Dwa lata temu zamordowany został Paweł Adamowicz. Śledztwo w tej sprawie wciąż się toczy, bo do ustalenia pozostaje kwestia kluczowa – czy zabójca był poczytalny, gdy zaatakował nożem prezydenta Gdańska. W pełni rozumiem apel rodziny tragicznie zmarłego polityka, która skarży się na opieszałość prokuratury.
Brat prezydenta, poseł Piotr Adamowicz opublikował list otwarty, pod którym podpisało się już 7,5 tys. osób:
Mijają dwa lata od zamordowania prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Nie ma żadnych wątpliwości, kto dopuścił się zbrodni, kiedy i w jakim miejscu. Sprawca publicznie ujawnił motywacje. Naocznymi świadkami zamachu na życie prezydenta Adamowicza były tysiące zgromadzonych w Gdańsku, a setki tysięcy widziały za pośrednictwem telewizji, co się stało.
Sprawca przebywa w areszcie. Opinia biegłych z Krakowa, co do stanu psychicznego sprawcy wzbudziła wątpliwości samej prokuratury, która uznała ją za niejasną i niespójną wewnętrznie. Dlatego powołano inny zespół biegłych pod kierownictwem prof. Janusza Heitzmana, który jednoznacznie uznał, że zabójca może być sądzony. To orzeczenie przyjęła zarówno prokuratura, jak i – co wiadomo z mediów – obrońca sprawcy oraz sam sprawca. Następnie prokuratura przekazała podejrzanemu do zapoznania się akta sprawy, co wskazywało, że śledztwo zmierza do jego zamknięcia oraz do skierowania do sądu aktu oskarżenia.
Niespodziewanie, po 4 miesiącach od wydania jednoznacznej opinii przez zespół prof. Heitzmana, prokuratura postanowiła powołać kolejnych biegłych.
JESTEŚMY ZANIEPOKOJENI kolejnymi decyzjami śledczych, które opóźniają osądzenie sprawcy. Uważamy, że sprawa Stefana W. powinna zostać już skierowana do niezawisłego sądu, który w przypadku ewentualnych wątpliwości, może sam uzupełnić materiał dowodowy, również w zakresie niezbędnym do oceny stanu psychicznego sprawcy.
OCZEKUJEMY niezwłocznego rozpoczęcia procesu w sprawie zabójstwa prezydenta Pawła Adamowicza i nie są to chyba zbyt wygórowane oczekiwania, jeśli się zważy, że proces Andersa Breivika, który w ataku w Norwegii zabił 77 osób, rozpoczął się dziewięć miesięcy po dokonaniu tamtej zbrodni.
WIERZYMY, że wyrok w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza będzie symbolicznym aktem sprawiedliwości i przestrogą dla wszystkich opętanych nienawiścią.
Zarówno najbliższym Pawła Adamowicza, jak i gdańszczankom i gdańszczanom oraz polskiemu społeczeństwu potrzebna jest prawda w tej sprawie. Niezawisły sąd dojdzie do prawdy i wyda sprawiedliwy wyrok.
Piotr Adamowicz absolutnie ma tu rację. Wręcz nie mieści się w głowie, że w ciągu 24 miesięcy prokuraturze nie udało się ustalić, czy morderca może być sądzony. Nie chcę iść drogą na skróty, bo każde śledztwo ma swoje niuanse, a w przypadku takiej zbrodni trzeba mieć stuprocentową pewność, czy zrobiło się wszystko, by sprawiedliwości stało się zadość. Ale fakty w tej sprawie są jednak dość oczywiste. Zbrodnia nie tylko miała bowiem miejsce na oczach wielu świadków, nie tylko sprawca publicznie, na żywo w telewizji ogłosił, dlaczego postanowił pozbawić życia prezydenta Gdańska, ale wiemy przecież jeszcze, że długo i starannie przygotowywał się do morderstwa. Drobiazgowo je obmyślił, na zimno zrealizował swoje zamierzenia, wyczekał do zaplanowanego momentu, by zaatakować nożem. Nie działał w afekcie, lecz z pełną premedytacją. Zadawał ciosy tak, by zabić.
Śledczy mają już dwie opinie biegłych (wykluczające się – wg pierwszej nie można sądzić Stefana W., według drugiej – jak najbardziej), teraz czekają na trzecią. Skąd pewność, że ona rozwieje wątpliwości? Że nie okaże się, iż trzeba poprosić o opinię uzupełniającą, „dosłuchać” ekspertów i wcale nie musieć tłumaczyć się z przewlekania postępowania.
Trzeba też zadać pytanie: cóż mamy za biegłych, którzy w tak fundamentalnych sprawach wydają rozbieżne opinie? Czy naprawdę zajmują się obszarami, w których jest miejsce na tak szeroki relatywizm?
Ich praca zbyt często pozostawia wiele do życzenia. Znam przypadek jednego z najważniejszych śledztw toczących się w Polsce, w którym ważna opinia biegłych była odwlekana o kilkanaście miesięcy, bo powołany przez prokuraturę ekspert… zapadł na depresję, czym storpedował istotny wątek postępowania. Ale w przypadku morderstwa Pawła Adamowicza ruchu należy oczekiwać od śledczych. To referent powinien podjąć decyzję i wreszcie albo pisać akt oskarżenia wobec Stefana W., albo kierować go na resztę życia do zamkniętego zakładu (trudno mi sobie wyobrazić tę drugą ewentualność).
Zamiast tego mamy przeciągające się dywagacje biegłych, którym towarzyszą teorie spiskowe, jakoby śledztwo było politycznie ręczne sterowane i chciano coś w nim ukryć. Często narzekamy na opieszałość polskich sądów. I słusznie. Ale, jak widać, bywa, że większym problemem jest niesatysfakcjonujące tempo w prokuraturze, zanim sąd w ogóle ma okazję sprawą się zająć.
Trzeba też pamiętać o pokrzywdzonych w tej sprawie, czyli najbliższych Pawła Adamowicza. Dla nich przedłużające się śledztwo oznacza ciągnącą się żałobę i wciąż żywą ranę. Brat śp. prezydenta mówi dziś w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”:
PA: Nie wszystko da się odpuścić. Poza tym jesteśmy na etapie ciągle trwającego śledztwa, a morderca, z tego, co wiem, jest żywo zainteresowany tym, co się o nim mówi i pisze. Ba, wydaje się, że lubi o sobie czytać.
GW: Wykorzystuje to później?
PA: Zawarte w publikacjach informacje może dostosowywać do ewentualnych wariantów obrony. I ja to rozumiem, nie on jeden przecież. To osobowość na swój sposób inteligentna, bardzo przebiegła, dlatego najpierw chcę poznać pełną prawdę, usłyszeć, że Stefan W. przyznaje się do winy. Następnie zobaczyć, że w ogóle żałuje. Potem niech ktoś ewentualnie pyta, czy wybaczyłem.
GW: Była propozycja, by pańska rodzina spotkała się z matką Stefana W.
PA: Odmówiłem. To nie czas na gesty pojednania. Takie spotkanie mogłoby być potem wykorzystane przed sądem. Matka Stefana W. powiedziała w wywiadzie telewizyjnym, że jej syn zdaje sobie sprawę z tego, że już nigdy nie wyjdzie. Czy to z więzienia, czy to ze szpitala. Zasugerowała, że ubolewa, płakał, gdy rzekomo zrozumiał, co zrobił. Ja jego żalu w aktach sprawy nie widzę.
Niezależnie od tego, czy sprawa dotyczy przeciętnego Kowalskiego, czy osób publicznych, prokuratura powinna działać sprawnie, rzetelnie i dążyć do szybkiego zamknięcia śledztwa, by sąd mógł zważyć okoliczności przestępstwa i wydać sprawiedliwy wyrok. W tym przypadku na postępy (a raczej ich brak) w wyjaśnianiu okoliczności morderstwa patrzy cała Polska. I naprawdę ciężko zrozumieć, że dwa lata nie wystarczają, by stwierdzić, czy sprawca był poczytalny. To trwa dużo za długo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/534725-slimacze-sledztwo-ws-zabojstwa-pawla-adamowicza