Zabójcy rowerzysty z Pabianic skazani. Pobili mężczyznę, bo ten zwrócił im uwagę

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Pixabay
fot. Pixabay

Na karę 8 i 4 lat więzienia skazał łódzki Sąd Okręgowy 26-latka i 29-latka, którzy doprowadzili do śmierci 31-letniego rowerzysty w Pabianicach. W wyniku ich ataku poruszający się rowerem mężczyzna wpadł na nadjeżdżający z przeciwka autobus i głową zbił szybę.

Rowerzysta zginął na miejscu.

Zdaniem prokuratury 26-letni mieszkaniec Pabianic, który uderzył rowerzystę, widział nadjeżdżający autobus i miał świadomość, że jego działanie może doprowadzić do śmierci 31-latka, dlatego postawiono mu zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Sąd dokonał zmiany kwalifikacji prawnej czynu na pobicie ze skutkiem śmiertelnym i skazał doprowadzonego z aresztu śledczego mężczyznę na 8 lat więzienia.

Wyrokiem objęto także dwóch pozostałych uczestników zdarzenia; 29-latek za pobicie ze skutkiem śmiertelnym ma odbyć karę 4 lat więzienia, a 21-latek za czyn zakwalifikowany jako pomocnictwo do pobicia został skazany na 2 lata więzienia.

Do tragedii doszło w grudniu 2014 roku w Pabianicach. Według prokuratury, 20-letni wówczas kierowca renault zawracał w niedozwolonym miejscu, a rowerzysta zwrócił mu uwagę. Później do auta wsiedli dwaj pozostali oskarżeni. Razem pojechali za 31-latkiem.

Na jednej z najbardziej ruchliwych ulic w Pabianicach samochód wyprzedził rowerzystę, zatrzymał się i wybiegli z niego dwaj mężczyźni. Według ustaleń sądu, 29-latek próbował złapać rowerzystę i ściągnąć go z roweru, czym spowodował zmianę toru jazdy roweru w stronę 26-latka, który również użył przemocy wobec cyklisty, uderzając go w okolicę głowy.

Spowodowało to dalszą zmianę toru jazdy roweru; 31-latek stracił nad nim panowanie i wjechał na przeciwległy pas jezdni pod jadący z przeciwka autobus. Zdaniem sądu, działanie obu oskarżonych doprowadziło do narażenia rowerzysty na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. W następstwie ich działań rower zderzył się z autobusem i doszło do przerzucenia ciała rowerzysty nad jednośladem. Mężczyzna uderzył głową w słupek i szybę autobusu. Uderzenie było tak silne, że zniszczyło kask na głowie rowerzysty, który doznał licznych obrażeń wielonarządowych, w wyniku których zginął na miejscu.

Wszyscy oskarżeni uciekli z miejsca tragedii. Następnego dnia na policję zgłosił się kierowca auta. Dwaj pozostali oskarżeni ukrywali się; zgłosili się dopiero trzy dni po zdarzeniu.

Sąd nie uwierzył w wyjaśnienia oskarżonych, którzy twierdzili, że chcieli jedynie zatrzymać rowerzystę, aby wyjaśnić z nim sytuację; według ich zeznań rowerzysta miał wcześniej nieprawidłowo poruszać się poza wyznaczoną ścieżką rowerową, a także - gdy przez pewien czas jechali równolegle obok niego - miał m.in. pokazywać im obraźliwe gesty.

Sąd nie dał temu wiary, bo nie sposób przyjąć, że oskarżeni chcieli zatrzymać rowerzystę na filozoficzną rozmowę o tym, jak bezsensowne jest rozwiązywanie konfliktów na podstawie obelg i obraźliwych gestów. Zgodnie z zeznaniami świadków (…) oskarżeni chcieli zatrzymać rowerzystę i po prostu mu „wlać”, czyli przedstawić swój punkt widzenia na jego niewłaściwe zachowanie w sposób, w jaki w swoim środowisku tego typu sprawy załatwiają

— podkreślił sędzia Ryszard Lebioda.

W ocenie sądu żaden dowód czy okoliczności zdarzenia nie uprawniały do postawienia dwóm oskarżonym zarzutu działania z zamiarem zabójstwa - do czego skłaniał się prokurator, żądając dla 26-latka kary 15 lat więzienia. Z zeznań kierowcy autobusu wynika, że mężczyźni oczekujący na nadjeżdżającego rowerzystę, byli odwróceni tyłem do zbliżającego się autobusu i go nie widzieli; ich wersję potwierdza przeprowadzona przez biegłego symulacja.

Sędzia dodał, że publicznie kreowano obraz, w którym dwaj oskarżeni celowo wepchnęli rowerzystę pod autobus, jednak nie znalazło to odzwierciedlenia w materiale dowodowym.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że sformułowany przez prokuraturę zarzut był oparty nie tyle na materiale dowodowym, ile na doniesieniach medialnych i że wychodził on naprzeciw oczekiwaniom społecznym. A rozstrzygnięcie sądu karnego musi być oparte na ustaleniach faktycznych, które z kolei muszą opierać się na zgromadzonym materiale dowodowym

— zaznaczył sędzia.

Wyrok nie jest prawomocny; apelację zapowiedziała prokuratura i obrońca jednego z oskarżonych.

lap/PAP

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych