Publikacja „Gazety Wyborczej” ws. Patrycji Koteckiej jasno wskazuje, że obie strony sporu polityczno-dziennikarskiego w Polsce nie odrobiły lekcji pt. Skruszeni gangsterzy nie istnieją. Znów dla doraźnych celów wykorzystuje się zeznania bandyty, który z kolei dla własnych korzyści zdecydował się sypać, często pomawiając innych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Czy Broda musiał uderzyć w rodzinę Ziobry, byśmy zwrócili uwagę na problem? Zawodowi kłamcy nadal mają się świetnie
Nikt, mitoman, farmazoniarz
A po co właściwie piszę o dwóch stronach? Bo to przecież nie kto inny, jak przedstawiciele prawej strony powoływali się na zeznania Brody ws. Mirosława Drzewieckiego. To właśnie Mariusz Kamiński uznał podrzędnego bandziora, o którym sami gangsterzy wypowiadają się pogardliwie, jako wiarygodnego świadka. Brodę wykreowano na prawą rękę „starych pruszkowskich”, a tymczasem wśród gangsterów z dawnego Pruszkowa pozostaje postacią całkowicie anonimową. „Nikt”, „mitoman”, „farmazoniarz” - takie określenia można najczęściej usłyszeć w tych kręgach.
Przypomnijmy, że to właśnie Broda zasłynął jako twórca zmyślonych historii o zabójstwie gen. Marka Papały i człowiek, który obciążył zeznaniami legendarnego policjanta KSP śp. Sławomira Opalę fundując mu odsiadkę. Sprawa do dziś jest wskazywana jako przykład wadliwego sposobu działania organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości.
Bardziej ufa się bandycie niż oficerowi
Casus Opali przypominał gehennę, jaką przeżył Piotr Wróbel, były funkcjonariusz CBŚ, pomówiony przez Jarosława Sokołowskiego, ps. Masa. Policjantowi dopiero po wielu latach udało się oczyścić swoje dobre imię przed sądem. Kariera była jednak złamana, bo etatowy świadek koronny złożył zeznania „po złości”, co sam przyznał po latach. Zaufano jednak nie oficerowi policji, ale bandycie wykorzystującemu niedowład instytucji państwowych. Dlatego też z przymrużeniem oka patrzyłem na rewelacje Sokołowskiego ws. obecnego wiceprezydenta Warszawy Pawła Rabieja i przestrzegałem prawicowych publicystów przed ferowaniem wyroków ws. polityka Nowoczesnej. Tyle że Masa rzeczywiście odgrywał w gangu pruszkowskim znaczącą rolę. Jego bandyckie dokonania były w środowisku dobrze znane. Miał o czym opowiadać, nawet jeśli wiarygodność jego relacji można podważać. Co w takim razie powiedzieć o rewelacjach Brody serwującego informacje, do których najzwyczajniej nie mógł mieć dostępu?
Zacznijmy w końcu traktować wersje serwowane przez tzw. skruszonych gangsterów jak ich rozpaczliwą próbę ucieczki, a nie prawdy objawione. Państwo polskie wciąż ponosi zbyt duże straty przez łatwowierność polityków, prokuratorów i sędziów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/488664-broda-to-przyklad-patologii-wymiaru-sprawiedliwosci