Gdyby wówczas, podczas ataku na mnie, ktoś miał nóż, to mogło się skończyć tragedią. Tłum, który mnie otoczył, prezentował zachowania absolutnie odbiegające od normy. Jakbym miała do czynienia z osobami niepoczytalnymi
– powiedziała Magdalena Ogórek zeznając w warszawskim sądzie.
Sprawa dotyczy wydarzeń z 2 lutego 2019 roku, gdy grupa zwolenników opozycji blokowała Magdalenie Ogórek wyjazd sprzed siedziby Telewizji Polskiej.
Tłum skandował m.in.: „Sprzedajna kłamczucha!”, „Wstyd i hańba!”, „Zatrudnijcie dziennikarzy!”. Na samochód Ogórek naklejono wlepki z napisem „Tvoja wina”.
Ludzie byli wszędzie, stali dookoła samochodu. Bałam się, że kogoś potrącę. Spieszyłam się, bo 25 minut później miałam kolejny program na żywo, ale w siedzibie telewizji na Woronicza
– zeznawała Ogórek przed sądem.
W sprawie przedstawiono zarzuty pięciu osobom. Wszyscy mają odpowiadać za złamanie Kodeksu wykroczeń. W przypadku dwóch osób możliwym jest skazanie ograniczenie wolności.
Miałam wrażenie, że ktoś niszczy mój samochód. Ze środka słyszałam walenie w szyby. Nie wiedziałam wtedy, że to było naklejanie. Brałam pod uwagę, że ktoś może wybić szybę, że mogę być zaatakowana fizycznie. Poziom zaszczucia był wtedy potworny
– tłumaczyła w sądzie Magdalena Ogórek.
mly/warszawa.gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/484812-ogorek-o-ataku-przed-tvp-to-moglo-sie-skonczyc-tragedia