albo kradzionych mieszkaniach”, „płacenia fortuny za naukę córek w USA”, czy „układzie gdańskim pod wodzą mafioza Adamowicza”. Kłamstw w służbie szczucia, które doprowadziło do zabójstwa Pawła Adamowicza**
– napisała Magdalena Adamowicz, która relacjonuje w swoim oświadczeniu wojenne perypetie swojej babci w obozie koncentracyjnym.
Wpis Magdaleny Adamowicz ma w sobie sporo nieścisłości. O poważnych wątpliwościach dotyczących majątku Adamowiczów pisały nie tylko „rządowe” media, ale także te, które codziennie walczą z rządem Zjednoczonej Prawicy. Ostro atakowała też Adamowicza opozycja z Koalicją Obywatelską na czele. Dlaczego media pisały o sprawie? Amunicji dostarczali sami Adamowicze, swoimi mętnymi wyjaśnieniami. Prokuratura nie miała wątpliwości, że doszło do machinacji majątkowych, a proces toczyć się będzie przed niezawisłym (miejmy nadzieję) sądem, który wyda sprawiedliwy wyrok.
Nowe ustalenia
W sprawie pojawiają się też nowe informacje, które przeczą narracje Magdaleny Adamowicz. „Gazeta Gdańska” dotarła do informacji, z których wynika, że część mieszkań Adamowiczów wynajmowano firmom, które były interesariuszami i beneficjentami gdańskiego budżetu, za którego wykonanie odpowiadał prezydent Gdańska.
Według umowy, którą Magdalena Adamowicz zawarła w grudniu 2011 roku z firmą Metrohouse i Partnerzy, do dyspozycji pośrednika przedstawiono łącznie 10 lokali, w tym także należące do członków rodziny, a 14 miesięcy później w lutym 2013, kolejny pośrednik, firma, DJ Renoma Nieruchomości, miał już w portfelu ofert 11 adresów. Z wcześniej zawartych umów zwraca uwagę kontrakt podpisany w sierpniu 2008 roku z indyjską spółką ZenSar Technologies Ltd. reprezentowaną przez prokurenta, na wynajem mieszkania dla przedstawiciela spółki przy ul. Piastowskiej w Oliwie za 5 tys. złotych za miesiąc. Firma z Pune była oczkiem w głowie władz Gdańska, bo obiecywała budowę centrum komputerowego zatrudniającego do 500 programistów. Prezydent Gdańska ufundował z miejskiego budżetu stypendia dla 23 gdańskich studentów, by mogli przygotować się w Pune do pracy na rzecz zagranicznego kontrahenta w Gdańsku. Objął ten projekt gospodarczo-edukacyjny swoim patronatem, a nawet jesienią 2007 roku udał się z marszałkiem pomorskim na wyprawę gospodarczą do Indii, która kosztowała 50 tys. zł. Na konferencji prasowej Paweł Adamowicz zapewnił, że Gdańsk spełnił wszystkie warunki, aby takim firmowym jak ZenSar ułatwić uruchomienie własnej działalności. W jakimś sensie dotrzymał słowa podnajmując własne mieszkanie - za co zapłacił mu ZenSar i szkoląc im pracowników - za co zapłacił z budżetu miasta
– informuje „Gazeta Gdańska” oraz portal wybrzeże24.pl.
W styczniu 2011 roku inne z mieszkań z majątku Adamowiczów, przy ul. Lastadia, zostało podnajęte, spółce Menard Polska za 2 tys. złotych miesięcznie. Jak „Gazetę Gdańska” poinformowała inspektor referatu prasowego UM Izabela Kozicka-Prus, „Firma Menard Polska” była zatwierdzonym podwykonawcą Hydrobudowy, która dla Zakładu Utylizacyjnego realizowała projekt pt. „Modernizacja gospodarki odpadami komunalnymi w Gdańsku, przedmiotem zlecenia w latach 2009-2010 była dynamiczna konsolidacja gruntu pod budowę placu dojrzewania kompostu”
– ujawnia „Gazeta Gdańska”.
Magdalena Adamowicz jest oskarżona o błędne rozliczanie podatku za najem mieszkań oraz ukrywanie dochodów.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/540180-obrona-przez-atak-m-adamowicz-uderza-w-prokurature-i-media