Historia, do której szczegółów dotarł portal wPolityce.pl w jaskrawy sposób ukazuje wojnę „kasty” sędziowskiej z prokuraturą, której ofiarą padają zwykli obywatele i dobro wymiaru sprawiedliwości. Sędzia Igor Tuleya, sędziowski celebryta, uchylił areszt grupie mafiozów narkotykowych, podejrzanych o gigantyczny obrót środkami odurzającymi. Tuż po zwolnieniu członków tej zorganizowanej grupy przestępczej z aresztu „ktoś” porwał tzw. małego świadka koronnego, który obciążał wcześniej bandytów.
CZYTAJ TAKŻE:Kolejny wyskok sędziego Tulei! Zawiesza sprawę porywaczy ludzi, bo czeka na odpowiedź z TSUE!
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Opinia rzecznika TSUE to kolejna porażka sędziego Tulei! Jego niedorzeczne pytania prejudycjalne zmiażdżyli nawet prawnicy KE!
3 czerwca tego roku był w Warszawie pogodnym dniem. Tuż przed godz. 08.00 ze swojego mieszkania wyszedł Tomasz Z. (inicjały mężczyzny zmieniliśmy dla dobra prowadzonego wciąż procesu bandytów). Kierował się do sądu, który tego dnia prowadził sprawę jego byłych kompanów - członków doskonale zorganizowanej i uzbrojonej w broń palną grupy przestępczej, która od ok. 2015 roku wprowadziła na warszawski i mazowiecki rynek narkotykowy olbrzymie ilości amfetaminy, marihuany i heroiny. Mężczyzna wie o swoich były kumplach wszystko. Zna proceder od podszewki. Wcześniej zdecydował się obciążyć ich zeznaniami. Jest ostrożny, gdyż niedawno „nieznani” sprawcy podpalili mu samochód.
Porwanie i katorga
Tego dnia nie jest ostrożny wystarczająco. Wprost z ulicy zostaje porwany przez zamaskowanych mężczyzn. Rozpoczyna się jego kilkugodzinna katorga. Siłą odurzony narkotykami jest bity i maltretowany. Nie ma żadnych wątpliwości czego chcą od niego oprawcy. Chodzi o wpłynięcia na to, by wycofał się z zeznań. Pobitemu mężczyźnie udaje się przeżyć. oprawcy porzucają go po porwaniu. Na szczęście nie mordują swoją ofiarę. Wiedzą, że taki ruch mógłby oznaczać, że do końca życia przebywać będą w więzieniu. Kim są napastnicy, którzy porwali i skatowali „małego” świadka koronnego? To bada właśnie prokuratura, ale nie sposób nie powiązać pobicia z faktem, że Tomasz Z. „wsypał” swoich byłych partnerów „biznesowych”, którzy decyzją Tulei znajdowali się wtedy na wolności.
Decyzja sędziego Tulei
Jak to się stało, że objęci aktem oskarżenia, a przebywający wcześniej w areszcie bandyci znajdują się na wolności? Przecież materiał dowodowy zebrany przez prokuraturę i Centralne Biuro Śledcze Policji nie pozostawia wątpliwości? To pytanie do sędziego Igora Tulei. To właśnie „ikona” sędziowskiej rebelii 12 maja tego roku (na niecałe 3 tygodnie przed porwaniem Tomasza Z.) wydała kuriozalną decyzję o uchyleniu aresztu dla grupy bandytów, przeciwko którym zeznawał skruszony gangster. Decyzja sędziego jest szokująca. Bandyci to członkowie zorganizowanej grupy przestępczej, świetnie obeznani nie tylko w narkotykowych interesach, ale także wyszkoleni w matactwie, zacieraniu śladów i wpływania na świadków. Sędzia wie, że w sprawie występuje „mały” świadek koronny. Przekonuje jednak, że materiał dowodowy jest dobrze zebrany, jeden z podejrzanych ma „problemy ze zdrowiem”, a wszyscy „ustosunkowali się do zarzutów i dowodów”. Jest też pewien, że „nie zachodzi obawa matactwa”, a świadkowie znajdują się pod ochroną. Tuleya twierdzi, że areszt tymczasowy nie może być „antycypacją kary”. Szkopuł w tym,że „mały” świadek koronny nie był objęty ochroną. Sędziego próbuje przekonać prokurator, ale to nie daje rezultatu. Grupa przestępcza wychodzi z aresztu. Dalszy scenariusz opisaliśmy powyżej.
Decyzja sądu apelacyjnego
18 maja do sądu wpływa zażalenie prokuratury na uchylenie aresztu. 29 czerwca sprawą zażalenia zajmuje się już Sąd Apelacyjny w Warszawie. Szybko zdaje sobie sprawę jak groźne jest pozostawienie bandziorów na wolności. Sąd wie już o porwaniu i pobiciu świadka w sprawie. Skład sędziowski nie pozostawia na decyzji Tulei nawet suchej nitki. Rozbija niemal wszystkie, kompletnie kuriozalne i niebezpieczne dla sprawy, argumenty łaskawego dla bandytów sędziego. Czytając uzasadnienie sądu apelacyjnego ma się wrażenie, że wcześniej sędzia Tuleya działał i wydawał swoją decyzję w całkowitym oderwaniu od rzeczywistości. Uchylenie aresztu autorstwa sędziego ze skrajnie upolitycznionego stowarzyszenia sędziów „Iustitia” zostaje wyrzucone do kosza. Bandyci wracają do aresztu. Sprawa biegnie nadal sądowym torem.
Pytania prejudycjalne
Powyższa sprawa przypomina inną głośną decyzję sędziego Igora Tulei. We wrześniu 2018 roku zawiesił on proces członków okrytego złą sławą „gangu obcinaczy palców”, by zadać pytania prejudycjalne do TSUE, które nie miały nic wspólnego z prowadzonym przez niego procesem. Sprawa skończyła się gigantycznym skandalem. Prawnicy Komisji Europejskiej wydali opinię, że pytania były „niedopuszczalne”. To nie koniec wstydu. Podobnie uznał Rzecznik Generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu.
Nauka na przyszłość
Czego uczy nas ta historia? Może tego, że liberalne podejście niektórych sędziów może doprowadzić do tragedii i wykoślawienia sprawiedliwości? Nie chcemy przecież wierzyć, że sędzia Tuleya, który na prawo i lewo opowiada o niszczeniu niezawisłości sędziowskiej i praworządności, wydał swoją decyzję na złość „prokuratorom Ziobry” - jak część „kasty” sędziowskiej nazywa ciężko pracujących i walczących z przestępczością śledczych? Niech każdy odpowie sobie na te pytania.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/513110-ujawniamy-tuleya-uchylil-areszt-dla-handlarzy-narkotykow