„Gazeta Wyborcza” postanowiła przypuścić atak na Patryka Jakiego i Zbigniewa Ziobro za to, że w stworzonym przez resort sprawiedliwości tzw. rejestrze pedofilów…nie ma księży. Czyżby Czerskiej kończyły się pomysły jak zaszkodzić kandydatowi Zjednoczonej Prawicy w kampanii wyborczej?
Duchowny, który przez 10 lat molestował i zmuszał do seksu ministrantów, a następnie został za to prawomocnie skazany, nie figuruje na stworzonej przez Ministerstwo Sprawiedliwości liście pedofilów. Dlaczego?
—pisze na pierwszej stronie „Gazeta Wyborcza”.
Na oskarżenia gazety odpowiedział Sebastian Kaleta. Przyznał, że księży, tak jak każdego innego, obowiązują te same przepisy i nikogo rejestr pedofilów nie chroni.
Księży, tak jak każdego innego, obowiązują te same przepisy. Nikogo rejestr pedofilów nie chroni. Fakt, że nie znajdują się tam księża (w rejestrze jawnym), oznacza, że księża nie popełniali najbrutalniejszych przestępstw (tam się kwalifikują brutalne gwałty)
—napisał na Twitterze członek Komisji Weryfikacyjnej.
Odpowiedź nie była w smak „Wyborczej”,która założyła, że należy uderzyć w Kościół piętnując księży, a tym samym w Patryka Jakiego, Który „chroni księży pedofilów”.
W kampanii wyborczej Jakiemu wypomniano, że na liście brak nazwisk księży skazanych za pedofilię. Kaleta, odpierając te zarzuty, powiedział nieprawdę, by ochronić przełożonego
—napisał Marcin Kącki z „GW”.
Księżą to tylko ludzie, tak samo słabi i posiadający liczne wady, jak każdy inny człowiek. Powinni świecić przykładem dla wiernych, niestety nieliczna garstka upada, dopuszczając się haniebnych czynów, które zasługują na potępienie. Kościół tego nie ukrywa, papież Franciszek otwarcie o tym mówi i prosi ofiary księży pedofilów o wybaczenie. Nieprawdą jednak jest, że ten dramat dotyczy większości duchownych. Redakcja z Czerskiej chciałaby natomiast widzieć w co drugim księdzu „bestię”. Wielokrotnie też rzucano kalumnie na różnych kapłanów, a śledztwo wykazało później, że byli niewinni. „GW” postanowiła znaleźć wspomnianą „bestię” by udowodnić, że księża, którzy dopuszczają się odrażających czynów są bezkarni.
W „Dużym Formacie” opisaliśmy przypadek księdza Pawła Kani, który siedzi w więzieniu. Od 2002 r. zwabiał ministrantów, dzieci w wieku 10-12 lat, na plebanię, zabierał na wycieczki, a by ułatwić sobie polowanie, przekupywał rodziców, głęboko wierzących katolików
—pisze gazeta.
Kącki rozwodzi się w swym tekście, jak „bestia”, była „kryta” przez biskupów, mimo, iż kapłan ten „polował na dzieci na ulicy”.
Okazało się, że wśród „bestii” są księża, ale nie można ich ujawnić, bo pokazałoby to prawdziwą skalę procederu w Kościele i naraziło PiS na gniew hierarchów. Lista pozostanie więc ułomna
—pisze Kącki.
To nie pierwszy tekst „Wyborczej”, który ma na celu zohydzanie Kościoła. Łatwo z jednego przypadku próbować na siłę tworzyć regułę. Tak się jednak nie da, bo Polska wciąż na szczęście ma wielu gorliwych kapłanów, którzy jej się wymykają. A wyciąganie pojedynczych przypadków księży, którzy sprzeciwili się swojemu powołaniu do walki z Jakim jest po prostu śmieszne.
pc/”GW”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/411196-gw-brak-juz-pomyslow-jak-uderzyc-w-jakiego