Do 20 lutego Sąd Najwyższy odroczył ogłoszenie orzeczenia w sprawie dyscyplinarnej sędziego Mirosława Topyły, którego sąd I instancji usunął ze stanu sędziowskiego za kradzież 50 zł. We wtorek, po czterogodzinnej rozprawie, SN zakończył rozpoznawanie sprawy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Sędzia ukradł na stacji benzynowej 50 złotych. Sprawą zajmie się Sąd Najwyższy
Składam swoje życie w ręce sądu
— zakończył swoje wystąpienie przed SN sędzia Topyła (zgodził się na podawanie w mediach swego nazwiska i wizerunku - PAP).
Wcześniej mówił, że sędziowie I instancji zdecydowali się go „poświęcić”, zaś on nie wierzy w hasło „kozioł ofiarny dla oczyszczenia stanu sędziowskiego”.
O zmianę wyroku sądu dyscyplinarnego pierwszej instancji i uniewinnienie sędziego wnieśli obrońcy sędziego oraz - modyfikując stanowisko - zastępca rzecznika dyscyplinarnego płockiego sądu okręgowego sędzia Joanna Cieślak. Wskazywali m.in., że z całkowitą pewnością nie da się zakwestionować tezy o „automatyzmie działania” i „roztargnieniu” obwinionego sędziego, a wątpliwości w sprawie muszą przemawiać na jego korzyść.
W marcu zeszłego roku sędzia Topyła, ówczesny wiceprezes Sądu Rejonowego w Żyrardowie, zabrał banknot położony na ladę stacji paliw pod Sochaczewem przez starszą kobietę, która na chwilę odwróciła się od kasy. Zdarzenie nagrał system monitoringu; widać też było na nim numery jego auta, co pozwoliło na zidentyfikowanie go przez policję.
Minister sprawiedliwości zdecydował o odsunięciu sędziego od obowiązków służbowych i zażądał podjęcia wobec niego czynności dyscyplinarnych. Rzecznik dyscyplinarny Sądu Okręgowego w Płocku, któremu podlega żyrardowski sąd, wniósł o ukaranie Topyły do sędziowskiego sądu dyscyplinarnego za przewinienie służbowe uchybiające godności urzędu. Sam sędzia twierdził, że zrobił to „nieświadomie” i że nie była to kradzież, lecz „fatalna pomyłka”.
W lipcu 2017 r. Sąd Apelacyjny w Łodzi - jako sąd dyscyplinarny I instancji - ukarał Topyłę usunięciem ze stanu sędziowskiego, czyli najwyższą karą dyscyplinarną. SA uznał, że sędzia dokonujący zaboru cudzych pieniędzy traci nieodwołalnie i na zawsze moralne prawo osądzania cudzych uczynków. SA uznał, że materiał dowodowy wskazuje, iż sędzia jest winny popełnienia czynu, a jego działanie było zamierzone.
Sędzia i jego obrońcy odwołali się do SN jako sądu dyscyplinarnego II instancji. Ich zdaniem SA dokonał dowolnej oceny dowodów. Kwestionowali, by sędzia dokonał zaboru pieniędzy „celowo i świadomie”. Wskazywali też, że SA pominął kontekst całej sprawy - fakt, że obwiniony miał dotychczas nienaganną opinię, brak „logicznego motywu” zabrania banknotu oraz przeciążenie pracą i wynikające z niego roztargnienie.
SN rozpoczął rozpoznawanie tej sprawy w październiku zeszłego roku, ale wówczas odroczył rozprawę. Powodem odroczenia było uwzględnienie przez SN wniosku obrońców o przeprowadzenie badań psychologicznych, które miały ustalić profil psychologiczny obwinionego, cechy osobowości i stan emocjonalny na dzień popełnienia zarzucanego mu czynu. W związku z tym sprawa wróciła na wokandę po przeprowadzeniu tych badań.
Podczas wtorkowej rozprawy SN - z wyłączeniem jawności - przesłuchał tego biegłego, zapoznał się również z zapisem monitoringu obrazującym zdarzenie na stacji benzynowej.
pc/PAP
-
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/381305-wyrok-ws-sedziego-ktory-ukradl-50-zl-20-lutego-sad-najwyzszy-wstrzymal-sie-z-jego-ogloszeniem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.