Pana Kobylarza nigdy wcześniej nie widziałam, ale działał w innych nieruchomościach. Wiem od innych lokatorów, że uprzykrzał im życie
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Magdalena Brzeska, córka śp. Jolanty Brzeskiej.
wPolityce.pl: Nie dziwi Panią nagły zanik pamięci Kamila Kobylarza, współpracownika handlarza nieruchomości Marka Mossakowskiego, który odmawiał dziś odpowiedzi na pytania Komisji Weryfikacyjnej?
Magdalena Brzeska: Jest to ewidentne krycie jego mocodawcy. Pana Kobylarza nigdy wcześniej nie widziałam, ale działał w innych nieruchomościach. Wiem od innych lokatorów, że uprzykrzał im życie.
Co opowiadali Pani o jego zachowaniu?
Wiem np. o państwu Barankach, że potrafił uprzykrzać im życie poprzez rozpalanie ogniska, głośną muzykę, wyłączanie światła czy obsikiwanie drzwi. To nie było miłe.
Ale to on stawia się dzisiaj w roli ofiary. Jak Pani to tłumaczy?
Tylko, że zupełnie tego nie zgłaszał, że coś mu się działo. Natomiast lokatorzy zgłaszali, jak on się zasługuje. Jest to przedziwne, że lokatorzy wszędzie go znają i mówią, że uczestniczył w eksmisjach, a on nic nie pamięta. Nie zgadza się to wszystko, co opowiada.
Kobylarz twierdzi też, że nie jest zamożny, a tymczasem przewodniczący Patryk Jaki udowodnił, że posiadał luksusowe BMW. W końcu i świadek sam się do tego przyznał, że należało do niego.
No właśnie, widać więc jaki to biedny człowiek. To dziwne, bo podobno któreś z mieszkań na Nabielaka było jego, wszystko więc co mówił nie trzymało się kupy. Miał podczas zeznania napisane na kartce co ma cały czas czytać. Ewidentnie krył swojego mocodawcę i miał nic nie powiedzieć.
Pani zdaniem dostał instrukcję od Mossakowskiego jak ma zeznawać?
Myślę, że tak. Podobno pan Mossakowski wziął dzisiaj jego pieska. Zresztą Kobylarz sam powiedział, że spotkał się z nim dziś, bo ma małego pieska i ktoś musiał się nim zająć. Jego zeznania więc absolutnie mnie nie przekonują.
Popiera Pani decyzję KW o ukaraniu go grzywną?
Tak dlatego, że to było strojenie sobie żartów z Komisji. On został tutaj wezwany jako świadek i miał składać zeznania, a nie odczytywać głupawą formułkę, że może ich nie składać, bo nie dotyczą reprywatyzacji. Było to niepoważne. Działania takich ludzi, jak Kamil Kobylarz, miały utrudnić życie lokatorom, to oczywiste.
On jednak mówi, że tylko przemieszkiwał w tych kamienicach. Jak Pani to komentuje?
Tak, przemieszkiwał? No to przepraszam, ale przypomina mi się „Miś” …że „tak tylko przechodziliśmy z tragarzami”. Przepraszam za złośliwość, ale to tak mniej więcej wyglądało. Twierdził, że mieszkał dwa lata np. na Dahlberga, przy czym Janusz Baranek podliczył, że mieszkał on tam 6 lat. Przemieszkiwać można dwa, trzy tygodnie, gdy ktoś chce sobie znaleźć mieszkanie, ale on „przemieszkiwał” 6 lat? Zero umowy, zero niczego, to wszystko bardzo dziwne.
A nie dziwne jest to, że „przemieszkiwał” on we wszystkich kamienicach, które przejmował Mossakowski? Czy nie był tam po to, by właśnie gnębić ludzi?
Myślę, że tak. To były akurat kamienice, które zostały przejęte w wyniku reprywatyzacji, więc musi tu być jakiś związek.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/405441-nasz-wywiad-brzeska-kobylarz-kryl-swego-mocodawce