Krystyna Szyszko, żona śp. prof. Jana Szyszki, na antenie Telewizji Republika mówiła o tym, iż ma wątpliwości, czy były minister środowiska zmarł śmiercią naturalną.
CZYTAJ TAKŻE:
Wyszłam na chwilę z domu. (…) Wróciłam, minęło może 40 minut – godzinę. Zastałam męża, leżał już nieżywy
— wspominała dzień, w którym zmarł prof. Jan Szyszko pani Krystyna.
Czy prof. Jan Szyszko zmarł śmiercią naturalną?
Na pytanie, czy jej zdaniem prof. Szyszko zmarł śmiercią naturalną, odpowiedziała:
Pozostawię pytanie bez odpowiedzi. Mamy duże wątpliwości – rodzina, najbliżsi współpracownicy.
Krystyna Szyszko zaznaczyła, że nie chce śledztwa w tej sprawie, ponieważ nie wierzy, iż ktoś ją rzetelnie wyjaśni.
Powiem szczerze, że nie bardzo wierzymy, że ktokolwiek by to wyjaśnił. Nie chcieliśmy męczyć męża po śmierci sekcją zwłok itd.
— mówiła.
Krystyna Szyszko przytoczyła kilka działań, prowadzonych prawdopodobnie przez przeciwników byłego ministra środowiska.
Oczywiście były w internecie różnego rodzaju hejt przeciwko mężowi. Łącznie z tym, że odstrzelić go itd.
— powiedziała. Przytoczyła też sprawę psa prof. Szyszki, który najprawdopodobniej został otruty.
Najprawdopodobniej został otruty. Dwa koty zginęły też, ale one prawdopodobnie gdzieś poszły i zginęły poza domem
— mówiła.
Dziwna sytuacja w Tucznie
Przedstawiła także dziwną sytuację, która miała miejsce w Tucznie.
W Tucznie doszło do zniszczenia drzewostanu . Tak, jak rozmawiałam ze znajomym prawnikiem, to powiedział, że to miało wszelkie cechy zamachu, ponieważ 30-parę drzew zostały podcięte na pewnej wysokości. One nie zostały zniszczone, tylko podcięte. Za dwa dni miał tam się odbyć zjazd ministrów środowiska UE. Opatrzność Boska czuwała, że tego wieczora były jakieś podmuchy wiatru, a ponieważ tam mieszkają leśnicy i oni wiedzą, jak to wszystko wygląda – ktoś zauważył, że dwa-trzy drzewa dziwnie zgięły się na tej samej wysokości. (…) Poszedł w to miejsce. (…) Zobaczył, że to jest podcięte. Sprawdził dookoła inne drzewa i natychmiast zatelefonował do męża ktoś i poinformował. Żeby nie doszło tam do jakiejś tragedii, trzeba było to zabezpieczyć. Drzewa, które były w takiej sytuacji, doprowadzono do tego, żeby zgiąć, żeby nie doszło do tragedii
— mówiła. Jak dodała, śledztwo w tej sprawie zostało umorzone.
tkwl/Telewizja Republika
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/528342-zona-prof-szyszki-mam-watpliwosci-jak-maz-zmarl