Paraliż po nieudanej operacji. Jest wyrok dla ortopedy

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
fot. FreeImages
fot. FreeImages

Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się we wtorek proces odwoławczy w sprawie ortopedy z miejscowego Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, oskarżonego o błąd w sztuce lekarskiej. Po operacji kręgosłupa młoda dziewczyna jest częściowo sparaliżowana.

Zdarzenie miało miejsce blisko 3,5 roku temu. Młoda dziewczyna, studentka Uniwersytetu w Białymstoku po wypadku trafiła do kliniki ortopedii i traumatologii tamtejszego szpitala klinicznego. Okazało się, że potrzebna jest operacja repozycji złamania kręgu z odcinka piersiowego i stabilizacji kręgosłupa.

Lekarzowi oskarżonemu w tej sprawie prokuratura zarzuciła, że nieumyślnie naraził pacjentkę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w ten sposób, że przeprowadzając tę operację „nieumyślnie wkręcił śrubę stabilizatora przez środek kanału kręgowego co spowodowało uszkodzenie rdzenia kręgowego i porażenie kończyn dolnych”.

Dziewczyna porusza się na wózku inwalidzkim, wymaga stałej pomocy.

Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał lekarza za winnego i skazał na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Ma on też zapłacić dziewczynie 30 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.

Apelacje złożyły wszystkie strony. Prokurator i pełnomocnik poszkodowanej chcą, by sąd okręgowy orzekł wobec lekarza także 2-letni zakaz wykonywania zawodu i zwiększył kwotę zadośćuczynienia do 100 tys. zł. Obrońca wnioskuje o warunkowe umorzenie i uchylenie konieczności zapłaty zadośćuczynienia, ewentualnie uchylenie całego wyroku skazującego i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji.

Oskarżonego lekarza nie było na wtorkowej rozprawie. Jego obrońca Jan Oksentowicz mówił m.in., że jego klient ma blisko 30-letni staż zawodowy, specjalizację wymagającą podejmowania ryzykownych decyzji i nienaganną opinię w miejscu pracy.

Nie zgadzał się z opinią prokuratury, że dalsze wykonywanie przez niego zawodu naraża pacjentów i dodał, że orzeczenie wobec oskarżonego takiego czasowego zakazu oznaczałoby dla niego „śmierć cywilną”.

Kwestionował też zasądzenie zadośćuczynienia. Mówił, że zamyka to drogę do dochodzenia roszczeń w procesie odszkodowawczym (lekarz jest indywidualnie ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej), ale argumentował też, iż 100 tys. zł przy założeniu winy nieumyślnej, to kwota „rażąco niewspółmierna”.

Prokurator Bożena Kiszło z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku powiedziała w swoim wystąpieniu przed sądem okręgowym, że był to „rażący błąd medyczny, którego skutkiem jest trwałe kalectwo młodej dziewczyny”. Mówiła, powołując się na opinie biegłych, że w trakcie leczenia dziewczyny lekarz próbował zatuszować swoje błędy.

Nie można przyjąć, że trwałe kalectwo w wyniku błędu medycznego można ocenić w kategoriach nieznacznej społecznej szkodliwości czynu

— powiedziała.

I dodała, że orzeczenie czasowego zakazu wykonywania zawodu jest konieczne, by wyrok w tej sprawie można było uznać za „sprawiedliwy”.

Podobnie mówiła pełnomocniczka poszkodowanej dziewczyny, w której ocenie „kara wymierzona przez sąd rejonowy jawi się jako niewspółmierna do wagi popełnionego czynu”.

Wyrok sądu okręgowego ma być ogłoszony pod koniec grudnia.

lap/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych