Operacja CBA pod kryptonimem „Krystyna” polegała na tym, żeby kontrolować kupno willi w Kazimierzu, gdyż mogła ona zostać wystawiona na sprzedaż w związku z zainteresowaniem się sprawą przez UKS i CBA oraz z szumem medialnym po ujawnieniu nagrania rozmowy Oleksego z Gudzowatym. Służba antykorupcyjna miała dowody, że prawdziwymi właścicielami mogą być Kwaśniewscy i chciała to potwierdzić, dlatego jej agent występował jako kupiec willi. Na operację zakupu kontrolowanego zgodził się ówczesny minister sprawiedliwości i prokurator generalny Andrzej Czuma z PO. Oficer CBA Tomasz Kaczmarek zaprzyjaźnił się z Janem J., synem Marii J. i zdobył od niego cenne informacje (ich rozmowy zostały nagrane). Jan J. opowiedział m.in. Kaczmarkowi (występującemu jako Małecki), że „skończyły się problemy z urzędem skarbowym w związku z Kazimierzem Dolnym”. Jak zeznał Kaczmarek, Jan J. „powiedział, że spadł kamień z serca jego matce i Kwaśniewskim”. Były prezydent i jego żona nie mogli się przyznać, że są właścicielami, gdyż „trzeba by wykazać, skąd pochodzą pieniądze na zakup domu”. Maria J. zaproponowała Tomaszowi Małeckiemu (oficerowi CBA Kaczmarkowi) kupno willi za 3,5 mln zł. Zaraz potem Maria J. zadzwoniła do Jolanty Kwaśniewskiej i przekazała:
Klient mówi, że 350 złotych za te buty to za drogo. Trzeba obniżyć cenę. I cenę obniżono do 3,1 mln zł: 1,6 mln zł miało zostać zapłacone oficjalnie, zgodnie z aktem notarialnym, zaś 1,5 mln zł „pod stołem”, by zapłacić mniejszy podatek.
Maria J. zadzwoniła potem do Marka M. i powiedziała:
Słuchaj, Marek, nie wiem czy wiesz, ale sprzedajesz swój dom”. „Sprzedaję mój dom? A, dobra
—odparł domniemany właściciel.
Do przekazania pieniędzy miało dojść 29 lipca 2009 r. 1,5 mln zł w gotówce miała odebrać Maria J., która w tym celu zamierzała przyjechać do Warszawy z Mazur (była tam gościem Kwaśniewskich). W CBA przygotowano 1,5 mln zł w znakowanych banknotach, żeby można było śledzić ich drogę. Kiedy Jan J. przeliczał pieniądze, do Marii J. zadzwoniła Jolanta Kwaśniewska i powiedziała:
Marylko, a propos tej torby z butami, którą masz odebrać, to dobrze by było, żeby te buty miały rozmiar europejski.
Co oznaczało, że chodzi o euro. Maria J. zadzwoniła następnie do Marka Zabrzeskiego, przyjaciela Kwaśniewskiej i zarządcy jej agencji nieruchomości Royal Wilanów, aby zaaranżować wymianę złotówek na dolary. Potem był telefon do Jolanty Kwaśniewskiej:
Wiesz, Jolu, jestem już po rozmowie z Markiem i a propos tego samochodu, to ten samochód będzie w dobrym standardzie amerykańskim.
Gdy Jan J. przeliczył pieniądze, oddał je matce Marii J., po czym oficer CBA Tomasz Kaczmarek (jako biznesmen Tomasz Małecki) podpisał u notariusza umowę kupna. Następnie CBA zatrzymało Marka Zabrzeskiego, a podczas przeszukania jego biura w sejfie znaleziono 1,5 mln zł w znakowanych banknotach, które miały być wymienione na dolary.
W wywiadzie dla „Faktu” Tomasz Kaczmarek opowiadał:
Oczywiście, byłem w tym domu. Były tam tylko rzeczy państwa Kwaśniewskich. Znajdowało się tam ukryte, tajne pomieszczenie za regałem na książki, tam były pamiątki Aleksandra Kwaśniewskiego: obrazy, książki z dedykacjami. W willi były też rzeczy Jolanty - jej ubrania, suknie. Kilkukrotnie od Jana J. i jego partnerki, Agnieszki słyszałem, że dom w Kazimierzu należy do Jolanty Kwaśniewskiej. Opisali mi też ten cały schemat. Osobami, które posiadają pieniądze, ale nie mogą tego ujawnić, są państwo Kwaśniewscy. Maria J. to osoba, która chce sprzedać dom, a Marek M. to słup i osoba podstawiona, ale taka, które może kupić dom, bo ma odpowiednie, legalne środki, gdyż jest człowiekiem bardzo bogatym. Jan J. – i jest to nagrane w materiałach śledztwa o tym wszystkim opowiada. Nie wiem, dlaczego prokuratura schowała te materiały do szafy i umorzyła śledztwo. Co więcej, prokuratura nawet nie przesłuchała w tym śledztwie Jolanty Kwaśniewskiej! Nie zadano jej ani jednego pytania.
W sprawie „willi Kwaśniewskich” prokuratura w Katowicach umorzyła w 2010 r. śledztwo dotyczące ukrywania majątku przez byłego prezydenta i jego żonę. Postawiła natomiast zarzut pomocnictwa Marii J. i Janowi J., zaś Markowi M. - zarzut poświadczenia nieprawdy i oszustwa skarbowego. Okazało się, że w czasach rządów PO-PSL winą próbowano obarczyć tych, którzy starali się bezczelne przekręty wyjaśnić i ukrócić, czyli Mariusza Kamińskiego oraz oficerów CBA. I przeciwko nim złożono doniesienie do prokuratury. Teraz pojawiła się szansa, żeby ten bezczelny przekręt nie pozostał bezkarny, jeśli chodzi o tych, którzy są w niego naprawdę uwikłani.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Operacja CBA pod kryptonimem „Krystyna” polegała na tym, żeby kontrolować kupno willi w Kazimierzu, gdyż mogła ona zostać wystawiona na sprzedaż w związku z zainteresowaniem się sprawą przez UKS i CBA oraz z szumem medialnym po ujawnieniu nagrania rozmowy Oleksego z Gudzowatym. Służba antykorupcyjna miała dowody, że prawdziwymi właścicielami mogą być Kwaśniewscy i chciała to potwierdzić, dlatego jej agent występował jako kupiec willi. Na operację zakupu kontrolowanego zgodził się ówczesny minister sprawiedliwości i prokurator generalny Andrzej Czuma z PO. Oficer CBA Tomasz Kaczmarek zaprzyjaźnił się z Janem J., synem Marii J. i zdobył od niego cenne informacje (ich rozmowy zostały nagrane). Jan J. opowiedział m.in. Kaczmarkowi (występującemu jako Małecki), że „skończyły się problemy z urzędem skarbowym w związku z Kazimierzem Dolnym”. Jak zeznał Kaczmarek, Jan J. „powiedział, że spadł kamień z serca jego matce i Kwaśniewskim”. Były prezydent i jego żona nie mogli się przyznać, że są właścicielami, gdyż „trzeba by wykazać, skąd pochodzą pieniądze na zakup domu”. Maria J. zaproponowała Tomaszowi Małeckiemu (oficerowi CBA Kaczmarkowi) kupno willi za 3,5 mln zł. Zaraz potem Maria J. zadzwoniła do Jolanty Kwaśniewskiej i przekazała:
Klient mówi, że 350 złotych za te buty to za drogo. Trzeba obniżyć cenę. I cenę obniżono do 3,1 mln zł: 1,6 mln zł miało zostać zapłacone oficjalnie, zgodnie z aktem notarialnym, zaś 1,5 mln zł „pod stołem”, by zapłacić mniejszy podatek.
Maria J. zadzwoniła potem do Marka M. i powiedziała:
Słuchaj, Marek, nie wiem czy wiesz, ale sprzedajesz swój dom”. „Sprzedaję mój dom? A, dobra
—odparł domniemany właściciel.
Do przekazania pieniędzy miało dojść 29 lipca 2009 r. 1,5 mln zł w gotówce miała odebrać Maria J., która w tym celu zamierzała przyjechać do Warszawy z Mazur (była tam gościem Kwaśniewskich). W CBA przygotowano 1,5 mln zł w znakowanych banknotach, żeby można było śledzić ich drogę. Kiedy Jan J. przeliczał pieniądze, do Marii J. zadzwoniła Jolanta Kwaśniewska i powiedziała:
Marylko, a propos tej torby z butami, którą masz odebrać, to dobrze by było, żeby te buty miały rozmiar europejski.
Co oznaczało, że chodzi o euro. Maria J. zadzwoniła następnie do Marka Zabrzeskiego, przyjaciela Kwaśniewskiej i zarządcy jej agencji nieruchomości Royal Wilanów, aby zaaranżować wymianę złotówek na dolary. Potem był telefon do Jolanty Kwaśniewskiej:
Wiesz, Jolu, jestem już po rozmowie z Markiem i a propos tego samochodu, to ten samochód będzie w dobrym standardzie amerykańskim.
Gdy Jan J. przeliczył pieniądze, oddał je matce Marii J., po czym oficer CBA Tomasz Kaczmarek (jako biznesmen Tomasz Małecki) podpisał u notariusza umowę kupna. Następnie CBA zatrzymało Marka Zabrzeskiego, a podczas przeszukania jego biura w sejfie znaleziono 1,5 mln zł w znakowanych banknotach, które miały być wymienione na dolary.
W wywiadzie dla „Faktu” Tomasz Kaczmarek opowiadał:
Oczywiście, byłem w tym domu. Były tam tylko rzeczy państwa Kwaśniewskich. Znajdowało się tam ukryte, tajne pomieszczenie za regałem na książki, tam były pamiątki Aleksandra Kwaśniewskiego: obrazy, książki z dedykacjami. W willi były też rzeczy Jolanty - jej ubrania, suknie. Kilkukrotnie od Jana J. i jego partnerki, Agnieszki słyszałem, że dom w Kazimierzu należy do Jolanty Kwaśniewskiej. Opisali mi też ten cały schemat. Osobami, które posiadają pieniądze, ale nie mogą tego ujawnić, są państwo Kwaśniewscy. Maria J. to osoba, która chce sprzedać dom, a Marek M. to słup i osoba podstawiona, ale taka, które może kupić dom, bo ma odpowiednie, legalne środki, gdyż jest człowiekiem bardzo bogatym. Jan J. – i jest to nagrane w materiałach śledztwa o tym wszystkim opowiada. Nie wiem, dlaczego prokuratura schowała te materiały do szafy i umorzyła śledztwo. Co więcej, prokuratura nawet nie przesłuchała w tym śledztwie Jolanty Kwaśniewskiej! Nie zadano jej ani jednego pytania.
W sprawie „willi Kwaśniewskich” prokuratura w Katowicach umorzyła w 2010 r. śledztwo dotyczące ukrywania majątku przez byłego prezydenta i jego żonę. Postawiła natomiast zarzut pomocnictwa Marii J. i Janowi J., zaś Markowi M. - zarzut poświadczenia nieprawdy i oszustwa skarbowego. Okazało się, że w czasach rządów PO-PSL winą próbowano obarczyć tych, którzy starali się bezczelne przekręty wyjaśnić i ukrócić, czyli Mariusza Kamińskiego oraz oficerów CBA. I przeciwko nim złożono doniesienie do prokuratury. Teraz pojawiła się szansa, żeby ten bezczelny przekręt nie pozostał bezkarny, jeśli chodzi o tych, którzy są w niego naprawdę uwikłani.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/316447-odkopywana-wlasnie-sprawa-willi-kwasniewskich-w-kazimierzu-to-patologie-iii-rp-w-pigulce?strona=2