Zwyrodnialec Henryk Z. będzie izolowany. Sąd umieścił go w specjalnym ośrodku

Fot. PAP/Artur Reszko
Fot. PAP/Artur Reszko

Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał w piątek Henryka Z., który odsiedział karę 25 lat więzienia za zabójstwo i gwałt na niemowlęciu, za „osobę stwarzającą zagrożenie” i nakazał umieścić mężczyznę w specjalnym ośrodku w Gostyninie (Mazowieckie).

W Gostyninie mieści się krajowy ośrodek zapobiegania zachowaniom dyssocjalnym.

O wydanym orzeczeniu poinformował rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku, Tomasz Adamski. Uzasadnienie tej decyzji, jak i całe postępowanie ws. Henryka Z., było niejawne. Piątkowe orzeczenie sądu jest nieprawomocne.

Gdański sąd zajmował się sprawą Henryka Z. na wniosek Zakładu Karnego w Sztumie (Pomorskie), gdzie przebywał mężczyzna.

Henryk Z. ostatnie 25 lat spędził w więzieniu, odsiadując wyrok za zabójstwo i gwałt na pięciomiesięcznej dziewczynce. Mężczyzna, który już wcześniej był karany za gwałty na dzieciach, 17 stycznia opuścił Zakład Karny w Sztumie, choć pół roku przed terminem zwolnienia dyrektor tego więzienia złożył w Sądzie Okręgowym w Gdańsku wniosek o uznanie Henryka Z. za osobę stwarzającą zagrożenie dla innych i umieszczenie go w ośrodku w Gostyninie.

Skazany wyszedł na wolność, bo sąd nie otrzymał w terminie niezbędnej do zbadania sprawy opinii biegłych.

Opinie dołączone do wniosku złożonego w sądzie przez dyrektora Zakładu Karnego w Sztumie wskazywały na konieczność izolacji Henryka Z., jednak sąd musiał - zgodnie z przepisami - powołać też własnych biegłych.

Henryk Z. po wyjściu z więzienia był badany na początku lutego przez kilka godzin przez czworo biegłych - seksuologa, dwóch psychiatrów i psychologa – w szpitalu w Gdańsku. Biegli wystąpili wówczas z wnioskiem o poddanie mężczyzny dłuższej obserwacji psychiatrycznej w ośrodku w Gostyninie. Henryk Z. przeszedł takie badania w mazowieckiej placówce.

Pod koniec stycznia media informowały, że Henryk Z. był wcześniej wielokrotnie badany przez biegłych psychiatrów i seksuologów, a jedna z tych opinii miała kończyć się taką konkluzją:

Nie ma szans, aby jakakolwiek metoda lecznicza, wychowawcza mogła zmienić zboczony popęd lub na stale go stępić. Z diagnozy jednoznacznie wynika, że będzie wracał do tych sposobów zaspokajania popędu, dlatego winien być izolowany od społeczeństwa.

bzm/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych