Prokuratura Regionalna w Krakowie skierowała akt oskarżenia przeciwko Wojciechowi Ł. Były sędzia jest oskarżony o fałszywe zawiadomienie organów ścigania o przestępstwie oraz złożenie fałszywych zeznań – dowiedziała się we wtorek PAP. O losach sędziego Wojciech Ł. wielokrotnie pisaliśmy na łamach tygodnika „Sieci”.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa. Prokuratura zarzuciła b. sędziemu złożenie fałszywego zawiadomienia o przestępstwie i złożenia fałszywych zeznań.
Czyny te zagrożone są karą pozbawienia wolności do lat 8
—podał we wtorek Dział Prasowy Prokuratury Krajowej.
W lutym 2016 r. sędzia Ł. złożył w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie zawiadomienie, że nieznana mu osoba włamała się na jego konta prowadzone pod fikcyjnymi nazwiskami na Twitterze i w jego imieniu prowadziła korespondencję. Sędzia zwrócił się o ściganie osoby, która między 16 a 28 stycznia 2016 r. miała się pod niego podszywać.
Wojciech Ł. twierdził, że w korespondencji tej użyte zostało jego zdjęcie typu selfie, które wykonane zostało bez jego wiedzy i zgody. Sędzia wskazywał, że wskutek przestępstwa doznał szkody osobistej i domagał się ścigania jego sprawców
—podała PK.
Spotkanie z rzekomym Lisem
Jak wskazują zgromadzone dowody, sędzia zeznał nieprawdę, że to rzekomy włamywacz namawiał w internetowej korespondencji osobę, którą wziął za redaktora naczelnego „Newsweeka” Tomasza Lisa, do prowadzenia antyrządowej kampanii, a także bez wiedzy sędziego zrobił i wysłał za pośrednictwem Twittera jego zdjęcie. Fotografia miała być dowodem, że właścicielem konta zarejestrowanego na fałszywe nazwisko „Krzysztof Stefaniak” jest właśnie sędzia Wojciech Ł.
Za pośrednictwem Twittera na 28 stycznia 2016 r zaaranżowane zostało spotkanie byłego sędziego z rzekomym Tomaszem Lisem, na które Wojciech Ł. stawił się. Zachowanie sędziego zostało opisane w mediach, jednak bez wymienienia nazwiska sędziego. 6 lutego na anonimowe konto sędziego na Twitterze wpłynęła wiadomość prywatna od osoby, która poprosiła go o potwierdzenie, że to on jest autorem korespondencji z rzekomym „redaktorem Lisem”.
Do korespondencji były załączone screeny oraz selfie sędziego. To po otrzymaniu tej wiadomości lutego Wojciech Ł. zdecydował się złożyć ustne zawiadomienie o przestępstwie, które nie miało miejsca
—przekazała PK. Zlecona przez prokuraturę ekspertyza z zakresu informatyki jednoznacznie wykazała, że nikt poza sędzią Wojciechem Ł. nie miał dostępu do jego urządzeń elektronicznych i kont na Twitterze. Biegły precyzyjnie określił nawet moment, w którym powstało tzw. selfie sędziego.
Ekspert stwierdził, że „zdjęcie wykonano telefonem użytkowanym przez Wojciecha Ł. zsynchronizowanym z jego komputerem. Data wykonania tej fotografii koresponduje z czasem i treścią rozmowy prowadzonej na portalu i monitorowanej przez dziennikarzy. Sposób ustawienia aparatu wskazuje również, że zdjęcie zrobił sobie osobiście Wojciech Ł.”.
Były sędzia jest oskarżony także o złożenie fałszywych zeznań dot. okoliczności znalezienia się w miejscu, w którym czekali na niego dziennikarze. Jak podała prokuratura, twierdził, że przybył tam, bo chciał odebrać książkę dla znajomego. Mężczyźni mieli umówić się na spotkanie za pośrednictwem szyfrowanego komunikatora.
Znajomy sędziego, przesłuchany w charakterze świadka, zaprzeczył temu i zeznał, że nigdy nie używał komunikatorów szyfrujących i za ich pośrednictwem nie prosił Wojciecha Ł. o żadną przysługę
—podała Prokuratura Krajowa.
Wojciech Ł. zrzeka się stanowiska
W październiku 2019 roku „Gazeta Wyborcza” podała, że sędzia Ł. w piśmie adresowanym do Zbigniewa Ziobry i prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie poinformował o zrzeczeniu się stanowiska. Były sędzia złożył także do warszawskiej prokuratury okręgowej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez m.in. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, rzeczników dyscyplinarnych sędziów, redaktora portalu wPolityce Wojciecha Biedronia i administratorów profilu KastaWatch na Twitterze.
Ministerstwo Sprawiedliwości komentowało wówczas, że działania sędziego Ł. są „motywowane politycznie i ściśle związane z ustaleniami prokuratury”. Według rzecznika resortu sędzia „wielokrotnie okłamywał dziennikarzy, a za ich pośrednictwem opinię publiczną, co do swojej roli w wyżej opisanym zdarzeniu, uchybiając w ten sposób godności zawodu sędziego (…) Ponadto publiczne wypowiedzi Wojciecha Ł. potwierdzają, że wbrew zasadzie bezstronności i apolityczności sędziów, angażuje się on po stronie politycznych przeciwników reform w wymiarze sprawiedliwości. Taki charakter ma manifestacyjne zrzeczenie się urzędu w ostatnim dniu kampanii wyborczej do parlamentu” - oświadczył rzecznik MS.
Dziennikarz na celowniku
W związku ze sprawą W lutym 2019 r. sąd w Łodzi ukarał grzywną dziennikarza Wojciecha Biedronia za opisanie sprawy Wojciecha Ł. Sąd drugiej instancji zmniejszył jedynie wysokość kary. We wrześniu Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego uchyliła ten wyrok w całości i przekazała Sądowi Okręgowemu w Łodzi do ponownego rozpoznania.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Łączewski udaje, że nic nie rozumie. Panie Wojtku, niech pan przestanie kłamać!
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/522851-do-sadu-trafil-akt-oskarzenia-przeciwko-wojciechowi-l