Do 12 grudnia Sąd Apelacyjny w Warszawie odroczył w piątek ogłoszenie wyroku w głośnej sprawie podsłuchów w stołecznych restauracjach. Sąd I instancji na 2,5 roku więzienia skazał biznesmena Marka F. - uznanego za jedynego pomysłodawcę podsłuchów i dysponenta taśm.
Przewodnicząca składu sędziowskiego sędzia Dorota Tyrała po ponad dwugodzinnej rozprawie odroczyła ogłoszenie wyroku - ze względu na zawiłość sprawy. Była to druga rozprawa SA w tej sprawie. Na początku listopada SA wysłuchał dwóch wystąpień obrońców, w piątek przed sądem mowy wygłosili pozostali obrońcy, prokuratorzy oraz pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych.
Sprawa dotyczy nagrywania w latach 2013-2014 r. osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych w dwóch restauracjach. Nagrano m.in. ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę, szefa CBA Pawła Wojtunika. W sumie, podczas 66 nielegalnie nagranych spotkań, utrwalono rozmowy ponad stu osób; prokuraturze udało się ustalić tożsamość 97. Ujawnione w mediach nagrania wywołały w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska.
Sąd Okręgowy w Warszawie w grudniu 2016 r. skazał Marka F. na 2,5 roku więzienia i grzywnę. Szwagier F. - Krzysztof Rybka - i kelner Konrad Lassota dostali kary po 10 miesięcy w zawieszeniu i grzywny. SO odstąpił od ukarania innego kelnera Łukasza N., któremu nakazał zapłatę 50 tys. zł świadczenia pieniężnego. SO orzekł też przepadek korzyści z przestępstwa, uzyskanych przez N. (92,5 tys. zł) oraz Lassotę (27,5 tys. zł).
Obrońcy skazanych wnieśli do SA o ich uniewinnienie albo o zwrot sprawy do SO.
Jedynym bezpośrednim dowodem świadczącym przeciw mojemu klientowi są wyjaśnienia współoskarżonego Łukasza N. Ale złożył on swe wyjaśnienia wyłącznie w postępowaniu przygotowawczym; ani obrońcy innych oskarżonych, ani sąd nie mogli poddać tych wyjaśnień weryfikacji
— mówił broniący F. mec. Marek Małecki, przypominając że N. odmówił w procesie I instancji wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Obrońca dodał, że w śledztwie „wyjaśnienia N. ewoluowały i w odniesieniu do Marka F. należy je uznać za całkowicie niewiarygodne”.
Innym z zarzutów apelacji obrony jest to, że wciąż pojawiają się nowe nagrania, z którymi - według obrony - F. nie miał nic wspólnego: ani wtedy, ani dziś. Według obrony SO pominął wiele istotnych dowodów. Obrona kwestionuje też uznanie przez SO, że ich klient kierował się motywacją finansową i, że nie informował CBA i ABW o nielegalnym nagrywaniu. Apelacje złożyli też pozostali skazani, oprócz Łukasza N.
Prokuratura generalnie chce utrzymania wyroku SO, z drobną korektą formalną.
Zarzuty apelacji obrony są w istocie polemiką z prawidłową oceną dowodów dokonaną przez SO
— mówiła prokurator.
Pełnomocnik nielegalnie nagranych Sikorskiego i Jacka Rostowskiego mec. Roman Giertych wnosił o skazanie trzech głównych podsądnych na kary od 5 do 1,5 roku bez zawieszenia; do uznania sądu zostawił decyzję ws. Rybki.
Obrona każe nam uwierzyć, że nagrania dokonały się same, a oskarżeni zasiedli przed sądem przypadkiem
— mówił.
Mec. Giertych dodał, że „w tej sprawie było i jest drugie dno”.
Motywacja polityczna, która w tej sprawie od początku się narzucała, to jest nie tylko przeświadczenie medialne
— zaznaczył. Ocenił, że „przez złą pracę prokuratury” proces w I instancji nie dał odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące tej sprawy.
Według uzasadnienia SO, naczelną motywacją oskarżonych była chęć wzbogacenia się, a F. był jedynym pomysłodawcą przestępczego procederu oraz „wyłącznym dysponentem nagrań”.
Nie sposób podzielić stanowiska niektórych pełnomocników oskarżycieli posiłkowych, forsujących tezę, iż początkowym i głównym celem oskarżonych miało być nagrywanie osób z kręgu władzy. Jakakolwiek inna, niż finansowa, motywacja sprawców, w ocenie sądu, nie znajduje oparcia w poczynionych ustaleniach faktycznych
— mówił sędzia SO Paweł du Chateau.
SO podkreślał, że intencją całego procederu nie było ujawnienie nieprawidłowości ówczesnej władzy (jak twierdził Lassota). Jak uznał sąd, dla F. był „to sposób prowadzenia biznesu” w celu postawienia się w lepszej sytuacji. Sędzia przyznał, że F. spotykał się z funkcjonariuszami CBA i ABW, ale przed sądem zaprzeczyli oni, by informował ich, że politycy są nielegalnie nagrywani w restauracjach.
On te kontakty traktował czysto instrumentalnie, licząc na pomoc służb w razie kłopotów
— mówił sędzia.
Akt oskarżenia wysłała sądowi we wrześniu 2015 r. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Za nielegalne podsłuchy grozi do 2 lat więzienia.
ak/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/369809-sprawa-afery-podsluchowej-w-sadzie-apelacyjnym-wyrok-zapadnie-12-grudnia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.