Tragiczna śmierć Jolanty Brzeskiej, zamordowanej w marcu 2011 roku obrończyni lokatorów, walczącej z warszawską mafią czyścicieli kamienic, jest powszechnie znana. Spalone szczątki kobiety odnalezione zostały w Lesie Kabackim, śledztwo umorzono. Dopiero po zmianach Minister Sprawiedliwości-Prokurator Generalny zarządził nowe śledztwo, które miejmy nadzieję doprowadzi do ustalenia i osądzenia sprawców tej okrutnej zbrodni.
Warto wszak przypomnieć, co prokuratorzy w tej sprawie wcześniej wyprawiali. Posługuję się wiedzą z oficjalnej odpowiedzi Prokuratora Generalnego, udzielonej na oświadczenie senatora Grzegorza Wojciechowskiego, który wraz z grupą kilku innych senatorów pytał w kwietniu 2013 roku o sprawę Jolanty Brzeskiej, między innymi o wersje śledcze i dlaczego sprawa została umorzona.
Z odpowiedzi Prokuratora Generalnego wynika, że po znalezieniu spalonych zwłok Jolanty Brzeskiej w Lesia Kabackim, po osobistych oględzinach tychże zwłok przez prokuratura, śledztwo najpierw było prowadzone pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci (art. 155 kk.), a dopiero po pół roku od śmierci pani Jolanty, na skutek interwencji i analizy akt w ramach nadzoru, opracowano plan śledztwa, w którym z tak zwanej ostrożności procesowej dopuszczona też została wersja zabójstwa. Jednak na pierwszym planie znalazła się tym razem wersja samobójstwa.
Spalone zwłoki w lesie i dwie podstawowe wersje śledcze – samobójstwo lub działanie nieumyślne. Brakowało tylko koncepcji, że zmarłą zaatakowali kosmici. Równie prawdopodobnej.
Żeby popełnić samobójstwo zmarła musiałaby zakupić kanister z benzyną, udać się z tym kanistrem w dłoni do Lasu Kabackiego autobusem, tam się polać benzyna i podpalić własnoręcznie, a następnie pozbyć się kanistra, jako dowodu rzeczowego samobójstwa.
Taka była koncepcja teoretyczna warszawskiej prokuratury. Trzeba przyznać – nowatorska, albowiem historia kryminalistyki w Polsce zna dwa samospalenia, jedno na Stadionie Dziesięciolecia w 1968 roku, a drugie kilka lat temu pod Kancelarią Premiera. Kryminalistyka nie zna raczej przypadku samopodpalenia się w lesie.
A już wymyślenie wersji nieumyślnego spowodowania śmierci to był jeszcze większy wysiłek twórczy, przekraczający granice wyobraźni. Musiałby ktoś spacerować niewinnie po lesie z kanistrem benzyny w ręku, potknąć się i oblać niechcący przypadkową kobietę, po czym równie niechcący ją podpalić, zapewne podczas przypadkowych i niezamierzonych manewrów zapalniczką.
Prokurator Generalny przyznał senatorom, że w ramach śledztwa istotnie
„…nie poczyniono podstawowych ustaleń odnośnie tego, co i o której godzinie robiła Jolanta B. w krytycznej dacie, a także osób, co do których istniało przypuszczenie, że mogłyby mieć związek z jej śmiercią…”
Skoro nie ustalono co zmarła robiła w dniu śmierci ani z kim się kontaktowała, to znaczy, że nie ustalono niczego. Skądinąd - jak można było ustalić cokolwiek, wszak samobójstwo lub działania nieumyślne to nie były przecież poważne wersje, lecz fantazje śledcze.
Warto ustalić, kto je snuł i dlaczego, w prokuraturze całkowicie wówczas niezależnej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/314359-samobojstwo-jolanty-brzeskiej-lub-dzialanie-nieumyslne-warto-ustalic-kto-te-fantazje-sledcze-snul-i-dlaczego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.