Krzysztof R., były Kierownik Działu Nieruchomości Dekretowych i Związków Wyznaniowych w Biura Gospodarki Nieruchomościami jest wśród trójki zatrzymanych dziś rano przez CBA osób zamieszanych w aferę reprywatyzacyjną. Z nieoficjalnych informacji portalu wPolityce.pl wynika, że utrudniał on śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Regionalną we Wrocławiu. To już drugie zatrzymanie byłego urzędnika warszawskiego ratusza. Wcześniej, w 2017 roku wsypał go mec. Robert Nowaczyk - znany rekin reprywatyzacyjny.
Nazwisko Krzysztofa R. pojawiło się w wyjaśnieniach składanych przez mec. Roberta Nowaczyka i jego biznesowego partnera Janusza P., które ujawnił w ubiegłym roku tygodnik Sieci. Krzysztof R. został zatrzymany po raz pierwszy już w grudniu 2017 roku. Jest podejrzany o przyjęcie w latach 2011 - 2016 korzyści majątkowych o łącznej wartości nie mniejszej niż 300 tys. zł. Miał to zrobić w zamian za przychylne i pozytywne rozpoznanie wniosków reprywatyzacyjnych dotyczących m. in. nieruchomości przy ulicy Garwolińskiej 11, Borzymowskiej, Wolskiej 32, 99, 101, 103, Piaseczyńskiej 32 w Warszawie. We wszystkich przypadkach pełnomocnikiem nabywców roszczeń reprywatyzacyjnych był podejrzany adwokat Robert Nowaczyk. To on opowiedział o korumpowaniu R.
My zabiegaliśmy o kontakty z Krzysztofem R. ok. 2011 roku. Ten kontakt był w tym okresie uzasadniony z tego powodu, że mu dopiero mieliśmy „towar”, tzn zasadne roszczenia odszkodowawcze.(…). Chcieliśmy aby nikt „na dole” z urzędników ratusza nie blokował naszych spraw odszkodowawczych. Podczas tego spotkania (w mieszaniu Roberta N. - red.) spożywaliśmy alkohol - wódkę. Krzysztof R. został u mnie na noc i i ode mnie poszedł do pracy. (…) Drugie spotkanie było już bardziej konkretne.(…) Ustaliliśmy z R., ze będziemy współpracować
– zeznał w 2017 roku mec. Robert Nowaczyk.
Wspólnie z Januszem P. ustaliłem, ze każdorazowo będziemy Krzysztofowi R, wręczać pieniądze w kwotach po 20 lub 30 tys. złotych. (…) Wręczenie łapówki wyglądało w następujący sposób. (…) Krzysztof R. przyszedł, napiliśmy się wódki i zjedliśmy.(…) z szafy wyjąłem przygotowane na ten cel pieniądze w kwocie 20 tys. złotych. To był plik pieniędzy w gotówce o nominałach 100 lub 200 złotych zawinięte gumką. Krzysztof R. pieniądze przyjął, nie przeliczył. (…) Łapówki wręczałem przez okres pięciu lat, do czasu wybuchu afery reprywatyzacyjnej w mediach. On (Krzysztof R. - red.) zawsze sugerował, że kwota 20 tys. to trochę za mało. Wręczyliśmy Krzysztofowi R. nie mniej niż 300 tys. złotych. Zresztą Krzysztof R. nie byłby nam potrzebny, gdybyśmy nie mieli po swojej stronie „góry” - Jakuba R. Umawialiśmy się telefonicznie lub przez sms. Wtedy zawsze był ten sam kod - umawialiśmy się na „oglądnie meczu”
– sypał Nowaczyk przed prokuratorem.
Krzysztof R,. zeznawał też przed Komisją Weryfikacyjną. To pon zeznał, że Marek Mossakowski czuł się w gabinetach ratusza jak u siebie.
Marek Mossakowski był częstym interesantem m.st. Warszawy, znaliśmy jego sytuację od 2002 roku. Zasypywał urząd rozmaitymi monitami. Groził nam. Potem pojawiły się informacje prasowe, że w zakresie podejścia do lokatorów dochodzi do konfliktów.(…)Mieliśmy wątpliwości, mając wiedzę o takim, a nie innym traktowaniu lokatorów, ale nie mogliśmy nic więcej czynić
– powiedział Krzysztof R. przed Komisją Weryfikacyjną.
Członkowie Komisji Weryfikacyjnej udowodnili też, że ratusz niejednokrotnie podejmował decyzje tylko na podstawie dokumentów przynoszonych przez handlarzy roszczeń.
Jeśli dokumenty dostarczone przez osoby z roszczeniami nie budziły wątpliwości - urząd nie podejmował dodatkowych czynności
– stwierdził świadek.
Oznacza to, że urzędnicy wierzyli we wszystko co przedstawiali im np. handlarze roszczeniami. Podobnie wyglądała sytuacja w kwestii umów indemnizacyjnych. W ramach tych umów PRL „spłaciło” niektóre kraje jeśli chodzi o kwestie roszczeń do nieruchomości. Osobom z obywatelstwem tych krajów nie przysługują już roszczenia.
Członkowie komisji pytali świadka, czy w ramach ratusza rozmawiano o losie pozbawianych mieszkań lokatorów.
Nie pamiętam konkretnych rozmów na temat losu mieszkańców po reprywatyzacji.(…) Z tyłu głowy mieliśmy to, że burmistrz, w ramach zasobów lokalowych, może realizować politykę lokalową. Nie posiadaliśmy instrumentarium, by zrobić coś dla lokatorów
– przekonywał.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/440895-wplywowy-urzednik-gronkiewicz-waltz-utrudnial-sledztwo