Kary ośmiu lat więzienia zażądał w piątek prokurator dla Bogusława B., skazanego wcześniej w aferze Art-B, a obecnie oskarżonego o wyłudzenia za pomocą tzw. piramidy finansowej. Obrona B. chce jego uniewinnienia. Wyrok w tej sprawie sąd ma ogłosić 4 października.
Jak mówił prok. Mariusz Wajda w mowie końcowej, z ustaleń sprawy wynika, iż B. nie zamierzał realizować celów inwestycyjnych, zaś głównym celem całego przedsięwzięcia było „perfidne” pozbawienie inwestorów środków, które oni wpłacali. Dodał, że materiał dowodowy potwierdza, iż B. był w całym procederze osobą de facto decydującą.
Obrona B. wniosła o uniewinnienie swego klienta.
B. uważa, że jego pozycja w tym przedsięwzięciu została sztucznie uwidoczniona przez to, iż był powiązany negatywnie z tzw. aferą Art-B
— mówił obrońca.
Dodawał, że nie została udowodniona faktyczna rola jego klienta w ramach „piramidy”.
Proces, który zakończył się w piątek, rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Warszawie ponad dwa lata temu - na początku września 2017 r. Sąd Okręgowy po raz drugi zajmuje się sprawą. W styczniu 2017 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił poprzedni wyrok sądu I instancji, który zapadł w listopadzie 2015 r. Wówczas skazano B. oraz drugiego z oskarżonych Macieja G. W pierwszym procesie SO wymierzył B. karę pięciu lat więzienia, a Maciejowi G. - roku więzienia w zawieszeniu. Sąd apelacyjny uchylając tamten wyrok uznał, że sąd okręgowy źle wówczas ocenił szkodę osób pokrzywdzonych.
W piątek prokurator zawnioskował także o 150 tys. zł grzywny wobec B. Z kolei wobec G. wniósł o dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Zgodnie z wnioskiem prokuratury, obaj oskarżeni mieliby też zostać zobowiązani do naprawienia szkody. Z kolei pełnomocnik części osób pokrzywdzonych wniósł o 8 lat więzienia dla B. i trzy lata więzienia dla G. Obrona G. chce zaś uniewinnienia swojego klienta - wskazuje, że nie miał on wpływu na funkcjonowanie „piramidy” i był de facto „chłopcem na posyłki”.
Prokurator w piątek zwrócił się także do sądu o zastosowanie aresztu tymczasowego wobec B. Sąd nie uwzględnił tego wniosku, wskazując na fakt, iż proces został zakończony i nie istnieje już potrzeba zabezpieczenia jego przebiegu, zaś nieprawomocny wyrok jeszcze nie zapadł i nie można przesądzać, czy B. grozi kara i czy będzie ona surowa.
Ze względu na skomplikowanie sprawy sędzia Izabela Ledzion odroczyła ogłoszenie wyroku o dwa tygodnie - do 4 października.
Według prokuratury oskarżeni w latach 2005-2007 oszukali około 170 osób, które zainwestowały łącznie ponad 33,5 mln zł.
Dochodzenie w sprawie wszczęto w 2007 r., po zawiadomieniu Komisji Nadzoru Finansowego. W śledztwie ustalono, że Bogusław B. działał w imieniu spółki z siedzibą w Wlk. Brytanii; prezesem innej ze spółek był Maciej G. Oskarżono ich o to, że wprowadzali inwestorów w błąd, zawierając z nimi poprzez siatkę pośredników umowy. Ich przedmiotem było zarządzanie wpłacanym przez klientów kapitałem; w zamian mieli otrzymywać odsetki.
W rzeczywistości tworzyli oni pozory profesjonalnej działalności inwestycyjnej. Zamiast gwarantowanego inwestorom jednoprocentowego zysku tygodniowo, czyli 52 proc. rocznie, oraz gwarancji zwrotu kapitału, stworzyli system służący jedynie do wyłudzania środków na zasadzie tzw. piramidy finansowej
— informowała prokuratura.
Przez jakiś czas umowy były obsługiwane terminowo. Pieniądze pochodziły z wpłat nowych klientów lub z tych samych środków, które przekazał inwestor. Znaczna część zainwestowanych środków nigdy nie została zwrócona.
W warszawskim sądzie okręgowym od września 2016 r. trwa oddzielny proces, w którym Bogusław B. i jeszcze inna osoba są oskarżeni o „pranie brudnych pieniędzy”. Chodzi o kwotę 2,7 mln euro, pochodzącą z oszustwa dokonanego na szkodę szwajcarskiej spółki. Według prokuratury, pieniądze których dotyczy sprawa wpłacono w styczniu 2014 r. na rachunek bankowy w Polsce, a - jak się okazało - pochodziły one z oszustwa dokonanego na niekorzyść jednej ze spółek w Szwajcarii. W tej sprawie termin kolejnej rozprawy wyznaczony jest na 18 października.
Sprawa Art-B, w której skazany został Bogusław B., była najgłośniejszą aferą początków III RP. B. ze wspólnikiem Andrzejem Gąsiorowskim - który zgodził się na podawanie nazwiska - mieli, omijając prawo za pomocą tzw. oscylatora, zarobić 4,2 bln ówczesnych zł. W 1991 r. wspólnicy uciekli z Polski i osiedli w Izraelu. Bogusław B. został w 1994 r. zatrzymany w Szwajcarii, wydany Polsce i skazany w 2000 r. na 9 lat więzienia. Zaliczono mu czas przebywania w areszcie. W połowie 2004 r. wyszedł na wolność.
W 2014 r. prokuratura, prowadząca sprawę Gąsiorowskiego, umorzyła z powodu przedawnienia wątek śledztwa dotyczący oscylatora. Do sądu trafił zaś akt oskarżenia wobec Gąsiorowskiego ws. przywłaszczenia w latach 1990-91 mienia spółki Art-B. Zarzut mówił o blisko 71,8 mln zł - w przeliczeniu na obecne złotówki. W 2015 r. Sąd Okręgowy w Kaliszu umorzył ten wątek ze względu na przedawnienie. Gąsiorowski mówił, że żałuje, iż został pozbawiony możliwości stwierdzenia przez sąd jego niewinności.
ems/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/464750-prokurator-chce-8-lat-wiezienia-dla-b-szefa-art-b