Portal wPolityce.pl dotarł do informacji, z których wynika, że Wojciech J., który oskarża CBA o „zatuszowanie” rzekomej seksafery w Sejmie domagał się 10 tys. złotych od Biura za „konsultacje” w sprawie tajemniczych nagrań. Te zawierały ponoć kompromitujące treści dla ważnego polityka PiS. To nie koniec. Wojciech J. odbył w maju ub. roku spotkanie z funkcjonariuszami CBA w jednym z elbląskich parków, gdzie padła finansowa propozycja. W trakcie spotkania okazało się, że sam Wojciech J., mimo wcześniejszych zapewnień, nie posiadał rzeczonego nagrania i wskazał osobę, która jest w jego posiadaniu.
CZYTAJ TAKŻE:CBA tuszowało postępowanie dot. posła PiS? Zdecydowana reakcja Matusiewicza: „Nieprawdziwe i oszczercze informacje”
Koniec maja 2018 roku. Dwóch funkcjonariuszy CBA spotyka się z Wojciechem J. w jednym z elbląskich parków. Były już funkcjonariusz komunikuje się wcześniej ze swoimi rozmówcami tylko przy pomocy sms. Wojciech J. umawia się na spotkanie. Obiecuje, że będzie miał ze sobą nagrania - dowody, które kompromitują wysoko postawionego polityka Prawa i Sprawiedliwości, jednej z najważniejszych person w konstytucyjnej hierarchii politycznej Polski. Wojciech J. proponuje „Ernestowi” (Ernestowi Bejdzie, szefowi CBA) „deal”. Centralne Biuro Antykorupcyjne ma płacić mu 10 tys. złotych za „konsultację” lub „spotkanie” z funkcjonariuszami. Jednocześnie twierdzi, że jego „OZI” (osobowe źródło informacji) jest w posiadaniu kompromitujących nagrań. Pada sugestia, że nagranie zostanie przekazane funkcjonariuszom. Propozycja Wojciecha J. przyjęta jest z nieufnością.
CZYTAJ TAKŻE:Polityk PiS nagrany z prostytutką? Grzegrzółka: Sprawą zajęło się CBA. Żadne przesłanki nie potwierdzają zdarzenia
W trakcie spotkania w parku, do którego doszło 28 maja 2018 r. okazuje się jednak, że Wojciech J. nie ma przy sobie nagrań. Mało tego. Przekonuje, że dysponuje nimi jego „OZI”. Funkcjonariusze przyjmują te informacje ze zdziwieniem. Słowa J. stoją w sprzeczności z poprzednią treścią rozmów. Wojciech J. początkowo nie mówi też już o 10 tys. złotych za „konsultacje”. Jednocześnie twierdzi, że jego „OZI”, który jest w posiadaniu nagrań może zrobić z nimi co chce, na co on nie ma żadnego wpływu. Twierdzi, że „musi zadbać o swoją kwestię finansową”. Narzeka, że nie ma kolegów w CBA, gdyż wielu z nich „wyleciało przez niego na zbity pysk”. W pewnym momencie wraca jednak temat „konsultacji”. Funkcjonariusze mają przekazać „Staremu”, że Wojciech J. chce być”doradcą”. J. mówi,że w zaszyfrowanej szafie w siedzibie CBA trzyma kompromitujące nagrania posła (nasza redakcja jest w posiadaniu informacji o nazwisku tego polityka, ale ze względu na jego dobre imię i możliwe konfabulacje Wojciecha J. nie upubliczniamy personaliów posła). Przyznaje, że jego „OZI” skopiowało te nagrania i jest w ich posiadaniu. Wojciech J. mówi o potrzebie „zorganizowania” dwóch mieszkań, w których może dojść do przekazania nagrania funkcjonariuszom CBA. Nie che doprecyzować szczegółów. Inaczej jest z propozycją „gratyfikacji”. Wojciech J. domaga się, by przelewy były wykonywane oficjalnym przelewem z CBA. Dlaczego? Przekonuje, że nie chce mieć problemów z urzędem skarbowym. To dziwna propozycja, zważywszy, że wcześniej chciał otrzymywać pieniądze w trakcie „konsultacji”, do reki.
Rozmowa w elbląskim parku nie „klei” się. Funkcjonariusze i Wojciech J. ustalają, że będą pozostawali w kontakcie. Ten następuje bardzo szybko, bo już następnego dnia popołudniu i stanowi ważny zwrot w tej historii. Wojciech J. drastycznie zmienia swoją „wersję” i narrację. Twierdzi, że jego „OZI” nie chce żadnych kontaktów z CBA i o przekazaniu nagrania nie może być mowy. Twierdzi, że „osoba będąca w posiadaniu nagrania” zamierza je upublicznić. Wojciech J. wycofuje się też z ewidentnej propozycji korupcyjnej, którą była propozycja zostania „konsultantem”. Nie chce utrzymywać już kontaktów z funkcjonariuszami.
W poniedziałek Radio Zet ujawniło pismo do premiera, które „ujawnia” fakt rzekomej operacji tuszującej sprawę „seksafery”. Wojciech J. twierdzi, że jest ofiarą gróźb i zastraszania. Informuje także, iż został wydalony ze służby, gdyż chciał prowadzić śledztwo w sprawie polityka PiS. Wczoraj informację J. zdementowało centralne Biuro Antykorupcyjne. Posłowie PO-KO zwrócili się do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego o „podjęcia niezwłocznych działań” w celu wyjaśnienia sprawy rzekomego „tuszowaniu” śledztwa CBA dot. posła PiS.
Warto zadać pytanie, czy politycy PO-KO znali wszystkie kulisy sprawy? Czy Radio Zet posiadało informacje o spotkaniu funkcjonariuszy CBA z Wojciechem J. w elbląskim parku? Z naszych informacji wynika, że kilku dziennikarzy odmówiło zajęciem się „seksaferą”. A może sam J. utajnił przed dziennikarzami ten fakt, zaś politycy PO-KO wykorzystali rzekomą aferę w politycznej bijatyce z PiS? Chcieliśmy wczoraj porozmawiać o sprawie z Wojciechem J. Ten jednak odmówił i odesłał nas do swojego prawnika.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/437722-seksafera-byly-agent-chcial-pieniedzy-od-cba-za-milczenie