Zatrzymanie najsłynniejszego świadka koronnego Jarosława S. (właściwie Ł.), ps. Masa pokazuje, że nikt nie może żyć w poczuciu bezkarności. Nawet jeśli przez lata mógł cieszyć się parasolem ochronnym ze strony organów ścigania i mediów. To pozytywny sygnał, bez względu na dalsze losy byłego (?) gangstera.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jarosław S. ps. „Masa” został zatrzymany! Chodzi o wyłudzanie kredytów i powoływanie się na wpływy
Jak udało się ustalić portalowi wPolityce.pl, sprawa może mieć związek z wcześniejszym zatrzymaniem znajomego Masy, podejrzanego o dokonywanie oszustw. Jednak kwestia wyłudzenia kredytów i powoływania się na wpływy w policji (sic!) to tylko jedna strona medalu. Chociaż docierają do nas komunikaty, że zatrzymanie Jarosława S. nie ma związku ze jego statusem świadka koronnego, śledczy być może pokuszą się o dokonanie głębszej weryfikacji pozycji, jaką przez lata mógł cieszyć się Masa. Należy cofnąć się do lat 90.
I tu jest gwóźdź programu. Solidna praca prokuratury rodzi nadzieję na ujawnienie największej farsy w dziejach polskiej walki z przestępczością zorganizowaną. Masa, który chwalił się innemu byłemu gangsterowi z grupy pruszkowskiej, że na potrzeby procesowe stworzył „terminologię”, według której sprawował wydumaną funkcję „kapitana” w strukturach Pruszkowa , przez lata rozdawał karty w procesach jako świadek koronny. Byli gangsterzy mówią jasno, że Jarosław S. kierował jedną z grup przestępczych, które zbiorczo ochrzczono nazwą podwarszawskiego miasta. W świetle ich wersji, a także słów samego zatrzymanego (zaprezentowanych na antenie telewizji wPolsce.pl), Jarosław S. nigdy nie powinien zostać świadkiem koronnym. Oby i ta kwestia nie spędzała snu z powiek pracowników Prokuratury Krajowej. Może bowiem rzucić całkowicie nowe światło na kuriozalne działania organów ścigania w III RP.
Sam takim, a nie innym losem Jarosława S. nie jestem zaskoczony. Mogę tylko zadawać sobie pytanie, dlaczego tak późno. Nie chcę przesądzać sprawy, pozwólmy działać śledczym. Warto jednak zastanowić się, czy sytuacja, w której świadek koronny staje się celebrytą i pozwala sobie wysyłać zawoalowane lub czasem bezpośrednie groźby do dziennikarzy , którzy nie kłaniają mu się w pas (w tym do niżej podpisanego) jest normalna. Gdzie były organy ścigania, gdy ten medialny balon rósł do granic absurdu zasłaniając elementarne poczucie sprawiedliwości i dobrego smaku? Czy nikt przez kilkanaście lat nie zastanowił się nad tym, czy Zarząd Ochrony Świadka Koronnego funkcjonuje prawidłowo?
Być może odpowiedzi na te pytania poznamy niebawem. Oby tym razem Masa nie wcielił się w głównego narratora na etacie w prokuraturze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/394651-zatrzymanie-masy-to-dobry-sygnal-wyslany-do-spoleczenstwa-haslo-nie-ma-swietych-krow-jeszcze-nigdy-nie-bylo-tak-trafne