Zatrzymani ws. zabójstwa dziennikarza z Mławy bez zarzutów. Trwa poszukiwanie sprawcy

fot. PAP/Marcin Bednarski
fot. PAP/Marcin Bednarski

Dwaj mężczyźni zatrzymani do wyjaśnienia w związku z zabójstwem 32-letniego Łukasza M., dziennikarza z Mławy, zostali zwolnieni. Obecnie mają status świadków. Podejrzany o zabójstwo 29-letni Bartosz Nowicki jest ścigany listem gończym.

Na obecnym etapie postępowania udział obu zatrzymanych wcześniej mężczyzn w zabójstwie Łukasza M. został wykluczony. Nie sformułowano wobec nich żadnych zarzutów. Obaj mężczyźni posiadają obecnie status świadków

– powiedziała we wtorek rzeczniczka mazowieckiej policji Alicja Śledziona.

W poniedziałek za podejrzanym o zabójstwo Łukasza M. wydano list gończy. To 29-letni Bartosz Nowicki, mieszkaniec Mławy. Jak przyznała Śledziona, z danych policji, które są jeszcze weryfikowane, nie wynika dotychczas, by poszukiwany był wcześniej karany.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka w wydanym we wtorek stanowisku wezwała organy ścigania „do przeprowadzenia skutecznego śledztwa”, którego celem będzie „dokładne wyjaśnienie” okoliczności zabójstwa Łukasza M.

Szczególnie ważne jest ustalenie, czy zabójstwo miało związek z działalnością zawodową dziennikarza

— podkreślono w apelu.

W swym stanowisku HFPC przypomniała, że „każda próba zastraszenia lub atakowania dziennikarza jest oczywistą ingerencją w wolność słowa” oraz że „w celu zapewnienia gwarancji swobody wypowiedzi, na państwie ciąży obowiązek ochrony przedstawicieli mediów przed zagrożeniami”, jak również „przeprowadzenie adekwatnych działań wyjaśniających okoliczności wszelkich skierowanych przeciwko nim aktów przemocy”. HFPC powołała się przy tym m.in. na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz na „Rezolucję Rady Praw Człowieka ONZ na temat bezpieczeństwa dziennikarzy”. HFPC zapowiedziała jednocześnie, że „będzie monitorować dalsze działania organów państwa w sprawie zabójstwa” Łukasza M.

W związku z listem gończym za podejrzanym o zabójstwo dziennikarza z Mławy policja, zapewniając anonimowość, zwraca się do osób, które znają miejsce pobytu Bartosza Nowickiego, o kontakt z najbliższą jednostką - komisariatem, prokuraturą lub sądem, albo telefonicznie pod numery alarmowe 997 i 112. Jednocześnie informuje, że ukrywanie poszukiwanego lub pomaganie w ucieczce to przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 5.

Śledztwo w sprawie zabójstwa Łukasza M. prowadzi Prokuratura Rejonowa w Mławie. Jak poinformowała we wtorek rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej Iwona Śmigielska-Kowalska, wydane postanowienie o przedstawieniu Bartoszowi Nowickiemu zarzutu zabójstwa dotyczy „działania z zamiarem ewentualnego pozbawienia życia”. Przypominając o wstępnych wynikach przeprowadzonej sekcji zwłok wyjaśniła, że chodzi o „kopnięcie w lewą część głowy, co skutkowało powstaniem krwiaka oraz niewydolnością krążeniowo-oddechową i w efekcie zgonem” dziennikarza.

Podejrzany, który był osobą wysportowaną, znającą się na sztukach walki, powinien zdawać sobie sprawę, że takie jego działanie może przynieść śmiertelny skutek

— podkreśliła Śmigielska-Kowalska.

Dodała, że w sprawie zabójstwa Łukasza M. przesłuchano do tej pory 11 świadków.

Zgodnie z art. 148 Kodeksu karnego, kto zabija człowieka - podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 8 lat, karze 25 lat więzienia albo karze dożywocia.

Do zabójstwa Łukasza M. doszło ok. godz. 2 w nocy z soboty na niedzielę w toalecie kręgielni w jednym z nocnych lokali w Mławie. Obaj mężczyźni - dziennikarz i poszukiwany, obecnie podejrzany o zabójstwo - spędzali w tym lokalu czas w dwóch oddzielnych grupach. Według nieoficjalnych informacji PAP, policja zabezpieczyła m.in. zapisy monitoringu, z którego wynika, że dziennikarz wszedł do łazienki wraz z poszukiwanym obecnie mężczyzną, którego znał - natomiast z łazienki wyszedł już sam poszukiwany. Wiadomo, że napastnik trenował sztuki walki.

Wcześniej prokurator okręgowy w Płocku Waldemar Osowiecki przyznał, że na obecnym etapie śledztwa nie jest wykluczana żadna wersja motywu zabójstwa, w tym także dotycząca pracy dziennikarskiej Łukasza M.

Obecnie trudno jest wskazać na jednoznaczny motyw. Każda wersja dotycząca motywu jest możliwa. Nie wykluczamy żadnej

— powiedział Osowiecki.

Zaznaczył, że gdyby okazało się, że poszukiwany może przebywać za granicą, w szczególności w jednym z państw strefy Schengen, prokuratura wystąpi do Sądu Okręgowego w Płocku o wydanie postanowienia o Europejskim Nakazie Aresztowania.

Odnosząc się do publikacji mediów na temat wcześniejszych gróźb wobec Łukasza M. oraz jego pobicia, rzeczniczka mazowieckiej policji podkreśliła, iż dziennikarz złożył dwa zawiadomienia, dotyczące takich zdarzeń. Śledziona przyznała, że w przypadku napadu na Łukasza M. w styczniu 2014 r. oraz przesłanego na jego adres nekrologu w grudniu 2014 r. nie udało się ustalić sprawców tych czynów.

Obie sprawy potraktowaliśmy bardzo poważnie

– oświadczyła rzeczniczka.

Dodała, że oprócz dwóch zawiadomień nie odnotowano innych zgłoszeń Łukasza M., w tym dotyczących ewentualnych gróźb karalnych. Jak wyjaśniła, w pierwszym przypadku, czyli napadu, Łukasz M. wezwał na miejsce zdarzenia policję, ale oficjalne zawiadomienie w sprawie złożył dopiero po namowach funkcjonariuszy.

Łukasz M. sygnalizował, że oba zdarzenia, ze stycznia i grudnia 2014 r., mogą mieć związek z tym, że publikował informacje, które mogły się komuś nie podobać. Jednak nie był w stanie sprecyzować, kto to mógłby być. Konkretyzował jedynie, że pisał wcześniej o wypadku drogowym na terenie Mławy. Czuł, że być może jednej ze stron tego zdarzenia coś mogło się nie spodobać w jego publikacji. Nie udało się jednak procesowo ustalić żadnej osoby związanej ze sprawą

– powiedziała Śledziona.

Jak zaznaczyła, Łukasz M. zeznawał, iż nie miał żadnych wrogów ani problemów życiowych, których wynikiem mogły być napad i anonim z nekrologiem.

„Tygodnik Gazeta Mławska” informował w niedzielę na swej stronie internetowej, że do pierwszego napadu na Łukasza M. doszło w połowie stycznia 2014 r., gdy w okolicy domu dziennikarza zamaskowany sprawca użył gazu i go pobił. Według gazety, Łukasz M. opisywał to zdarzenie tak:

To na pewno nie był napad na tle rabunkowym. Miałem przy sobie aparat, dokumenty i telefon. To była osoba, która na mnie czekała. Nic do mnie nie mówiła. Na pewno chodziło o zamieszczanie tekstów na portalu. Innej możliwości nie widzę.

W relacji tej Łukasz M. zaznaczył, że domyśla się, „o jakie teksty chodziło”.

Domyślam się, kto mógł stać za tym pobiciem, ale nie mogę tego ujawnić. To jest sprawa dla policji

– opisywał zdarzenie dziennikarz, cytowany przez „Tygodnik Gazeta Mławska”.

Według mławskich mediów Łukasz M. pracował początkowo w „Głosie Mławy”, a w 2010 r. założył własny portal naszamlawa.pl. Był żonaty, miał dwoje dzieci.

Jeszcze w niedzielę Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich zwróciło się w liście otwartym do minister spraw wewnętrznych Teresy Piotrowskiej „z kategorycznym żądaniem przeprowadzenia skutecznego śledztwa” - zarówno w sprawie zabójstwa dziennikarza, jak i „sprawiających wrażenie ewidentnych” zaniechań organów, które powinny zapewnić mu bezpieczeństwo. Według MSW, minister Piotrowska zwróciła się do policji zarówno o informacje dotyczące podjętych działań, jak i tego, czy zachowano procedury.

Na portalu naszamlawa.pl ukazało się oświadczenie, dotyczące śmierci Łukasza M. Jego autorzy, wspominając o pojawiających się spekulacjach na temat motywów zabójstwa dziennikarza, napisali m.in.:

Wierzymy, że prowadzone przez prokuraturę postępowanie pozwoli wyjaśnić wszystkie okoliczności tej tragedii.

Poinformowano, że portal, którego Łukasz M. był jedynym fotografem, wydawcą i reporterem, zacznie ponownie funkcjonować w środę, 17 czerwca.

lap/PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.