Ponad 300 fałszywych alarmów w 2014 roku. Policja ma problemy z wykryciem sprawców

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce
fot. wPolityce

W 2014 r. w całym kraju policja odnotowało 337 fałszywych alarmów, m.in. o podłożeniu ładunków wybuchowych - wynika z danych CBŚP. Najwięcej z nich dotyczyło „obiektów ważnych dla funkcjonowania państwa” oraz sądów i prokuratur.

Liczba fałszywych alarmów była w 2014 r. mniejsza niż w roku 2013 (wtedy odnotowano ich 426 – PAP). Obejmowały one jednak zdecydowanie większą liczbę placówek.

Jak mówi informator PAP, sprawcy takich alarmów przede wszystkim korzystają z internetu, o fałszywym zagrożeniu informują za pomocą maila rozsyłanego do wielu miejsc.

Jeden taki mail może zostać rozesłany do różnego rodzaju instytucji w kilkunastu województwach. Bywało, że dotyczył np. kilku ministerstw i kilkudziesięciu innych placówek w całym kraju

– podkreśla.

Najczęściej chodziło o „obiekty ważne dla funkcjonowania państwa”. Z danych CBŚP wynika, że w 2014 r. fałszywe alarmy dotyczyły w sumie 1 025 takich obiektów (w 2013 zaledwie 70); niechlubne drugie miejsce zajęły budynki wymiaru sprawiedliwości - głównie sądy – 783 (w 2013 r. – 196) takie przypadki.

Nadal też niska jest wykrywalność sprawców fałszywych alarmów. Za czyn ten grozi nawet do ośmiu lat więzienia. Z raportu wynika, że funkcjonariusze CBŚP zatrzymali w ubiegłym roku 76 sprawców (w 2013 r. – 77); wykrywalność kształtowała się więc na poziomie 23 proc.

Dotarcie do sprawcy jest często praktycznie niemożliwe, bo wysyłając tego typu informacje korzysta nie tylko z serwerów różnych krajów, ale też ze specjalnego, kodującego oprogramowania

– mówi informator PAP.

Oznacza to, że przykładowo jedna informacja o podłożeniu bomby przechodzi przez nawet kilkanaście serwerów i za każdym razem jest szyfrowana.

Przykładem jest choćby 52-latek zatrzymany ostatnio przez policję. Mężczyzna informacje o bombach wysłał m.in. na uczelnie. Korzystał przy tym z komputerów w kilku szkolnych bibliotekach i posługiwał się specjalnym oprogramowaniem kodującym.

Szkody i koszty spowodowane przez tego typu informacje są duże. Nie chodzi tylko o ewakuację osób z „zagrożonych” budynków. Każda taka placówka musi zostać dokładnie sprawdzone. W działania związane z jednym fałszywym alarm angażowanych jest nawet kilka tysięcy policjantów i inne służby, m.in. straż pożarna.

lap/PAP

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych