Kolejna kompromitacja prokuratora Krzysztofa Parchimowicza, byłego dyrektora Biura do Spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej, który dziś stanął przed komisją śledczą ds. VAT. Parchimowicz, który stoi na czele skrajnie upolitycznionego stowarzyszenia prokuratorskiego, które toczy wojnę z rządem, odpowiadał dzisiaj na pytania posłów. Szczególnie jedno musiało być dla niego niewygodne. Chodzi o pismo - instrukcję, które rozesłał on do śledczych w 2009 roku. Parchimowicz nakazał, aby śledczy w sprawach dotyczących przestępstw VAT-owskich nie stawiali zarzutów z kodeksu karnego, tylko skarbowego, który przewiduje niższe kary. To pozwoliło na rozkwit tej przestępczości. Przestępcom w białych kołnierzykach „opłacało” się kraść. Parchimowicz przyznał też, że o przestępczości gospodarczej nie miał większego pojęcia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Sprawił, że oszuści VAT mogli poczuć się bezkarnie. Kim jest prokurator Parchimowicz, który jutro stanie przed komisją śledczą?
Co szokujące, Parchimowicz stwierdził dziś, że był zdziwiony, iż prokuratorzy traktują każdego podejrzanego czy oskarżonego o zaniżanie należności podatkowych jako przestępcę!
Takie automatyczne stosowanie orzeczenia SN może (…) stanowić pewien kłopot, jeśli chodzi o realizację praw osób podejrzanych i oskarżonych.
– stwierdził Parchimowicz.
Wskazał również, że potwierdzenia niejednolitej praktyki prokuratorów zakresie kwalifikacji przestępstw podatkowych dostarcza „analiza aktów oskarżenia i wyroków z roku 2010”.
Ponoszę konsekwencje wysłania do prokuratorów pisma, by za przestępstwa VAT-owskie stawiać zarzuty nie z kodeksu karnego, tylko skarbowego.
– przyznał jednak Krzysztof Parchimowicz.
Przewodniczący komisji Marcin Horała pytał podczas wtorkowego posiedzenia o okoliczności sporządzenia pisma z 27 lutego 2009 roku do prokuratorów, w którym Parchimowicz nakazał, aby śledczy w sprawach dotyczących przestępstw VAT-owskich nie stawiali zarzutów z kodeksu karnego, tylko skarbowego, który przewiduje niższe kary.
Nie było żadnej ingerencji z zewnątrz. Nie było pomysłu, który by pochodził z zewnątrz. To pismo zostało sporządzone w Biurze (do Spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej - PAP) w wyniku obserwacji praktyki prokuratorskiej.
– bronił się Parchimowicz.
Pytany przez posła PiS Kazimierza Smolińskiego o podejrzaną filozofię karania za przestępstwa skarbowe, Parchimowicz powiedział, że zgodnie z kks „najpierw jest zwrot, potem kara finansowa, a dopiero na końcu kara pozbawienia wolności”.
W Kodeksie karno-skarbowym nie ma miejsca na 25 lat więzienia.
– mówił.
Ze słów Parchimowicza można wyciągnąć niepokojący wniosek, z którego wynika, że Parchimowicz nie miał zielonego pojęcia co dzieje się w sferze zagrożeń ekonomicznych Polski.
Powiedział też, że nie otrzymywał raportów ABW, CBA o sytuacji ekonomicznej kraju, „a być może nie otrzymywałem też raportów Generalnego Inspektora Informacji Finansowej”. Nie odpowiedział też Smolińskiemu na pytanie, czy dostał raport CBŚ z kwietnia 2008 roku o przestępczości zorganizowanej w Polsce. „Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie bez zapoznania się z treścią tego raportu” - mówił.
Na pytanie, czy zdawał sobie sprawę, że w 2015 roku 35 proc. spraw z art. 76 kks było umarzanych, 35 zawieszanych, a tylko 28 trafiało do sądów, były szef Biura do Spraw Przestępczości Zorganizowanej PK odrzekł: „nie mam pojęcia o czym pan przewodniczący mówi”.
Jednym z najbardziej kompromitujących Parchimowicza momentów przesłuchania nastąpiło, gdy został on spytany o swoje doświadczenie zawodowe.
Nikt nie dociekał mojego doświadczenia w prowadzeniu śledztw w sprawie nadużyć finansowych i skarbowych. Nie jest ono duże i dotyczy spraw typowych w latach 90-tych.
– stwierdził Krzysztof Parchimowicz, były dyr. Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej:
WB,PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/438665-blamaz-parchimowicza-przed-komisja-sledcza-vat